58 km - Frydman. Główna szosa omija centrum wsi, ale warto nadłożyć 1 km, by obejrzeć piękną spiską miejscowość, pochodzącą z przełomu XIII i XIV wieku. Przez niewielki mostek na potoku Przykopa skręcamy w lewo, w ulicę Kamienne Pole, którą dojeżdżamy do centrum wsi, w pobliżu zabytkowego kasztelu i kościoła. Frydman wchodził w skład dóbr niedzickich i swój początek wiąże z osadzeniem się na Zamku Niedzickim węgierskiej rodziny Berzeviczych. Znajduje się tu XVI-wieczny kasztel, wybudowany przez Jerzego Horvatha, oryginalne dwupiętrowe piwnice do przechowywania wina i zabytkowy kościół parafialny, wybudowany na przełomie XIII i XIV wieku - podobno na miejscu świątyni, założonej w XI stuleciu. Jest to najstarszy zachowany obiekt sakralny na polskim Podtatrzu. Budowla gotycka, nosi gdzieniegdzie ślady architektury romańskiej, a także renesansowej i barokowej. Swoją świetność kościół zawdzięcza ponoć uposażeniu, jakie otrzymał w 1683 r. od króla polskiego Jana III Sobieskiego, który tędy maszerował na odsiecz oblężonemu przez Turków Wiedniowi. Ciekawa jest ośmioboczna kaplica Matki Boskiej Karmelitańskiej, dobudowana w 1764 r. z rokokowym dwustronnym ołtarzem. Kaplicę fundował proboszcz frydmański, Michał Lorencs.
Jadąc dalej główną drogą, która w dalszym odcinku nosi imię Jana III Sobieskiego mijamy zadbany stary cmentarz i wzdłuż wałów Jeziora Czorsztyńskiego (piękne widoki na jezioro, Gorce i Pieniny) wracamy do głównej drogi, podążając dalej w kierunku Niedzicy. Po lewej stronie pojawiają się ruiny zamku czorsztyńskiego. Przejeżdżamy teraz przez malowniczy teren Pienin Spiskich - łagodnych wzgórz z wypiętrzającymi się wapiennymi skałkami. Nad brzegiem płynącego opodal Dunajca znajduje się ciekawy rezerwat przyrody Zielone Skałki. W pobliżu rozsiadła się wieś Falsztyn, założona w XV wieku, zapewne przez niemieckich osadników. Nazwa pochodzi od Falkenstein - Sokola Skała, którym to mianem najprawdopodobniej obdarzano naddunajeckie urwiska Zielonych Skałek. W początkach XVI w. działał tu ksiądz Sebastian z Falsztyna - kompozytor i teoretyk muzyki, autor popularnych w swoim czasie motetów. Wieś podobnie jak Frydman wchodziła w skład dóbr niedzickich. Tutaj najdłużej w Polsce utrzymały się feudalne stosunki - pańszczyznę zniesiono dopiero w 1931 r. Dziś miejscowość rozbudowuje się, głównie dzięki stawianym tu domkom wypoczynkowym mieszkańców Nowego Targu, Zakopanego i Krakowa.
Kilkoma zakrętami wyjeżdżamy z Falsztyna. Po lewej stronie coraz rozleglejszy widok na Jezioro Czorstyńskie. Droga wznosi się lekko - w pewnym momencie pokazują się obydwa zamki naddunajeckie - Czorsztyn i Niedzica. Dojeżdżamy do tego drugiego.
66 km - Niedzica-zamek. Powstał z początkiem XIV wieku, wzniesiony przez Rykolfa Berzeviczego, niewykluczone, że na miejscu wcześniejszej budowli obronnej. Zamek "Dunajec" - jak go nazywano - był cały czas własnością węgierską: najpierw posiadali go Bereviczowie, potem Zapolyowie. Przez 60 lat władała Niedzicą polska rodzina Łaskich, bowiem Jan Zapolya podarował zamek Hieronimowi Łaskiemu, w dowód wdzięczności za wyświadczone usługi w okresie staranie się przezeń o tron węgierski. Syn Hieronima, Olbracht, sprzedał w 1589 r. zamek wraz z okolicznymi dobrami Jerzemu Horvathowi z Palocsy, który zamkowi nadał obecny renesansowy kształt. Ostatnimi właścicielami zamku byli Salamonowie.
