Polak był trzeci w pościgu i nadal jest drugi w PŚ. Przez weekend w Hochfilzen zarobił 7,5 tys. euro.
Teraz już wiem, co czuł i przeżywał przez ostatnie lata Adam Małysz. Nawet jeśli się o tym nie myśli, to presja odpowiedzialności i tak tkwi w podświadomości – przyznaje Tomasz Sikora, który w tym sezonie przejmuje od Orła z Wisły palmę pierwszeństwa w sportach zimowych.
Nasz najlepszy biatlonista podczas Pucharu Świata w Hochfilzen po czwartym miejscu w sprincie był trzeci w biegu pościgowym. Mogło być jeszcze lepiej, gdyby nie pudła na strzelnicy. Tydzień wcześniej w Szwecji Sikora wygrał bieg na dochodzenie i mówił, że chciałby jak najczęściej stawać na podium w znakomitym towarzystwie Norwegów – Emila Hegle Svendsena i Ole Einara Bjoerndalena. Polak chyba nie spodziewał się, że tak szybko dojdzie do powtórki z rozrywki, choć w innej kolejności.
Sobotni bieg pościgowy miał niezwykłą dramaturgię. Sikora, startujący jako czwarty, po jednym pudle na pierwszym strzelaniu znalazł się na siódmym miejscu. W następnych wizytach na strzelnicy nie pomylił się ani razu i był drugi. Ostatnie strzelanie było wojną nerwów między nim a Svendsenem. Lider Pucharu Świata miał jedną pomyłkę, Sikora – dwie! Ponieważ Bjoerndalen, biegnący z 12 numerem, strzelał czysto, to trzeba było walczyć z samym królem biatlonu!
– Na ostatnie strzelanie wbiegliśmy razem ze Svendsenem. Byłem ustawiony za jego plecami. Gdybym mógł to powtórzyć, wolałbym stanąć na pierwszym stanowisku. Jednak to nie miało wielkiego znaczenia. Podstawą były błędy przy strzelaniu – oceniał Sikora. – Pozostał mi biegowy pojedynek z Bjoerndalenem o drugie miejsce. Norweg był w lepszej sytuacji. Na ostatnie okrążenie wybiegł prosto ze strzelnicy. Ja byłem po dwóch karnych rundach, które starałem się pokonać jak najszybciej. Lepiej dla mnie byłoby, gdybym wybiegł za Bjoerndalenem, ponieważ zawodnik podążający z tyłu traci o wiele mniej energii. On się po prostu za mną wiózł. Ole wykorzystał to na finiszu i nie dał mi żadnych szans. Rozegrał wszystko świetnie pod względem taktycznym.
Biatlonista z Wodzisławia nadal jest wiceliderem Pucharu Świata, zachował też czerwony trykot klasyfikacji biegów pościgowych, ale ma tyle samo punktów co Svendsen i Bjoerndalen.
Sikora za czwarte i trzecie miejsce w Hochfilzen otrzymał odpowiednio 2,5 i 5 tys. euro. 35-letni zawodnik po raz osiemnasty w karierze stanął na pucharowym podium (już trzeci raz w tym sezonie).
– Jestem zadowolony, bo osiągnąłem najlepsze moje wyniki na trasach w Hochfilzen. Jeszcze nigdy nie byłem tutaj tak wysoko – podkreślał Sikora, który utrzymuje znakomitą formę biegową. – Nasi serwismeni dokonują cudów, od początku sezonu ani razu się nie pomylili w przygotowaniu nart, a ja wiem, że decyzje sprzed sezonu, dotyczące m.in. zmiany sprzętu, były trafione – dodał Polak.
Mimo zmęczenia Sikora pobiegł wczoraj na trzeciej zmianie w polskiej sztafecie i przesunął zespół z szesnastego na dziewiąte miejsce, mając najlepszy czas swej zmiany! Skończyło się jednak na szesnastej lokacie (sklasyfikowano 23 ekipy). Wygrali Rosjanie, a sztafetę kobiet – Rosjanki. Nieźle spisały się nasze zawodniczki (10. miejsce), wśród których pierwszy raz w tym sezonie startowała Krystyna Pałka.
Tomasz Kuczyński