Polak czwarty w konkursie w Zakopanem. Teraz Małysz dostanie czas na spokojne treningi.
130 km/godz. wiał w sobotę wiatr w Tatrach, w okolicach Zakopanego.
16 skoczków uzyskało w niedzielnym konkursie odległości ponad 130 m.
Niebiosa najwyraźniej są łaskawe dla Adama Małysza. Po piątkowym konkursie, w którym Polak zajął jedenaste miejsce, pozostał spory niedosyt i niepokój, że w tym sezonie wielkich wzruszeń z udziałem mistrza z Wisły już nie doznamy.
W sobotę udało się przeprowadzić tylko poranne kwalifikacje. Później nad Zakopanem, tak jak nad całą Polską, rozpętało się piekło. Wichura nasilała się z każdą godziną. O godz. 17, gdy miał się zacząć drugi konkurs, wiatr wyrywał flagi z drzewców. Nie było szans na żadne skoki. W nocy z soboty na niedzielę na Kasprowym Wierchu wiatr gnał z prędkością 130 km na godzinę, a nad Zakopanem rozpętała się burza. Taka prawdziwa jak wiosną – z grzmotami i piorunami – tyle że przy okazji padał śnieg. Nad ranem całe Zakopane przykryte było 30-centymetrową warstwą świeżego białego puchu. A wiatr wiał w porywach do ośmiu metrów na sekundę.
Naród jednak wierzył, że Adaś skoczy. Od rana w niedzielę pod skocznię znów ciągnęły nieprzebrane tłumy, choć nie tak wielkie jak w sobotę. Ale atmosfera i tak była wspaniała. No i stał się cud. Tak jak zapowiadały prognozy, około godz. 14 wiatr zelżał na tyle, że można było skakać. Dmuchało jedynie lekko pod narty. Nawet gęsto padający śnieg nie przeszkadzał skoczkom uzyskiwać dalekich odległości.
Pierwsza seria stała na niebotycznym poziomie. Dość powiedzieć, że aż 16 zawodników skoczyło po 130 m i powyżej. Niesamowitą serię dalekich lotów zaczął Fin Harri Olli, który jeszcze w piątek w nocy świetnie się bawił w jednej z dyskotek na Krupówkach, a teraz huknął 132 m. Gdy na belce usiadł Adam Małysz, wiatr wciąż był sprzyjający.
– Tutaj lata nasz mistrz świata – zawył spiker, a z nim 25 tys. kibiców.
Polak wreszcie wyszedł z progu wysoko. Nie ustępował pod tym względem najlepszym, co świadczy, że siłę w nogach wciąż ma. Do tej pory popełniał jednak błąd, który polegał na tym, że podczas rozbiegu za bardzo unosił biodra i na belce zamiast w górę, wybijał się do przodu. Tym razem wszystko poszło jak należy. Gdy nad bulą jego narty wciąż nie falowały, wiadomo było, że poleci daleko. I poleciał. 133,5 m, czyste lądowanie i świetne noty.
Trochę już zapomnieliśmy, jakie to uczucie. Małysz prowadził po swoim skoku! I to całkiem długo. Szczęście też mu sprzyjało. Gdy zaczęły zbliżać się skoki najlepszych, wiatr trochę osłabł. Już tak nie nosiło zawodników. Efekt – tylko pięciu zawodników z pierwszej dziesiątki PŚ poleciało dalej od Polaka. A Küttel (134 m) i Jacobsen (136) nie zdołali wyprzedzić Adama, bo mieli niższe noty. Prowadził Anders Bardal, 137 m, przed Thomasem Morgensternem, który jako jedyny ze ścisłej czołówki poradził sobie ze słabszymi warunkami (135 m), i Simonem Ammannem (136,5). Do podium zabrakło Polakowi niespełna dwóch metrów.
Druga seria zaczęła się od świetnego skoku Kamila Stocha (131,5), który wreszcie się uśmiechnął od ucha do ucha. Szybko jednak uśmiech zamienił się w grymas wściekłości. Jury uznało, że wiatr za bardzo sprzyja skoczkom i nakazało rozpocząć finał od nowa. Słowa, które cedził spod nosa Kamil, biegnąc na wyciąg, nie nadają się do zacytowania.
– Vittu, parcele – syknął chwilę później Janne Ahonen po skoku na odległość ledwie 121 m, który startował już z obniżonej belki. Jego słów tym bardziej prosimy nie próbować tłumaczyć na polski, a już na pewno nie w towarzystwie osób poniżej 18. roku życia. Fin liczył na to, że w Zakopanem będzie kontynuował swój pościg za Thomasem Morgensternem, tymczasem w piątek był 13., a w niedzielę ledwie 15. Jego strata do lidera Pucharu Świata wzrosła do 410 punktów. Odrobić będzie ją bardzo ciężko.
Ostatnim, któremu w niedzielę udało się oddać drugi skok, był Harri Olli, a później jury musiało podjąć jedyną słuszną decyzję. Zadymka śnieżna nasilała się bowiem z każdą minutą. Wiatr nie dość, że był coraz mocniejszy, to jeszcze zaczął dmuchać z różnych stron. Drugą serię anulowano. Konkurs wygrał Bardal, Małysz pozostał na czwartej pozycji (to jego najlepszy wynik w tym sezonie) i został wybrany na zawodnika dnia, co wiąże się z zaproszeniem na podium i nagrodą w wysokości tysiąca euro.
– Szkoda, że odwołali tę drugą serię. Czułem, że mogę skoczyć lepiej. Aż chciało mi się jechać na górę – powiedział później sam Małysz.
– Forma Adama wyraźnie idzie w górę – ocenił trener Norwegów Mika Kojonkoski. Dziś i jutro Małysz ma odpoczywać w Wiśle. Od środy ma rozpocząć pod okiem Łukasza Kruczka wdrażanie „programu naprawczego”.
Robert Małolepszy
Puchar Świata w Zakopanem:
1. Anders Bardal (Norwegia) 149,1 pkt (137,0 m); 2. Thomas Morgenstern (Austria) 145,0 (135,0); 3. Simon Ammann (Szwajcaria) 144,2 (136,5); 4. Adam Małysz 141,3 (133,5)... 25. Kamil Stoch 120,1 (124,5); 35. Stefan Hula 108,9 (118); 41. Maciej Kot 102,4 (115,5).
Klasyfikacja generalna Pucharu Świata
1. Morgenstern 1255 pkt; 2. Janne Ahonen (Finlandia) 845; 3. Gregor Schlierenzauer (Austria) 839... 11. Małysz 386; 26. Stoch 126.