Zakopiańscy ortopedzi operują non stop. W tym roku Będzie rekordowa Ilość kontuzji.
Połamane czaszki, wstrząśnienia mózgu, strzaskane uda, uszkodzone kolana... Lekarze z zakopiańskiej urazówki niemal nie odchodzą od stołu operacyjnego. Pełne ręce roboty ma także ambulatorium urazowo-ortopedyczne. W poczekalni aż ciemno od tłumu czekających w kolejce do lekarza "połamańców", przywiezionych prosto ze stoku.
– Zapowiada się – mówi Adam Marasek, zastępca naczelnika Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego – rekordowy sezon. Toprowcy dyżurujący na stokach co chwilę udzielają pomocy narciarzom i snowboardzistom. Są dni, gdy po kilkanaście razy zwożą poszkodowanych z tras.
– Od początku zimy do końca stycznia zwieźliśmy prawie 800 kontuzjowanych narciarzy i snowboardzistów. Teraz ta liczba jest już o wiele większa. Jak tak dalej pójdzie, to szykuje się nam w tym roku smutny rekord, jeśli chodzi o ilość wypadków narciarskich – podsumowuje naczelnik Marasek.
Dla porównania przytacza dane z ubiegłorocznego sezonu zimowego. Wtedy poszkodowanych na stokach było 1525. Taka średnia utrzymywała się od kilku lat. Wszystko wskazuje jednak na to, że w tym roku będzie ona wyższa.
– Przed nami przecież jeszcze ferie województwa mazowieckiego – zauważa Adam Marasek. Wtedy przyjeżdża na Podtatrze najwięcej turystów. Większość z nich spędza czas na stokach.
– Dlaczego w tym roku tak dużo jest kontuzji narciarskich, trudno powiedzieć. Może dlatego, że nigdzie w Polsce poza Podtatrzem nie ma śniegu i kto może, pędzi do nas na narty? – zastanawia się zastępca naczelnika TOPR.
Do największej liczby wypadków dochodzi, jak twierdzą toprowcy, w Białce Tatrzańskiej, szczególnie na Kotelnicy Białczańskiej. Przepustowość tamtejszych wyciągów krzesełkowych jest duża, ludzi więc na trasach jest pełno. Robi się na stokach ciasno.
Niestety, tłok na stokach, jazda carvingowa, zderzenia, powodują, że zakopiańscy ortopedzi zimą mają coraz więcej pacjentów w ambulatorium. Coraz więcej też przeprowadzają zabiegów operacyjnych na oddziale, i to tych dużych, bo i urazy są coraz cięższe.
– Kilka dni temu mieliśmy wypadek, gdzie zderzyły się dwie dziewczynki. Przywieziono je do nas w ciężkim stanie, z połamanymi kośćmi czaszki – mówi Marian Papież, ordynator chirurgii urazowo ortopedycznej w zakopiańskim szpitalu.
Dodaje on, że od początku ferii zakopiańscy ortopedzi codziennie przeprowadzają po cztery, pięć poważnych zabiegów operacyjnych. Najczęściej narciarze zgłaszają się z uszkodzeniem wiązadeł stawu kolanowego, złamaniami podudzia, uda, okolic stawu biodrowego, urazami głowy.
– Operujemy przez cały czas, właściwie nie mamy wolnego dnia, choć obecnie nie wykonujemy zabiegów planowanych wcześniej. Jedynie te na bieżąco – podkreśla ordynator Papież.
– W tygodniu przeprowadzamy od 20 do 25 operacji. Zdarza się, że i w weekend, gdy jest taka potrzeba, organizujemy się i operujemy – dodaje.
Do tego dochodzą jeszcze mniej poważne urazy, które kwalifikują się do leczenia w ambulatorium.
– Codziennie od początku ferii przyjmujemy tam od 80 do ok. 100 przypadków narciarskich – twierdzi szef zakopiańskiej urazówki.
Halina Kraczyńska