Po powrocie z zesłania w roku 1901 Mariusz Zaruski ożenił się z Izabelą Kietlińską córką znanego odeskiego lekarza. Młoda para wraz z matką zesłańca szybko wyjechała z Rosji i osiedliła się w Krakowie - bliżej ukochanej ojczyzny. Tu Mariusz postanowił ukończyć rozpoczęte w Odessie studia malarskie wstępując do Akademii Sztuk Pięknych, gdzie pobierał nauki m.in. u Mehoffera i Wyczółkowskiego. W Krakowie udało mu się wydać "Sonety morskie". Zaruski jednak nie znalazł swego miejsca w artystycznych sferach tego miasta i po trzech latach przeniósł się wraz z rodziną do Zakopanego.
Niech wieść grzmi na morza, lądy,
Żem ja Tatry wziął w swe rządy,
Jako Herod niech zasłynę,
Choć mam dziwną może minę:
Zamiast brody - wąsik mierny,
Bom ja Herod jest moderny -
Miast zasiadać gdzieś na tronie,
Po tatrzańskich turniach gonię.
Jam jest Tatr gospodarz prawny,
Jam taternik, narciarz sławny,
Jam marynarz, pejzażysta,
Mam talentów chyba trzysta!
Takimi słowy pasowano Mariusza Zaruskiego na "króla Tatr" w szopce Stanisława Hirschla, drukowanej w kolejnych numerach "Zakopanego" z przełomu 1912/1913 r.
Zaruski przebywał w Zakopanem przez niecałe 10 lat (1904 - 1914). Mieszkał z żoną w istniejącej do dzisiaj willi "Krywań". Jego działalność górska była, obok morskiej, życiowym spełnieniem dla jego pasji społecznikowskich, zdobywczych, marzeń o górskiej wolności, a przede wszystkim umiejętności organizatorskich. Narciarstwo, taternictwo letnie i zimowe, działalność jaskiniowa, praca w Towarzystwie Tatrzańskim, udział w działaniach zmierzających do ochrony przyrody Tatr i powołanie oraz kierowanie przez pięć lat Pogotowiem TOPR pozwalają twierdzić, że góry zajmowały w jego życiu miejsce ogromnie ważne, jeśli nie najważniejsze. Traktował Tatry jako "kuźnię charakterów", odskocznię od "cherlactwa duchowego i fizycznego" i wyznaczał górom ważne miejsce we wzmacnianiu charakteru polskiego społeczeństwa, a także człowieka do jego zapasów z życiem. Były też Tatry dla niego swoistą świątynią przyrody, miejscem sacrum, oazą wolności dla duszy steranej szarą zaborczą rzeczywistością. Jego działalność górska charakteryzowała się wielkim rozmachem i wysokim poziomem wszystkiego, co robił. Nawet góralscy przewodnicy, którym nie zawsze podobał się wojskowy dryl w wydaniu Zaruskiego, nie sprzeciwiali mu się, uznając bez zastrzeżeń jego górski autorytet. Autorytet i szacunek zdobył bardzo szybko, idąc w góry z tymi ludźmi zawsze pierwszy, przy dobrej pogodzie, ale i w kurniawy i burze, pomny słów przysięgi TOPR, w której zobowiązał się do ratowania życia ludzkiego bez względu na wszystko. Sam nieraz ryzykował własne życie idąc na ratunek. Oprócz ratownictwa z dużym znawstwem zajmował się narciarstwem, stając się jednym z niego pionierów, a także taternictwem. Pisał też górskie wiersze, działał w Towarzystwie Tatrzańskim.