Z Apoloniuszem Tajnerem, prezesem Polskiego Związku Narciarskiego, rozmawia Robert Małolepszy:
Ma Pan moralnego kaca? Obiecywał Pan, że przed końcem sezonu nie będzie decyzji o rozstaniu z Lepistoe. Tymczasem wyszło na to, że zwolnił Pan go przez telefon.
Po pierwsze to nie zwolniłem. Hannu ma ważny kontrakt do końca kwietnia. Zapłacimy mu za cały ten czas. Nie chciałem, by decyzja, że nie przedłużymy umowy, wyszła na jaw przed końcem sezonu, ale też mam zbyt wiele szacunku dla niego, by go oszukiwać. Zadzwonił we wtorek rano i zapytał wprost co dalej. Powiedziałem prawdę. On stwierdził, że w takim razie nie jedzie do Planicy. To co mieliśmy zrobić? Dopiero by była zawierucha, gdyby nie pojawił się w Planicy.
Który wariant jest Panu bliższy – polski z Łukaszem Kruczkiem w roli szkoleniowca i Panem jako koordynatorem, czy jednak zagraniczny, w którym wybieracie jednego z trójki: Nikunen, Schoedler, Horngacher?
Dziś mogę powiedzieć tylko, że na pewno nie będę pierwszym trenerem, ale chcę mieć wpływ na to, co będzie robić kadra, jaki plan przygotowań obierze, z kim pierwszy szkoleniowiec podejmie współpracę. Przez ostatnie cztery lata dawałem całkowicie wolną rękę trenerom. Wyszło raz, w zeszłym sezonie, gdy Adam zdobył czwartą w karierze Kryształową Kulę. Trzy razy nie. Wolę nie ryzykować kolejnych dwóch lat.
Ponoć profesor Jerzy Żołądź zgodził się podjąć znów współpracę z kadrą, ale pod jednym warunkiem, że odejdzie z niej Lepistoe?
To nieprawda. Spotkałem się dwa razy z profesorem na kolacji. Zapytałem, czy nie chciałby znów podjąć z nami współpracy. Nie odpowiedział ani tak, ani nie. Wie jednak, że bardzo mi zależy, by znów pomagał w przygotowaniach. Wzeszłym roku profesor zgodził się, ale postawił warunek, że musi mieć wpływ na proces treningowy. Na to z kolei nie zgodził Hannu. Uszanowałem to. Ale teraz chcę, by nowy szkoleniowiec, ktokolwiek nim będzie, wykorzystał potencjał, jaki mamy w kraju. A uważam, że jest niemały. To nie tylko profesor Jerzy Żołądź. Zanim podjąłem decyzję o tym, że rozstaniemy się z Lepistoe, przeprowadziłem naprawdę szerokie konsultacje. Po nich jestem przekonany, że musimy znów stworzyć duży zespół, który będzie pracował na sukces Adama i reszty zawodników.
Jednym słowem nowy trener kadry będzie wykonawcą zaleceń Pańskich i profesora Żołądzia?
Absolutnie nie. Chodzi jednak o to, byśmy plan działania wypracowywali na zasadzie burzy mózgów. To nie może być autorski pomysł jednego człowieka, nawet mnie.
Jednym słowem skłania się Pan ku wariantowi, w którym pierwszym trenerem kadry zostanie Łukasz Kruczek, a Pan zostanie „nadtrenerem”. Nie sądzę, by któryś z zagranicznych szkoleniowców zgodził się na Pańskie warunki.
Ku niczemu się nie skłaniam. Jeszcze nie rozmawiałem poważnie z żadnym z kandydatów. Z Horngacherem zamieniłem dosłownie parę zdań, gdy był w Zakopanem. We wtorek on sam zadzwonił do Zbyszka Klimowskiego [asystent Hannu Lepistoe – przyp. red] i stwierdził, że jest zainteresowany pracą z naszą kadrą. Z Bernim Schoedlerem bardzo wstępną rozmowę przeprowadził z kolei sekretarz generalny PZN Grzegorz Mikuła. Szwajcar wyraził zainteresowanie. O żadnych szczegółach też z nim nie rozmawialiśmy. Z Tomim Nikunenem w ogóle się nie kontaktowaliśmy, ale wiem od dziennikarzy, że jeśli się do niego zwrócimy, jest gotów na negocjacje.
Dwa lata temu bardzo chciał Pan, by to Horngacher objął kadrę. Czy to oznacza, że teraz jest faworytem spośród zagranicznych kandydatów?
Mogę tylko powiedzieć, że zawodnicy bardzo go lubią. Jest dla nich dużym autorytetem i potrafi stworzyć świetną atmosferę.
Co będzie ważne dla Pana poza zgodą kandydata na włączenie do sztabu kadry naukowców i Pańską opiekę merytoryczną?
Właśnie to, czy nowy trener potrafi stworzyć dobrą atmosferę w zespole. Metody treningowe wszyscy mają podobne. O sukcesie decydują niuanse, jak choćby umiejętność rozmowy z zawodnikami, konsultacji z innymi, czy wykorzystywania pomocy naukowców.
Niespodziewana dymisja Lepistoe
Wolfgang Steiert (niemiecki trener Rosjan)
Jestem nieco zdziwiony decyzją o odwołaniu Lepistoe. Jeśli miało do tego dojść, to chyba lepiej gdyby stało się to dopiero po sezonie. Lepistoe to przecież bardzo dobry trener. Z polską kadrą może nie szło mu teraz tak, jak się wszyscy spodziewali, ale myślę, że mógłby jeszcze zrobić wiele dobrego. Nie chcę się jednak wypowiadać, kto byłby najlepszym kandydatem do pracy z Małyszem i jego kolegami. Wiem, że poważnie myśli się w Polsce o Austriaku Stefanie Horngacherze. To młody i utalentowany trener, ale nie wiem, czy poradziłby sobie w prowadzeniu tak doświadczonego i utytułowanego zawodnika jak Adam.
Czytaj również na www.polskatimes.pl