E-mail Hasło
» Załóż konto
» Zapomniałem hasła
Podhale
 Regiony Podhala
   gm. Bukowina Tatrz.
   gm. Nowy Targ i Szaflary
   gm. Kościelisko
   gm. Poronin
   gm. Czarny Dunajec
   gm. Biały Dunajec
   gm. Zakopane
Warto odwiedzić
Wycieczki po Podhalu
 Folklor podhalański
   Gwara góralska
   Muzyka
   Taniec
   Zwyczaje
   Strój regionalny
    Śpiewnik góralski
   Budownictwo
   Sztuka
   Pasterstwo
   Oscypek
   Ciupaga
   Górale
   Kuchnia
   Legendy
   Owczarek podhalański
 Kultura i sztuka
   Muzyka
   Malarstwo
   Rzeźba
   Literatura
   Architektura
   Artyści
 Imprezy w regionie
 Aktywny wypoczynek
    Rowery
   Taternictwo
   Speleologia
   Paralotnie
   Ski-alpinizm
   Narciarstwo
   Turystyka jaskiniowa
   Trasy biegowe
   Turystyka piesza
   Sporty wodne
Powiat Tatrzański
Aktualności
Forum dyskusyjne
Zakopane, Tatry, Podhale
E-mail
Hasło
» Załóż konto
» Zapomniałem hasła
Zakopane


zapamiętaj numer alarmowy w górach!!!
0 601 100 300
 nawigacja:  Z-ne.pl » Portal Zakopiański

Legendy
Śmierzć
Andrzej Skupień Florek
    Pon Bóg straśnie rad widzioł ludzi, bo to były jego dzieci, to tys co nolepse to lo nik stworzył, ale kie sie mu ozbuchali i pote zgrzysyli, to sie mu straśnie na nik zamarkociło. Z razu mioł ik zato ze światu wyrtacić het co do jednego, ale po kwili sie uhamowoł i pedzioł som so siebie:
    - Nik zyjom. Niek sie rozpleniajom jak mogom, a jo se pomalućku rade śnimi dom - naroz nie musem ik wykantrzyć. Stworzym Śmierzć, co se pudzie po świecie - i po jednego bedzie brać i tu mi ik przywodzić, a jo se wtej śnimi pogwarze.
    Jako pedzioł, tak zrobił. Zarządził nie długo potem przegląd syćkik Janiołów w niebie, taki, jako to nie roz robi wojsko, zwołoł ik syćkik na wielki plac przed swój dom w niebie. Janieli idom, lecom, mali i duzi - zganiajom sie. Syćkie sie zesły jacej jednego chybio, a była to bars piykno ślicno co cud panienka. Nimogła ona na cas przylecieć, bo nie była jesce wyryktowana jak trza i akurat stoła se przed zwierciadłem i cesała sie, co jej niesporo sło, bo miała wiecie - bars długie włosy i mierwiyły sie jej. Słysała boskie wołanie, ale pomyślała se - przecie tako nie pude - niek pockajom.
    Cas, jaki kazdemu Pon Bóg na oporządek koło siebie wyznacył, dawno juz minął, a jej, to jest tej ślicnej dziewecki, jak nima tak nima. Włosy sie jej tak spistwieły, ze nijakim światem rady im dać nimogła. Pan Bóg ozpocon przegląd Janiołów i Janielic, kozdemu swojom wóle objawił i po świecie do wyznaconyk robót ozesłoł - haj.
    Na ostatku, kie juz na placu niebyło nikogo przysła ta nopiekniejso Janielica, bo jom juz teroz z osobna Pan Bóg zawołoł. Przysła z oscuchranom głowom, z grzebieniem w gorzci i straśnie zła. Pan Bóg poźroł se poniej i odraz syćko wiedzioł co myśli i co wniej. - Teroześ przysła? - Obezwoł sie do niej Pon Bóg. - Syćkom robote jek ozdoł, ze lo ciebie nimom juz nic. Ale wiem juz, wiem co bedziez robic. - Polecis mi we świat, na ziem i tam bez wydechu bedzies kosić i kosić ludzi - inej roboty nimom, nieskoroś przysła, idź na ziem i koś, a miano twoje Śmierzć!
    Posła. Ale od tej kwile obleciało śniej to ślicne ciałko, ocy zapadły sie w głowie, a zęby w chudyk zukwak ozkwierucały sie i mało sie rusy idęcy to jej zbyrcom i wylatujom. Długie włosy przedziyrgnyny sie w wielkie białe chuścisko, a duzy grzebień zębaty w kose sie przemienił i jako jej Pa Bóg przykazoł tak robi - góni po calućkim świecie i kosi, kosi ludzi. Syćko jej jedno, cy to wiesna, cy lato, cy pola przykryte śniegiem, cy sie zieleniom - Janioł-śmierzć o nic nie pyto ino majdze kosom i majdze - kosi. Nieroz kciałaby se odpocąć, siednąć ale ka ino zaburzy do dźwierzy wsędej przed niom zapierajom, wsędej strasny płac i zole. Ini znowu klnom jom - przeklinajom, pomstujom, Cos mo robić wtej śmierzć? Owinie sie biołem chuściskiem, zaruci na ramie kose, zakłapie zębiskami i leci dalej i kosi.
    Roz, kie sie tak nosiła po świecie, straśnie zmordowana jakby sie nobarzej dorobiła w jakie nowiękse zbiórki przy sianie, kciała se końdek dychnąć, odpocąć. - Ale ka odpocąć - pomyślała. Leci dalej i dalej jaz uwidziała straśnie wielki smentorz, a na nim luda moc. Na kozdym grobie ftosi klęcy, w powietrzu cisa, jacej na grobak ludzie płacom na śmierzć narzekajom - zolom sie. Tu płacom drobne dzieci za swojom mamom, bo Tata im sie ozenił i macocha ik bije, poniewiero. Tam płace znowu Matka za swojom dziewcynom co jej pomarła w rokak jako kwiat kie nobarzej ozwity. Na kozdym grobie co inego i za cym inym płacom. Jeden jedyny uwidział grób, co nikogo na nim nie było - nie było zywej duse, ani kwiotka nie było. Nik nie zawodził ani nie septoł paciorka. Nad smentorzem przelecioł wyjęcy zimny wiater, a ludzie co na grobak klęceli trucheli ze strachu. To Śmierzć westchnyna nad opusconym grobem. Tak to ona westchnyna wtej i owinyna sie biołom chustom, przeruciła bez ramie kose i poleciała, pognała dalej i kosi. Kosi co ka i kie i kogo - młodyk, staryk. Małyk i wielkik - syćka jej równi i syćka rowno. Nik nimo dość dudków coby sie od niej wymóg - wykupił. Ona jedna na świecie nieprzekupno. Leci światem i kosi. W jeden dzień w kozdym roku, w dzień zadusny, jest tako jedna kwilka na świecie telo ino jako jedno mgnienie oka ze nik na świecie nie umiyro. To kwila kie nad opusconym grobem Śmierzć płace.

żródło:
Andrzej Skupień Florek - "O Tatry wy moje" - oprac. Janina i Franciszek Sichelscy
«« Powrót do listy
 Zapisz w schowku     Drukuj       Zgłoś błąd    5059





Jeżeli znalazłeś/aś błąd, nieaktualną informację lub posiadasz materiały (teksty, zdjęcia, nagrania...), które mogą rozszerzyć zawartość tej strony i możesz je udostępnić - KLIKNIJ TU »»

ZAKOPIAŃSKI PORTAL INTERNETOWY Copyright © MATinternet s.c. - ZAKOPANE 1999-2024