W Tatrach wysoko nadal leżą płaty śniegu. Trzeba mieć sprzęt oraz umiejętności.
Mieszczuchy, nieobyte z Tatrami, ze zdziwieniem przecierają oczy... Jak to, w lipcu śnieg? Przecież ostatnio temperatura w Polsce przekraczała 30 stopni? Ale górale tylko kiwają głowami nad taką naiwnością i wspominają, jak to za ich pradziada w lipcu zaspy były po pachy.
Czy to prawda, czy tylko mamienie ceprów – nie wiadomo, ale faktem jest, że w ubiegłym roku w środku lata tatrzańskie szczyty przyprószył śnieg... A jego płaty leżące na szlakach – jak mówią ratownicy – to normalność w naszych górach i trzeba być na to przygotowanym. Bo jeżeli sprawę zbagatelizujemy, możemy trafić na niebezpieczną, a nawet śmiertelną pułapkę. Wystarczy zaledwie sekunda...
Ostatni tydzień minął w górach co prawda spokojnie, lecz początek wakacji obfitował w wypadki turystów, którzy poślizgnęli się na płatach śniegu.
– Koniec czerwca i początek lipca to swoisty „sezon ślizgaczy” – mówią tatrzańscy ratownicy. Ostrzegają, gdyż prawie zawsze poślizgnięcie się na zalegającym śniegu skutkuje poważnymi obrażeniami ciała. Mało kto ma tu szczęście i wychodzi „ze ślizgu” np. ze złamaną nogą! Albowiem o tej porze roku śnieg zalega wysoko w Tatrach, i to na trudnych ścieżkach, np. pod Rysami, Szpiglasową Przełęczą, na Zawracie, na Orlej Perci, a w rejonie Buczynowej Przełęczy łańcuchy przykrywa zbita skorupa śniegu. Dlatego TOPR apeluje do turystów o wyjątkową ostrożność podczas wypraw w wyższe partie gór.
Mimo tych apeli ładna pogoda na dole sprawia, że turyści wybierający się w góry spodziewają się i tam takich warunków. Często nie są przygotowani na zetknięcie ze śniegiem. Niedawno turysta, schodząc ze Szpiglasowej Przełęczy, poślizgnął się na płacie i zjechał kilkadziesiąt metrów w dół. Udało mu się wyhamować. Doznał jednak urazu głowy, choć i tak może mówić o szczęściu. Bo żyje!
Przemysław Bolechowski
Adam Marasek z TOPR radzi turystom
Jeśli wybieramy się na wyprawę w wyższe partie Tatr, należy się dobrze przygotować. Na pokonanie płatów śniegu trzeba mieć raki, a minimum dobre obuwie. Pomocny będzie też czekan. I oczywiście, trzeba zachować jak największą ostrożność. Niestety, posiadanie odpowiedniego ekwipunku to nie wszystko. Błędem jest kupienie raków, czekana i ruszenie na podbój gór. Wcześniej należy nauczyć się posługiwania tym sprzętem. Co roku mamy bowiem wypadki, kiedy to niedoświadczony turysta, idąc w rakach, potyka się i leci w dół. Liczy się więc nie tylko sprzęt, ale i umiejętności.