To był cud, że przeżyłem – nie ma wątpliwości blisko 30-letni Krzysztof Lancka z Krakowa, który spadł około 100 metrów w dół z Kościelca w Tatrach w stronę Stawków Gąsienicowych.
Groźny upadek skończył się złamaniem nogi i zwichnięciem stawu biodrowego.
We wtorek turysta przeszedł operację nogi w zakopiańskim szpitalu. Zapewnia, że nie zrezygnuje z kolejnych wypraw w góry, bo to jego pasja od lat.
– Niech tylko wydobrzeję – obiecuje.
Kościelec (2155 m n.p.m.) to bardzo popularny szczyt w Tatrach, zarówno wśród turystów, jak i taterników. Z przełęczy Karb prowadzi na niego czarny szlak turystyczny. Nawet zimą wielu śmiałków decyduje się na podejście tą trasą. Tak samo w niedzielę postąpił Lancka i jego kolega.
Obaj mężczyźni dotarli na szczyt Kościelca. Do wypadku doszło już podczas drogi powrotnej, około godziny 14. – Pamiętam tylko, że się potknąłem, chyba rakiem trafiłem na kamień i poleciałem w dół. Czułem, że wylądowałem w śniegu na przełęczy – relacjonuje Krzysztof Lancka.
Drugi z turystów natychmiast próbował przez telefon wezwać pomoc. Pech chciał, że się dodzwonił, ale na nowotarską policję. Dopiero stamtąd zgłoszenie przekazano do centrali TOPR.
Sama akcja ściągnięcia poszkodowanego do szpitala w Zakopanem też nie obyła się bez przeszkód. – Pogoda była dobra, więc wystartował śmigłowiec – relacjonuje Krzysztof Starnawski, dyżurny ratownik TOPR.
Niestety, tuż przed desantem ratowników nastąpiła awaria w śmigłowcu i maszyna zawróciła do Zakopanego. W stronę poszkodowanego wyruszyło więc czterech ratowników dyżurujących w rejonie Kasprowego Wierchu. Dwóch z nich poszło do schroniska Murowaniec po stacjonujący tam skuter śnieżny. Szybko udało się dojechać do rannego turysty i już po dwóch godzinach od zgłoszenia poszkodowany trafił do zakopiańskiego szpitala, gdzie przeszedł skomplikowaną operację ortopedyczną.
– Musieliśmy wykurować zwichnięty staw biodrowy i zespolić złamane kostki nogi – tłumaczy dr Marian Papież, ordynator oddziału chirurgii.
Pacjent czuje się dobrze. Teraz czeka go leczenie i kilkumiesięczna rehabilitacja. Lekarze nie mają jednak wątpliwości, że odzyska sprawność i będzie mógł dalej chodzić po górach
Przemysław Bolechowski