17 czerwca rozpoczął się przed Sądem Okręgowym w Nowym Sączu proces cywilny w sprawie naruszenia dóbr osobistych Jagny Marczułajstis-Walczak i jej męża. Małżeństwo domaga się od trenera kadry snowboardowej - Pawła Dawidka przeprosin i zadośćuczynienia finansowego.
W sprawie zeznawało prawie dwudziestu świadków zdarzenia. Przypomnijmy, że w trakcie mistrzostw Polski, które miały miejsce 28 lutego w Jurgowie zawodniczka miała usłyszeć od trenera: „stara p... do domu”, a jej mąż: „ćwoku, do domu dzieci pilnować”.
Zawodniczka i jej mąż chcą, aby Dawidek przeprosił ich na łamach prasy, a także przekazał na ich rzecz łącznie 30 tys. zł. Kolejne 20 tys. zł miałoby trafić do Polskiego Towarzystwa Walki z Mukowiscydozą z siedzibą w Rabce–Zdroju.
Marczułajtis złożyła zawiadomienie do zakopiańskiej prokuratury o manipulacji wynikami mistrzostw w Jurgowie. W tej sprawie wszczęto postępowanie.
Z kolei Polski Związek Snowboardu wytoczył przeciw Marczułajtis-Walczak i jej mężowi sprawę o naruszenie dóbr osobistych. Według prezesa związku Marka Króla zarzuty, jakie małżeństwo kierowało po adresem organizatorów mistrzostw Polski w Jurgowie (m.in. niewłaściwe zabezpieczenie trasy, fałszowanie wyników) są bezpodstawne.
Związek domaga się od zawodniczki i jej męża przeprosin i: za obrazę związku - 165 tys. zł oraz 35 tys. zł na Fundację Anny Dymnej "Mimo Wszystko"; za obrazę prezesa Króla - 40 tys. zł oraz 10 tys. zł na Fundację "Mimo wszystko". Zadośćuczynienie sięgnęłoby zatem 250 tys. zł. Terminu rozpoczęcia procesu jeszcze nie wyznaczono.
AG