Po I wojnie światowej Niedzica znalazła się na terytorium Polski, ale węgierscy Salamonowie posiadali zamek do 1946 r. Obecnie znajduje się tu muzeum, a w części pomieszczeń - Dom Pracy Twórczej Stowarzyszenia Historyków Sztuki.
Jednym z najbardziej interesujących, a do dziś nie wyjaśnionych wątków historii niedzickiego zamku jest sprawa odnalezionego tu "Testamentu Inków". W XVIII w. niejaki Sebastian Berzeviczy wyjechał do Peru i tam ożenił się z inkaską księżniczką. W owym czasie upadło powstanie Inków przeciw hiszpańskim najeźdźcom. Legendarny skarb Inków został podzielony na kilka części - jedną utopiono w jeziorze Titicaca, drugą - podobno w zatoce Vigo, trzecią dysponował potomek królewskiego rodu, inka Tupac Amaru II. On właśnie ożenił się z córką Sebastiana Berzewiczy - księżniczką Uminą i wraz z żoną i teściem uciekł do Europy, zagrożony przez hiszpańskich morderców. Ci doścignęli go po kilku latach w Wenecji i zasztyletowali. Umina wraz z ojcem i maleńkim synkiem Antoniem znaleźli się na zamku niedzickim. Antonio został adoptowany przez Wacława Berzewiczy - bratanka Sebastiana, który przejął opiekę nad młodym księciem inkaskim i tajemnicą skarbu Inków. Informacja o jego zdeponowaniu zawarta została w "testamencie Inków", zapisanym w piśmie kipu i ukrytym na zamku.
Umina została w Niedzicy zamordowana przez najętych morderców. Antonio ocalał, ożenił się z Polką, a jego potomkowie spolszczyli się i przybrali nazwisko Benesz. Po II wojnie światowej Andrzej Benesz odnalazł w Krakowie w jednym z kościołów dokument adopcji Antonia i idąc za jego wskazówkami - w obecności władz i ludności miejscowej, w 1946 r. odkopał na zamku w Niedzicy ołowianą rurę, zawierającą pęk rzemieni z węzełkami i złotymi blaszkami. Testament Inków nie został odczytany, a dziś nie wiadomo, gdzie się podział. Sam Andrzej Benesz w międzyczasie został wybitnym politykiem, nawet był marszałkiem polskiego Sejmu, po czym zginął w niewyjaśnionych okolicznościach. Mimo poszukiwań, nie odnaleziono do dziś w Niedzicy śladów po pochowanej tam podobno w srebrnej trumnie księżniczce Uminie.
Po zwiedzeniu zamku warto rozejrzeć się po jego okolicy. Sprzed bramy wejściowej widać doskonale w kierunku północno-zachodnim ruiny położonego po drugiej stronie Dunajca zamku czorsztyńskiego. Po przeciwnej stronie - wybudowana niedawno tama i elektrownia na Dunajcu. Wielkie sztuczne jezioro, napełniane w latach 1995-97 r., wypełniające przestrzeń między dwoma zamkami całkowicie zmieniło krajobraz, a prawdopodobnie zmieni także klimat tej okolicy. Zbiornik - według ekologów - będzie stanowić spore zagrożenie dla unikatowej przyrody Pienin. Z roku na rok jednak staje się coraz większą atrakcją turystyczną. Poniżej zamku (200 metrów w stronę Falsztyna) znajduje się niewielka przystań, gdzie można wypożyczyć sprzęt wodny, a także wsiąść na stateczek spacerowy "Biała Dama", odbywający półgodzinne rejsy po jeziorze.
Ruszamy w kierunku południowym, zjeżdżamy sprzed zamku w dół i po dwóch zakrętach dojeżdżamy do rozstaju dróg. Dotychczasowa droga prowadzi do przejścia granicznego "Niedzica - Łysa nad Dunajcem" oraz do przystani flisackiej w Sromowcach. My jednak skręcimy w prawo za drogowskazem w stronę Niedzicy i Gronia.
