Orzeł z Wisły na siódmym miejscu w Libercu. 10. wygrana Morgensterna w tym sezonie. 8 konkursów indywidualnych pozostało do końca sezonu.
Nadal nie ma mocnych na Thomasa Morgensterna. Dwudziestodwuletni Austriak wygrał w piątek w Libercu kolejny konkurs Pucharu Świata. W pierwszej serii zawodnik ze Spittal uzyskał 132 m, a w drugiej 128,5 m. Drugie miejsce wywalczył jego rodak Gregor Schlierenzauer (130,5 i 129 m), a trzecie – Szwajcar Andreas Küttel (128 i 130,5). Adam Małysz skakał nieźle i zajął siódme miejsce.
Położony kilkanaście kilometrów od polskiej granicy czeski Liberec po raz ostatni gościł najlepszych skoczków świata przed czterema laty. W tamtych konkursach Adam Małysz w ogóle nie wziął udziału. Nasz mistrz wolał wtedy dobrze przygotowywać się do konkursów w Zakopanem.
Po niezłych występach w stolicy Tatr Orzeł z Wisły nie poleciał na zawody do japońskiego Sapporo. Ćwiczył na skoczni w słowackim Szczyrbskim Plesie, a w ostatnich dniach przeniósł się na Wielką Krokiew. Dwa tygodnie zajęć pod okiem drugiego trenera kadry Łukasza Kruczka miały mu pomóc w powrocie do wielkiej formy.
Wszyscy liczyli, że dzięki temu powróci słynny błysk, który umożliwiłby Małyszowi walkę o podium podczas zbliżających się mistrzostw świata wlotach (Oberstdorf, 22–24.02). Małysz, co pokazały badania wydolnościowe, jest w świetnej formie fizycznej. Przerwa miała wyeliminować niewielkie błędy na progu skoczni.
– Widać sporą poprawę. Do Liberca Adam pojechał z uśmiechem na ustach. A jak on jedzie z takim nastawieniem, to musi być dobrze – mówił przed zawodami prezes PZN Apoloniusz Tajner.
W piątek Adam skakał poprawnie – 126,5 m w treningu, 125 m w kwalifikacjach, 121,5 m w serii próbnej, wreszcie 123 m w pierwszej serii w konkursie. W drugiej próbie po raz pierwszy od dawna wybił się z progu tak wysoko jak najlepsi. Uzyskał 128,5 m, ale ostatecznie pozostał na siódmym miejscu, które zajmował po pierwszym skoku.
– Moje próby były o wiele lepsze niż ostatnio. Oczywiście, nie jest tak cudownie, jakbym chciał, ale małymi kroczkami robię postępy. Mam nadzieję, że teraz będzie coraz lepiej – mówił Małysz.
Przed konkursem wszyscy zastanawiali się, czy Thomas Morgenstern wygra w tym sezonie po raz dziesiąty. Po ostatnich zwycięstwach w Sapporo przewaga lidera klasyfikacji generalnej PŚ nad Finem Janne Ahonenen wzrosła do 610 pkt. Po wczorajszej wygranej wyprzedza drugiego teraz w klasyfikacji generalnej Schlierenzauera już o 636 pkt. Co ciekawe, to właśnie w Libercu 11 stycznia 2003 r. 17-letni wówczas Morgi odniósł swoje pierwsze zwycięstwo w Pucharze Świata.
Postawę naszych pozostałych trzech skoczków startujących w Czechach lepiej przemilczeć. Kamil Stoch niespodziewanie nawet nie przeszedł kwalifikacji. Zrobili to dwaj nasi pozostali zawodnicy. Jednak tylko w pierwszej serii zobaczyliśmy Stefana Hulę (112 m, 39. miejsce) i Macieja Kota (119 m, 44. lokata). Warto dodać, że dla organizatorów tegoroczne konkursy są generalną próbą przed przyszłorocznymi mistrzostwami świata (8 i 9 lutego 2009 r.).
Morgenstern po piątkowym konkursie ma w tym sezonie na koncie już dziesięć zwycięstw. Najwięcej wygranych w historii w jednym sezonie Pucharze Świata – dwanaście – zapisał Janne Ahonen (2004/2005). Morgi ma jeszcze osiem szans, a kolejna już dzisiaj.
Kwalifikacje do drugiego konkursu odbędą się w sobotę o godz. 14.30. Pierwsza seria rozpocznie się półtorej godziny później. Transmisje z Liberca w TVP i Eurosporcie.
Krzysztof Srogosz