20 tysięcy fanów śledziło Puchar Świata w skokach. Wszyscy kibice wrócili do domów zadowoleni.
Zadowoleni kibice, skoczkowie, organizatorzy, władze Zakopanego, delegaci FIS. Mimo niesprzyjających okoliczności, stresu i zdenerwowania czy skoki w związku z żałobą w kraju zostaną odwołane przez kancelarię prezydenta, tegoroczny Puchar Świata na Wielkiej Krokwi udał się i był wspaniały.
Takie są wrażenia po zakończeniu zakopiańskich skoków.
– Najważniejsza jest ocena kibiców, a oni cieszyli się i bawili bardzo dobrze – podkreśla Lech Nadarkiewicz, dyrektor komitetu organizacyjnego PŚ.
Jak dodaje dyrektor Pucharu, kibice nie mieli pretensji o to, że sobotnie konkursy zostały odwołane i przeniesione na niedzielę. Mało kto pojechał do domu w sobotę, większość kibiców – a szacuje się, że było ich ponad 20 tysięcy – zasiadła nazajutrz na trybunach skoczni.
– Mieliśmy dosłownie trzy telefony od kibiców, którzy mieli pretensje – mówi Nadarkiewicz.
Wysokie oceny zakopiańska edycja Pucharu zyskała ze strony delegatów FIS, a także dyrektora PŚ, Waltera Hoffera.
– Dyrektor Hoffer był bardzo zadowolony z tegorocznych zawodów, choć obawiał się, że skoki będą za długie. Co prawda rekord nie padł, a z powodu wiatru w niedzielę odbył się tylko pierwszy konkurs, ale skoki były wyjątkowo piękne – zaznacza Nadarkiewicz.
Organizatorzy podkreślają, że tegoroczny Puchar został rozegrany bez żadnych zakłóceń. A jak ważne i liczące się w świecie jest to wydarzenie, niech świadczy fakt, że wszyscy skoczkowie zgodnie zdecydowali, że opóźnią wylot do Japonii i wystartują w niedzielnych konkursach. Odrodzony Adam Małysz był tak wdzięczny polskim kibicom, że przez półtorej godziny robił sobie z nimi zdjęcia i rozdawał autografy.
Dużym sukcesem nazywają Puchar władze Zakopanego.
– W bardzo niesprzyjającej atmosferze była przygotowywana ta impreza, ale mimo to udała się – chwali Janusz Majcher, burmistrz Zakopanego.
– Kosztowała nas ona wiele stresu, m.in. obawialiśmy się czy kancelaria prezydenta nie odwoła Pucharu – dodaje.
Burmistrza cieszy jeszcze jedna rzecz – efekty jego rozmów w kuluarach, m.in. z wojewodą małopolskim oraz posłami. – Odbyłem wiele ważnych dla naszego miasta i owocnych spotkań, m.in. na temat zakopianki, pozyskiwania środków zewnętrznych, dofinansowania dla Centralnego Ośrodka Sportów w Zakopanem – wylicza Majcher.
Szczęśliwy z Zakopanego wyjechał trener piłkarzy Leo Beenhakker, który najadł się do syta góralskich potraw, m.in. oscypka i kwaśnicy, i tak był zauroczony atmosferą i samym miastem spod Giewontu, że gdyby nie obowiązki, zostałby znacznie dłużej. Obiecał jednak, że wróci pod Tatry.
Halina Kraczyńska