Wjeżdżamy do niższej, wiejskiej części Niedzicy. Osada stanowiła początkowo samodzielną parafię, powstałą prawdopodobnie już w XIII wieku, a należącą do kapituły spiskiej. Obecny kościół (pod wezwaniem św. Bartłomieja) pochodzi z początków XV wieku i ma w swojej bryle sporo elementów gotyckich, zaś w wyposażeniu - barokowych i rokokowych.
Wieś Niedzica zachowała niewiele elementów zabudowy typowej dla Spisza - zaledwie kilka ziemnych piwniczek przypomina o tej tradycji. Jak na niemal całym polskim Spiszu - ludność wsi jest mieszana narodowościowo: mieszka tu pewna liczba osób narodowości słowackiej. Na końcu wsi skręcamy na mostek w prawo (droga na wprost prowadzi do Kacwina).
Szosa wiedzie doliną pomiędzy Pieninami Spiskimi z prawej (północnej) strony a polską częścią Magury Spiskiej. Wjeżdżamy do kolejnej wsi spiskiej - Łapsze Niżnie. Założona w połowie XIII wieku, od XIV w. była własnością zakonu miechowitów (bożogrobców), po których do dziś zostały dwie kapliczki z charakterystycznym krzyżem z podwójnym poprzecznym ramieniem. Podobny krzyż widnieje na kościele pod wezwaniem św. Kwiryna, który wznosi się nieco w lewo od głównej drogi. Kościół pochodzi z 1300 roku - bryła ma kształt gotycki, wnętrze ma wystrój barokowy.
Kolejna wieś na naszej drodze to Łapsze Wyżnie. Miejscowość stosunkowo młoda - założona w XVI wieku. Podobnie jak poprzednie przez nas zwiedzane - wchodziła w skład klucza niedzickiego. Kościół z 1760 r., pod wezwaniem św. Piotra i Pawła usytuowany jest w zachodniej części wsi, przy skrzyżowaniu z drogą do Łapszanki.
Droga biegnie teraz stromo i skręca kilka razy dość ostro, wnosząc się na Przełęcz Trybską między Magurą Spiską i Pieninami Spiskimi (zimą niebezpiecznie!). Wjeżdżamy do ostatniej już na naszej trasie wsi spiskiej.
82 km - Trybsz. Wioska dość uboga, zabudowana jednak stosunkowo nowocześnie, co jest skutkiem pożaru, który strawił sporą część Trybsza w latach 50-tych tego stulecia. Miejscowość zasiedlona najprawdopodobniej w XIV w., od 1589 r. wchodziła w skład majątku niedzickiego Horvathów. Po I wojnie światowej została włączona do Polski. Najcenniejszym zabytkiem jest stary, niewielki kościółek św. Elżbiety, wzniesiony w 1567 r. Od początków XX w., po wybudowaniu obok murowanego kościoła nieużywany i wskutek tego mocno zniszczony, dziś jest prawnie chronionym zabytkiem. Posiada ciekawą polichromię z 1647 r. fundowaną, a podobno także częściowo wykonywaną przez frydmańskiego proboszcza, ks. Jana Ratułowskiego (świątynia w Trybszu była filią kościoła parafialnego we Frydmanie). Tłem głównej części malowidła jest dość realistycznie przedstawiony pejzaż górski, w którym można dopatrzyć się podobieństwa do szczytów Tatr Bielskich, dobrze widocznych z pobliskiego wzgórza. Inne fragmenty polichromii stanowią swojego rodzaju biblię pauperum.
Za Trybszem wjeżdżamy na most na Białce i przekroczywszy go - opuszczamy teren Spisza i powracamy na Podhale. Za mostem skrzyżowanie dróg - w prawo odchodzi szosa do Nowej Białej, w lewo - do Białki. Skręcamy w lewo, na południe.
Uwaga! - autokary powinny pojechać jeszcze dwa kilometry w stronę Gronia i tam dopiero skręcić w lewo do Białki - pierwsza z dróg ma ograniczenie dopuszczalnego ciężaru pojazdu.