W sumie Mariusz Zaruski dokonał wielu pierwszych wejść zimowych i narciarskich w Tatrach, a ponadto był narciarzem z "charakterem" i nie znosił odpinania desek nawet w najtrudniejszych miejscach, czując, jak pisał, "odrazę do pewnego rodzaju partactwa narciarskiego". Ponadto wzorem znanego narciarza austriackiego Mathiasa Zdarsky'ego rozpoczął organizację nauczania jazdy na nartach kursem w 1907 r. na Hali Kalatówki. Odtąd prowadził kursantów w Tatry rokrocznie, a był instruktorem niesłychanie wymagającym. Wydał wspólnie z Henrykiem Bobkowskim, w roku 1908 Podręcznik narciarstwa według zasad alpejskiej szkoły jazdy na nartach, w którym propagował osiągnięcia szkoły alpejskiej w turystyce narciarskiej. W publikacji "O zachowaniu się na wycieczkach zimowych w Tatry" propagował zimowe wyprawy narciarskie, jednocześnie opisując niebezpieczeństwa czekające na turystę w górach o tej porze roku np. lawiny, mróz, mgły, kurniawy itd. Starał się poznać zasady powstawania lawin i sztukę uniknięcia niebezpieczeństwa ze strony "białej śmierci". Oto kilka rad dotyczących zachowania się w terenie lawiniastym w Tatrach: - Lawiny idą głównie żlebami. Wybitne grzędy i żebra skalne są bezpieczne. Unikać zatem szerokich żlebów, gdy wypadnie zjeżdżać takim żlebem, należy zjeżdżać stromemi zakosami w największym pędzie i bez oporu (hamowania), zatrzymując się tylko na krawędziach. Nie jechać wszystkim jednym śladem, raczej ślady krzyżować. Idąc do góry, bezpieczniej takie żleby przechodzić na nogach, odpiąwszy narty. ... nie związywać się liną, natomiast każdy w miejscu niebezpiecznem powinien być obwiązany linewka lawinową czerwoną (20 m), której drugi koniec wlecze się wolno. W partji mieć najmniej trzy łopaty lawinowe o krótkich wyjmowanych.
Tematyką ściśle tatrzańską zajmował się kolejny przewodnik narciarski pióra Mariusza Zaruskiego Przewodnik po terenach narciarskich Zakopanego i Tatr Polskich, wydany nakładem Sekcji Narciarskiej TT w Zakopanem (1913). Celem tego przewodnika, celowo zamierzonym przez autora, było propagowanie narciarstwa na terenach Tatr Polskich oraz pokazanie kilkudziesięciu popularnych tras narciarskich. Zaruski wprowadził w tym przewodniku ciekawą skalę trudności narciarskich od 0/10 do 10/10, odpowiadającą podobnej skali trudności używanej przez taterników w skale, przy czym:
0/10 - trudności narciarskie nie występują;
10/10 - trudności narciarskie nie do pokonania.
Według swojej znajomości gór poszczególnym szczytom przyznał następujące stopnie trudności:
1. Wierch Walczacki, Żywczańskie - 1/10.
2. Gładkie, Kotelnica - 2/10.
3. Skupniów Upłaz, Kasprowa Czuba - 3/10.
4. Czuba Goryczkowa, Żółta Turnia - 4/10.
5. Giewont (Szczerba), Czerwone Wierchy - 5/10.
6. Zawrat, Bystra - 6/10.
7. Siwe Turnie od Błyszcza do Przeł. Raczkowej - 7/10.
8. Kościelec - 8/10.
Raz jeden, podczas wycieczki na Zawrat, zdarzyło mu się spadać w dół i wtedy uratował mu zdrowie, a może i życie poczciwy dwumetrowy "bambus", inaczej "alpenstock", czyli kij alpejski - nieodłączny towarzysz wycieczek narciarskich pionierów "białego szaleństwa" w Tatrach i Karpatach Wschodnich. Zaruski spadał w dół i nie potrafił się zatrzymać, prawdziwie była to "śmiertelna jazda", jak o takich i podobnych chwilach pisał potem, po latach w Na bezdrożach tatrzańskich, książce godnej polecenia każdemu miłośnikowi gór. - Pierwsza myśl, stać, zatrzymać się. Ale jak? Narty leżą na lodzie bezwładnie. Wykręciłem się więc twarzą do lodu i "pazdury" zamknięte w grubych rękawicach wpiłem w podłoże. Skutek był taki, jak gdybym po szkle wodził palcami... Rozpacz. Stój, stać! - krzyczał mi instynkt samozachowawczy do ucha. Jechałem już bardzo szybko... Trzask prask - chmura śniegu, skończyło się. Nie, nie skończyło, bo lecę dalej, wcale nawet wygodnie leżę na śniegu i spadam... A może ta rzecz się dzieje na tamtym świecie? Nie, niedorzeczność, Czarny Staw przede mną, lecę do Czarnego Stawu, niezawodnie już spadłem ze ściany... ale cóż tam szoruje i dzwoni nade mną? Oglądam się, kij, mój własny, wzruszony widocznie moją niedolą popędził za mną, a że był mniejszy i bardziej śliski, więc mnie dogonił... Sięgnąłem ręką po niego, po chwili miałem go już pod pachą i prułem śnieg z całej mocy... uuf dobra była jazda, trochę tylko za prędka! Gorąco!... Uczestnicy wycieczki widzieli mój upadek i ze szczerym przerażeniem stwierdzili, że ze mnie już trup, albo, w najlepszym razie, nieboszczyk. Jakże byli zdziwieni, gdy wyjrzawszy u góry ze ścian progu, spostrzegli owego nieboszczyka, stojącego na nartach i zapalającego papierosa. Zaruski dokonał też zjazdu z Kościelca, który stał się na długo rekordem w polskiej turystyce narciarskiej. Był to początek, jakże modnego obecnie narciarstwa ekstremalnego. Mimo, że zasadniczo nie popierał nurtu zawodniczego i sportowego w narciarstwie, to wziął udział w pierwszych zawodach narciarskich, które odbyły się 28 marca 1910 r. na hali Goryczkowej. Zajął w nich trzecie miejsce w biegu tatrzańskim, poprowadzonym z Goryczkowej Przełęczy. Chodząc w góry, wyruszał podobno na wyprawy z dwudziestokilogramowym plecakiem, wracał z lżejszym, ale złośliwi twierdzili, że dokłada kamieni dla kondycji! Wiele wspinał się w Tatrach jako taternik, miał mnóstwo pierwszych przejść, a także dokonał III. przejścia południowej ściany Zamarłej Turni - najtrudniejszą drogą w tym okresie. Wspinał się też na Ostrym Szczycie, Mięguszowieckich, grani Hrubego, Czarnych Ścianach, Niżnich Rysach, Rohaczach - wszędzie go w Tatrach było pełno. Przypisywał Tatrom znaczenie społeczne, w czym znalazł wielu opozycjonistów, wśród których najmocniej krytykował go Roman Kordys. Warto dodać, że istotnym elementem górskiej działalności Mariusza Zaruskiego była także działalność speleologiczna - czyli penetracja jaskiń. W towarzystwie innych taterników zbadał między innymi Jaskinię Juhaską w Giewoncie, Jaskinię Magurską, gdzie odnalazł szczątki niedźwiedzi jaskiniowych, które przekazał zakopiańskiemu Muzeum, a także Jaskinię Kasprową Wyżnią i Niżnią.