Zanim Adam Małysz zacznie wygrywać z Thomasem Morgensternem, musi pokonać własne problemy. A ściślej – jeden.
– Źle wychodzę z progu. Powinienem odbijać się bardziej do przodu – tłumaczy polski skoczek. Nad wyeliminowaniem błędu technicznego będzie pracować od jutra na skoczni w austriackim Ramsau. – Trener Lepistö uważa, że problem leży przede wszystkim w mojej głowie i jak raz się uda skoczyć optymalnie, to potem już pójdzie z górki – pociesza się Małysz, 10. w klasyfikacji generalnej. – W zeszłym sezonie wszystko wychodziło perfekcyjnie, a teraz trochę się pogubiłem. Po analizach moich skoków mamy jednak pomysł, jak się z tym wszystkim uporać. Więcej nad poprawą formy muszą ćwiczyć pozostali polscy skoczkowie, którzy w tym sezonie nie zdobyli jeszcze ani jednego punktu w PŚ. Drugi trener kadry Łukasz Kruczek przekonuje, że progres przyjedzie, choć nie od razu. – W skokach trzeba być cierpliwym – mówi. – Mogę jednak zapewnić, że nie siedzimy z założonymi rękami. W następnych startach postaramy się o lepsze rezultaty.