Lany poniedziałek na Kalatówkach to zawody w stylu retro.
Stare narty bez krawędzi, buty wspinaczkowe, kijki z bambusa i oczywiście strój nawiązujący do minionej epoki. Tam wyglądała wczoraj polana na Kalatówkach w rejonie hotelu górskiego. Wszystko za sprawą konkursu „O wielkanocne jajo".
W tym roku zawody na Kalatówkach odbyły się już po raz dwunasty i mimo złej pogody - od rana padał deszcz - na starcie zjawiło się ponad 100 zawodników i setki gapiów.
- Ja mam strój z lat 60. minionego wieku - mówi Maciej Żelichowski z Zakopanego. - Są autentyczne kijki bambusowe, narty również z epoki. Mam odpowiedni kask, gogle, jak i cały strój. Staram się mieć wszystko w jednym stylu. Cieszę się, że jest taka zabawa, bo dawniej, gdy ktoś miał stare narty, to traktowano je siekierą i do pieca. A teraz są one w cenie.
Na Kalatówkach spotkać można było również panie w strojach z początków XIX w.
- Wtedy było bardzo wygodne ubranie. Jeździło się w sukienkach. Naprawdę super. Było komfortowo, lepiej niż dzisiaj w kombinezonach. No i oczywiście obowiązkowo trzeba mieć kapelusz - zaznacza Zofia Gorczyca. - Powinnam mieć kijki bambusowe, ale przyzwyczaiłam się do jednego kija. Tak też wtedy jeżdżono.
Nie zabrakło też i górali w dawnym stroju.
- Dawniej baby góralskie umiały na nartach jeździć, końmi powozić. Gdy trzeba było do lasu jechać, wtedy brało się narty - mówi Józefa Chromikowa z Poronina, która od lat startuje na Kalatówkach. - Mam 100-letnie narty, na których mój ojciec jeszcze jeździł, takie ledwo wygięte.
To jednak nie przeszkadzało zawodnikom. Nie liczył się czas ani styl przejazdu, ale to, by po prostu pokazać się na trasie.
- Znakomita zabawa. Żadne muzeum nie zastąpi takich wrażeń, jakie są tutaj na Kalatówkach - mówi Jacek Odrzyk, turysta spod Kielc.
Łukasz Bobek