Skoczkowie w krawatach…
Przy okazji tekstu o Żytkowiczu nie mogę odmówić sobie przyjemności napisania kilku zdań na temat ubioru skoczków z lat 20 i 30. Przeglądanie setek zdjęć z tego okresu pozwala na wyrobienie sobie jasnego poglądu: co, jak, gdzie i kiedy ubierali nasi reprezentanci. A więc w latach od 1918-1922 każdy ubrany był jak chciał. Zdjęcie z Mistrzostw Polski w Worochcie 1922 r. pokazuje, że każdy z zawodników był ubrany w inny strój: stojący po lewej stronie J. Zubek po góralsku, w bukowych portkach, cusze i kapelusiku z filuternym piórkiem. Za to stojący obok Heniu Mückenbruun wygląda jak żydowski kupiec korzenny, w długim kożuchu, sięgającym mu do kolan i w modnej wówczas czapeczce norweskiej z daszkiem tzw. "amundsence"[1]. Andrzej Krzeptowski stoi jakby w mundurze, kurtce, podobnej do wojskowej. Piękna Ela Ziętkiewczowa prezentuje się nieźle w długim płaszczu, oraz modnej czapeczce na głowie, a niewątpliwego uroku jej postaci dodaje szeroki uśmiech. Aleksander Rozmus, tak jak Mückenbrunn w płaszczach, Andrzej Czarniak ubrany po góralsku, Kaliciński po pańsku (w płaszczu), a lwowianin Pawłowski w mundurze wojskowym. Istna zbieranina stylów, mód i czegoś tam jeszcze. Ale patrząc na tych ludzi, nie można oprzeć się wrażeniu, że byli bardzo szczęśliwi z tego co robią…
W latach 30. moda narciarska zaczęła się rozwijać z coraz większym rozmachem, a firmy produkujące ubiory bardziej się wysiliły, wprowadzając coraz ładniejsze i praktyczniejsze wzory. Wśród zawodników skaczących na nartach szczytem elegancji był wówczas wełniany sweter, dosyć ściśle dopasowany do ciała. Krótki, bo sięgający bioder, ze ściągaczem, z ładnym wycięciem w "serek", przeważnie granatowy lub czarny, ale bywały też i czerwone z białymi wstawkami. Takie swetry produkował zakład dziewiarski pana Leona Markowskiego, mieszczący się w kamienicy Krzysiaka przy zakopiańskich Krupówkach. Jego syn Jerzy wspomina: - Ojciec szył piękne swetry z wycięciem. Wykonywał je na zamówienie dla zakopiańskich klubów i ubierał reprezentacje Polski na Igrzyska Olimpijskie i Mistrzostwa Świata. Pracowało u niego 4-5 osób, pracownia dziewiarska zaczęła funkcjonować od lat 30. Po wojnie została zlikwidowana.
Na zdjęciach z Mistrzostw Polski z 1936 r. zawodnik norweski Andersen skakał w sweterku z reniferami z napisem "Reidar". Do tego obowiązkowo biała koszula i krawat. Spodnie wyprasowane w "kant", tzw. "narciary", dosyć szerokie w biodrach, zwężające się ku dołowi. Niektórzy używali tzw. "pumpek", a łydki zawijali owijaczami. Do butów dodawano "keksy" - kolorowe pomponiki. Głownie postępowali tak jednak nie skoczkowie, ale biegacze i turyści. Buty obowiązkowo ładnie wypastowane, z białymi skarpetami wyłożonymi na wierzch, ale chętnie używano także pokrytych kolorowymi wzorami skarpet w stylu skandynawskim. Rękawice wełniane np. na zawody FIS 1939 r. w Zakopanem reprezentanci Polski otrzymali piękne rękawice z wyszytymi inicjałami "FIS" i z reniferem w kolorze czerwonym. Do tego modny góralski kapelusik i granatowa, dwurzędowa marynarka z orzełkiem. Skoki narciarskie stawały się więc domeną narciarskich elegantów. Ważnym elementem stroju była czapeczka z pomponem albo bez, przez niektórych noszona "na bakier". Bracia Ruud z Kongsbergu w Norwegii skakali w czerwonej czapeczce z przyszytą literą "K" jak Kongsberg, dla zamanifestowania umiłowania swojego miasta. Stanisław Marusarz zasłynął także z "czerwonej czapeczki", ale chętnie skakał też z odkrytą głową, albo w typowej narciarskiej czapeczce. Niektórzy wspominają, że młodzi zawodnicy z góralskich, biednych rodzin skakali… w kapeluszach góralskich, które… spadały im często zaraz po wybiciu się z progu. Nastał czas "skoczków w krawatach", narciarskiej elegancji, a narty stały się stylem życia, nie jedynym, ale dla niektórych bardzo ważnym, najważniejszym na tym ziemskim padole… Śniły się niektórym po nocach, a sprawy "narciarskie" były oczkiem w głowie narciarskiej zakopiańskiej kompanii.
Dalsze losy Władysława Żytkowicza…
Powróćmy teraz do dalszych losów bohatera naszego tekstu. Władysław Żytkowicz potrafił bardzo dobrze połączyć naukę ze sportem wyczynowym. Ukończył Centralny Instytut Wychowania Fizycznego, rozpoczął pracę w Zakopanem i zorganizował w Zakopanem na Cyrhli wczasy dla członków Pocztowego Przysposobienia Wojskowego. W czasie II wojny światowej przedarł się przez Węgry i Rumunię na Bliski Wschód i tam dostał się do Dywizji Strzelców Karpackich. Wziął udział w bitwach pod Tobrukiem i boju o Monte Cassino. Po wojnie Władysław Żytkowicz osiadł w Anglii, a potem przebywał w Stanach Zjednoczonych. W latach 60. zagościł jeszcze na krótkie odwiedziny w Zakopanem, oglądał piękną skocznię Wielka Krokiew, na której tyle razy startował, zawsze ubrany elegancko, w białej koszuli z krawatem, tylko w ciepłym, grubym, wełnianym swetrze, spodniach tzw. narciarach i kolorowych pomponach zawieszanych przy butach skokowych, które skoczkowie nazywali keksami. To były piękne czasy polskiego narciarstwa!
Wojciech Szatkowski
Muzeum Tatrzańskie
[1] Czapeczka „amundsenka” - bardzo popularna wśród skoczków i biegaczy oraz turystów tamtego okresu. Bardzo praktyczna, wykonana z szewiotu lub sukna, opatrzona była szerokim daszkiem, w razie mrozu mogła chronić także uszy i kark, za: Aleksander Bobkowski, Podręcznik narciarski, Kraków 1918, s. 44.