Długi weekend w Tatrach.
Dużo pracy miało Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe podczas długiego weekendu. Ratownicy zanotowali dwadzieścia interwencji, z których aż jedenaście było konsekwencją upadków na szlakach.
Dla wielu turystów zaskoczeniem były zimowe warunki panujące na wyżej położonych szlakach. Twarde, strome śniegi były przyczyną groźnych w skutkach poślizgnięć i upadków. Tylko 2 maja ratownicy zanotowali trzy takie wypadki. Najpierw na stromych śniegach poślizgnął się turysta podchodzący na Rysy. Po przybyciu na miejsce śmigłowca okazało się, że mężczyźnie udało się zatrzymać - upadek skończył się zadrapaniami i potłuczeniami. W trakcie działań pod Rysami do TOPR dotarła informacja o wypadku dwojga turystów, którzy spadli podczas schodzenia ze Świnicy w kierunku Zawratu. Turystka spadła ok. 200 metrów na stronę Doliny Pięciu Stawów Polskich, doznając urazu kręgosłupa, miednicy i głowy. Ranną przetransportowano w noszach francuskich pod śmigłowcem z miejsca wypadku na lądowisko w Dolince pod Kołem, a następnie, już na pokładzie maszyny, do szpitala. Wypadek kobiety widział jej 15-letnim syn, który zaczął do niej schodzić i także się poślizgnął. W tym przypadku skończyło się tylko na zadrapaniach i potłuczeniach. W czasie działań pod Świnicą do TOPR zadzwonił turysta informując, że przed chwilą jego kolega spadł z rejonu Buczynowych Turni do Doliny Buczynowej.
Ratownicy na początek ewakuowali z Małej Buczynowej Turni dzwoniącego mężczyznę. W międzyczasie okazało się, że jego koledze nic się nie stało i o własnych siłach schodzi do Doliny Pięciu Stawów Polskich. Turyści byli kompletnie nieprzygotowani do tego typu wycieczek i nie znali topografii tego rejonu.
Dwa razy ratownicy TOPR wyruszali na pomoc turystom, którzy mieli więcej szczęścia, co nie znaczy, że więcej rozsądku. Wieczorem 28 kwietnia po pomoc zadzwoniły turystki, które schodząc z grani Ornaku na Iwaniacką Przełęcz w ciemnościach zgubiły szlak i weszły w gęste łany kosówek, z których nie potrafiły się wydostać. Ekipa ratowników odnalazła turystki o godz. 0.20 i sprowadziła je na szlak. Z kolei po południu 1 maja pomocy wezwało dwóch turystów, którzy w rejonie Małego Kościelca weszli w stromy teren. Za pomocą długiej liny turystów po kolei wydobyto z trudnego miejsca i przetransportowano pod śmigłowcem na Halę Gąsienicową.
Ratownicy odnotowali także sześć przypadków zasłabnięć i poważnych problemów zdrowotnych, z których jeden zakończył się tragicznie. 2 maja w drodze do Morskiego Oka rozległego zawału serca doznał 77-letni turysta. Na miejsce wypadku ratownicy polecieli śmigłowcem i po desancie rozpoczęli intensywną reanimację, kontynuowaną podczas lotu do szpitala. Niestety, mężczyzny nie udało się uratować. (KOV)