Do Zakopanego zjechały dzieci z całej Polski. Od prawie 60 lat na nartach bawią się najmłodsi.
Kilkuset małych zawodników i zawodniczek stawiło się w ten weekend pod Tatrami, aby wziąć udział w biegach i skokach narciarskich. A wszystko w ramach legendarnych zawodów Koziołka Matołka. O dziwo, to właśnie dzieci potraktowały całą imprezę jak zabawę, podczas gdy ich rodzice bardziej przeżywali sportowe zmagania.
To już 50.Memoriał Kornela Makuszyńskiego, znany również pod nazwą Memoriału Koziołka Matołka. Mimo upływu lat, wciąż cieszy się popularnością. W sobotę do slalomu i snowboardu łącznie zapisano prawie 600 małych zawodników i zawodniczek. Nie mniej było też w niedzielę, kiedy to dzieciaki startowały w biegach płaskich i skokach narciarskich. Dzieci przyjechały dosłownie z całej Polski. I dla wielu było to ogromne przeżycie.
– Dominik obudził mnie już o 6 rano – mówi Dominika Rączka, mama 4-letniego zawodnika. – Syn przyszedł i budził nas, żebyśmy się nie spóźnili. A wcześniej, mimo że ma dopiero 4 lata, ciągle chciał iść na wyciąg, żeby potrenować. Przed zawodami kupiliśmy mu używanie biegówki, żeby dawał sobie radę z rówieśnikami. I choć nie był pierwszy, to jesteśmy z niego bardzo dumni. Dobiegł do mety.
Sam zawodnik nie sprawiał wrażenia zmęczonego.
– Trochę się denerwowałem, bo bardzo chciałem wygrać – mówi nam 4-letni Dominik Rączka. – Narty mi się trochę ślizgały, ale dobiegłem do mety. Chcę kiedyś wygrywać zawody i mieć dużo medali.
– Jestem tutaj jako babcia z 4-letnią wnuczką – mówi Barbara Sobańska, dyrektorka Zespołu Szkół Mistrzostwa Sportowego. – Uważam, że to taki żłobek dla przyszłych mistrzów sportu. Tutaj właśnie najmłodsi chwytają tego bakcyla narciarstwa. A ja dopingowałam jak mogłam moją wnuczkę. Biegłam przy trasie z zabawką zachęcając naszą zawodniczkę, żeby dobiegła do mety. Metoda „przekupstwa” zawsze skutkuje.
Wśród startujących była też kilkuletnia Ania z Zakopanego.
– Biegło mi się świetnie – mówi nam Ania. – Było bardzo fajnie i chcę tu wrócić za rok. Rodzice dopowiadają, że na razie mała zawodniczka jest pierwsza w swojej kategorii wiekowej, ale nie to jest najważniejsze. I tu, aby zachęcić zawodniczkę do wysiłku, pomogły... słodycze.
Generalnie wszystkie dzieci, bez względu na zajęte miejsce, mówiły, że było wspaniale.
– Biegło się super – mówi 4-letni Jędrek z Zakopanego. – W końcu dotarłem do mety, bo trochę się denerwowałem na trasie czy dobiegnę.
– Na tych zawodach wychowały się całe pokolenia narciarzy Bachledów, Gąsieniców i Marusarzy. Stąd się później biorą mistrzowie świata i olimpijczycy – mówi Łucja Kobylańska z zakopiańskiego klubu Akademickiego Związku Sportowego, organizatora zawodów Koziołka Matołka.
Każdy zawodnik otrzymał nagrody. – Nie było dziś łez i żalów – zapewnia Koziołek. – Czasem jednak trzeba było wspomóc słodkim dopingiem, aby maluch dobiegł do mety.
Przemysław Bolechowski
Takie były początki memoriału
Zawody dla dzieci wymyślił i zainicjował jeszcze przed wojną sam Kornel Makuszyński. Od 1946 roku zaś zawody noszą imię bohatera bajkowych opowieści – Koziołka Matołka. Od lat zmagania te organizuje zakopiański Akademicki Związek Sportowy. W zasadzie nie ma żadnej bariery wiekowej ustalonej przez organizatora. W tym roku mogły więc startować dzieci od rocznika 2004, ale i tu znalazło się sporo młodszych. Po raz pierwszy zorganizowano zawody dla... snowboardzistów.