W Zakopanem odnotowano rekordową liczbę zatruć alkoholowych.
Kasa w kopertach. Zwycięzcy zawodów w Zakopanem, czyli Gregor Schlierenzauer i Anders Bardal zainkasowali równowartość 30 tys. franków szwajcarskich. Kasę dostali też pozostali zawodnicy pierwszej dziesiątki.
Premie wypłacane były do ręki, w kopertach, już na podium. Nie wszędzie tak się to odbywa, ale w Zakopanem organizatorzy zawsze preferowali „kopertówki” (polska tradycja czy co?). Tym razem zastąpili tylko franki szwajcarskie na euro. Kasjer siedział pod skocznią, miał ochronę i kalkulator, gdyby nagle trzeba było podzielić pierwszą nagrodę między dwóch zawodników. Na ten sam wypadek pieniądze były w drobnych nominałach, co miało ułatwić ewentualny podział. Od nagród zawodnicy płacą 19 proc. podatku. Mogą też zabrać całą kwotę do domu i rozliczać się u siebie. Niemal wszyscy woleli podzielić się jednak z polskim fiskusem, co jakby nie potwierdza opinii, że płacimy najwyższe podatki w Europie.
» Bitwa na Krupówkach. Już w nocy z czwartku na piątek doszło do pierwszego poważnego zakłócenia porządku. W jednym z pubów na Krupówkach rozpętała się prawdziwa bitwa z udziałem 12 osób. Wynik walki jest może mało istotny, ale dość ciekawy: czterech górali poradziło sobie z ósemką przeciwników rodem z Warszawy. Policja twierdzi jednak, że tak spokojnie nie było od lat. To był jedyny groźny incydent.
» Japończycy – wielbiciele piwa. Do Zakopanego przyjechało 19 ekip, w tym trzy niezapowiedziane – Japończycy, Amerykanie i Kazachowie. Organizatorzy nie mieli dla nich miejsce w hotelu COS. Musieli więc ich położyć „na mieście”. Japończykom ta wolność bardzo się spodobała. Tak się złożyło, że spali obok wysłanników „Polski”. Codziennie rano na parapetach ich okien lądowało po kilka butelek… piwa, które do wieczora znikały.
» Zima zaskoczyła górali. Władze Zakopanego postarały się o nie lada „atrakcje” dla tysięcy kibiców, którzy codziennie pielgrzymowali pod skocznię, a później na Krupówki. Już w piątek wieczorem chodniki błyskawicznie pokryły się warstwą lodu i zamieniły w niebezpieczną pułapkę. Na naszych oczach kilka razy dochodziło do upadków, w których poszkodowani tracili przytomność. Jak widać, zima zaskakuje drogowców także w Tatrach.
» Miał być milion zysku. Dwa miliony złotych kosztuje organizacja zakopiańskich zawodów. Wpływy są o milion większe. Zysk z imprezy zmniejszył się jednak nieoczekiwanie o jakieś 200 tys. zł. Tyle kosztowało organizatorów przeniesienie konkursu z soboty na niedzielę. Tylko za wynajęcie Wielkiej Krokwi trzeba płacić COS 55 tys. zł za dzień. Do tego trzeba było zapłacić ekipom za przebukowanie biletów lotniczych. W przekonanie Finów i Norwegów, by zostali, zaangażował się sam dyrektor PŚ Walter Hofer.
» Lornetki i trąbki. Niewiele nowych elementów wprowadzają do swojego wyposażenia kibice w Zakopanem, których znakiem rozpoznawczym od dawna pozostają trąbki. Na straganach nie zauważyliśmy nowości, jeśli chodzi o czapeczki, flagi czy szaliki. Coraz więcej za to wyrafinowanych gadżetów. W tym roku sporym zainteresowaniem cieszyły się lornetki (od 50 zł w górę) i specjalne laski (70 zł, wersja z zamontowaną lampką rozświetlającą drogę), które bardzo przydawały się tym, którzy mieli bilety na górnych trybunach. Wejście tam to prawdziwe alpinistyczne wyzwanie.
» A gdzie wyniki? Co prawda, na samej skoczni i w jej pobliżu ustawiono więcej niż zazwyczaj telebimów, które pomagały śledzić kibicom wyczyny skoczków, ale przy okazji wylano dziecko z kąpielą. Jeden z nich, tuż obok progu skoczni, zastąpił starą tablicę wyników. W efekcie szybko zmieniająca się klasyfikacja pozostawała dla fanów wielką niewiadomą.
» Smycz z kieliszkiem. Trzy noce „konkursowe” to istne żniwa dla producentów alkoholu, którzy imają się mnóstwa sposobów, by zgarnąć jak największą część spirytusowego tortu. Tym razem zwycięstwo przypadło jednej z kolorowych wódek, dzięki... skoczni z lodu. Codziennie rzeźbiono nową Krokiew, po której spływał bursztynowy płyn wprost do ust miłośników skoków przytkniętych do zeskoku. Wyniki bywały imponujące. Na potrzeby kibiców zareagowali też sprzedawcy sklepów monopolowych, oferując wraz z gorzałką kieliszki na smyczy. Niestety, w ten weekend stwierdzono w Zakopanem rekord zatruć alkoholowych.
» Kontrakt dla Klimka. Niedziela była szczęśliwym dniem dla Klimka Murańki. 13-letni skoczek podpisał wtedy kontrakt z firmą, której logo będzie widniało na jego kasku. Nowy sponsor Klimka, firma Indeco, produkuje meble. Swoją drogą nastolatek budzi w Zakopanem większe emocje niż Adam Małysz: o nim i jego ojcu, który jest jednocześnie menedżerem nastolatka, dyskutuje się nawet w sklepach i taksówkach.
» Zakopianka jak autostrada. Wiecznie zakorkowana zakopianka z roku na rok wygląda coraz lepiej. Już 50 km tego liczącego niespełna 100km połączenia Krakowa z Zakopanem to dwupasmowa, płaska jak stół jezdnia. Co z resztą? Prace trwają, ale nie wiadomo, kiedy się zakończą. Wciąż nie udało się wykupić wszystkich gruntów pod budowę i nie ma pewności, czy kiedykolwiek się uda. Górale potrafią być uparci. W Zakopanem już trzeci rok nieczynny jest najpopularniejszy kiedyś stok narciarski na Gubałówce. Właśnie z powodu uporu jednego z górali.
Rafał Musioł