Najzimniejszy konkurs w historii FIS?...
Zakopane, luty 1929 r. około był śnieg, śnieg i jeszcze raz śnieg… i mróz. Ogromny mróz jakiego wcześniej chyba nie było (podobno najstarsi nawet górale nie pamiętali takich jak wtedy mrozów). Żytkowicz startował w konkursie skoków podczas zawodów FIS 1929 r. w Zakopanem. Zaiste piekielny był to konkurs, a zawodnikom, którzy przecież skakali tylko w czapeczkach i swetrach, dał się mocno we znaki tęgi mróz, który spadł do minus 30 stopni[1], nawet jak twierdzą niektórzy poniżej! Znana na Zachodzie "Encyklopedia skoków" Theinera i Jahna z roku 2005 podaje, że mróz sięgnął poniżej minus 40 stopni[2], ale to jest po prostu błąd tych autorów. Dosyć ciekawe, że mając możliwość skontaktowania się w tej sprawie, zupełnie tego nie zrobili. Tak zimno bowiem w Zakopanem nigdy nie było i jest to błąd niemiecko-austriackich autorów "Encyklopedii". Pewne jest natomiast jedno, dzisiaj w podobnych warunkach zawody narciarskie by się po prostu nie odbyły. Mimo mrozu liczne rzesze sportowych kibiców wytrwały do końca zmagań. Wyniki niedzielnego konkursu nie były zaskoczeniem, zwyciężyli Norwegowie. Niestety zawody straciły dużo na atrakcyjności, gdyż kolegium sędziów zadecydowało jednak o skróceniu rozbiegu. W konkursie wygrali, i to zdecydowanie, Norwegowie: pierwszy był Siegmund Ruud (skoki 57, 55 m), drugi Johansson (56, 56 m), stracił do pierwszego tylko 2 punkty, a trzeci Kleppen - skoki 54, 58,5 m. Polacy zajęli następujące miejsca: 10. Bronisław Czech, 17. Franciszek Cukier, 23. W. Mietelski, 25. K. Szostak, 27. Andrzej Krzeptowski I, 29. Rajski, 31. Kolesar, 34. Żytkowicz, 37. Rozmus, 38. Sieczka i 40. Graca. Wniosek z tych wyników jest jeden. Tak więc 11. Polaków znalazło się w 40-tce zawodów w skokach o Mistrzostwo Świata FIS. Taki fakt notowaliśmy pierwszy raz w historii polskiego narciarstwa. Mimo, że jako organizator zawodów strona polska miała prawo wystawienia większej tj. liczniejszej reprezentacji niż rywale, to jednak poziom skoczków polskich, jak pokazał konkurs, znacznie się poprawił. Zbliżyli się oni pod względem swoich umiejętności do średniej klasy europejskiej, a Czech i Cukier do klasy skandynawskiej.
Mistrz Rumunii…
Jednym z większych sukcesów międzynarodowych Żytkowicza było zwycięstwo w Mistrzostwach Rumunii w 1929 r. Był tam: 3 w biegu na 30 km (po raz pierwszy w życiu startował na takim dystansie), 3 w biegu na 15 km i 2 w skokach. Tak wspominał tamte zawody: Mistrzostwa Rumunii: - Mistrzostwa Rumunii były dla mnie najbardziej tragicznym przejściem w mojej karierze sportowej, mimo że uwieńczone zostały sukcesem. Najpierw startowałem na 15 km i zająłem 3 miejsce. Potem start na 30 km. Ten dystans nie bardzo mi odpowiadał. Do tej pory najlepsze wyniki miałem na 10 km i w sztafetach. Trasa prowadziła po stromym, otwartym zboczu zakreślając duże łuki, upstrzone żółtymi chorągiewkami, oznaczającymi niebezpieczeństwo. Znalazłszy się na szczycie widziałem w dole sylwetki zawodników trawersujących podnóże zbocza. Widząc, że na łuku nie ma punktu kontrolnego, mimo ostrzegawczych chorągiewek, zaryzykowałem skrót. Gdy nabrałem dużej szybkości znalazłem się na… krawędzi kamieniołomu. O zatrzymaniu lub skręcie nie było mowy. Skurczyłem nogi, by ni uderzyć frontalnie w przeciwległy stok i odpowiednio ułożyłem tułów. Szybkość jednak była tak wielka, że uderzyłem twarzą w kolana, poczułem ciepło spływające po twarzy i ból w stawach skokowych. Zderzenie było gwałtowne i na chwilę straciłem przytomność. Uświadomiłem sobie jednak, że startuję w biegu i mam dobry czas. Wyszedłem z kamieniołomu i podszedłem na trasę. Zacząłem kontynuować bieg, myśląc tylko o mecie. Niedaleko kamieniołomu był punkt kontrolny. Musiałem wyglądać okropnie z zalaną krwią twarzą, gdyż usiłowano mnie na siłę zatrzymać. Uciekłem przed pościgiem i zdążyłem dojść do mety jako trzeci. Na drugi dzień wyznaczony był konkurs skoków. Mając dobre trzecie miejsce na 15 km, typowany byłem na zwycięzcę w kombinacji. Mimo zakazu lekarza wziąłem udział w konkursie skoków, w którym zająłem drugie miejsce, a w łącznej ocenie mistrzostwo Rumunii. Skakałem z bandażami na twarzy i nogach. Pobiłem Niemców, Czechów, Jugosłowian, nie mówiąc już o Rumunach. Wicemistrzostwo zdobył mój kolega, przyjaciel i wieloletni konkurent Józek Lankosz[3].
[1] Narciarstwo Polskie, t.3, s. 170 czytamy: - Niedzielny konkurs skoków był najpiękniejszą częścią zawodów. Dał się co prawda we znaki nader silny – bo 30 stopniowy mróz, ale dzięki słonecznej pogodzie, bardzo szybkiemu przebiegowi konkursu i wysokiemu poziomowi walki, liczne rzesze widzów wytrwały do końca. Minus 30, a nie ponad minus 40 stopniowy mróz towarzyszył konkursowi. Obecnie, wg przepisów FIS konkurs nie odbyłby się w takich warunkach – przyp. Autora.
[2] Theiner podaje na s. 147 „Encyklopedii skoków”, przy wynikach z MŚ FIS Zakopane 1929, -47 Grad Kalte, czyli w tłum. „zimno minus 47 stopni”, ale nie podaje skąd zaczerpnął takie, jak się okazuje całkowicie fałszywe informacje – przyp. W. Szatkowski. W Norwegii żyje jeden z uczestników tego konkursu p. Kleppen, ale najbardziej miarodajnym w tej kwestii (tj. mrozu w dniu konkursu skoków) źródłem jest prasa zakopiańska z tego okresu podająca nie -47 tylko ok. –30.
[3] Józef Kapeniak, Tatrzańskie diabły, Warszawa 1971, s. 102-103.