Z Łukaszem Kruczkiem, drugim trenerem kadry polskich skoczków, rozmawia Robert Małolepszy:
Adam Małysz jest jednym z głównych kandydatów do miejsca na podium podczas zbliżających się konkursów w Villach (czwartek i piątek). Czy to bardzo prowokacyjne stwierdzenie?
Nie, w pełni się z nim zgadzam.
Adam zawsze był mocny na średnich skoczniach, a właśnie na takim obiekcie odbędą się dwa najbliższe konkursy.
Nie wiązałbym tego z rodzajem obiektu, na którym przyjdzie zawodnikom rywalizować. My naprawdę cały czas idziemy do przodu. Katastrofa była w Kuusamo. W Trondheim zawodnicy skakali już lepiej. Kamil kwalifikował się do konkursów. Adam był w dziesiątce. Obu brakuje stabilizacji, ale ona nadejdzie.
Właśnie w Villach?
Są na to duże szanse. W niedzielę w Trondheim Adam byłby na podium albo tuż za nim, gdyby nie popełnił technicznego błędu na rozbiegu. W próg trafił, ale przez to, że przyjął złą pozycję podczas zjazdu, wyszedł w powietrze za bardzo do przodu. Taki błąd łatwo naprawić, co było widać w drugim skoku.
Właśnie w drugim niedzielnym skoku (124,5 m – piąty wynik serii) Małysz zaprezentował pełnię swoich aktualnych możliwości?
Uważam, że Adama już dziś stać na więcej.
Trener Hannu Lepistö powiedział w wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego”, że winę za kiepski początek sezonu bierze na siebie, że popełniliście błąd podczas przygotowań. Czy oblodzone podejście pod wyciąg w Zakopanem ma aż takie znaczenie?
To są skoki. W naszej dyscyplinie każdy drobiazg może mieć gigantyczne znaczenie. W Zakopanem skakaliśmy naprawdę dużo. Do tego były zajęcia motoryczne. Podchodzenie z nartami pod skocznię czy do wyciągu to też jakiś wysiłek. A gdy ścieżka jest oblodzona, to i wysiłek jest dwa razy większy. To wszystko się nawarstwiło i dało efekt przymulenia na początku sezonu. Jestem jednak pewien, że zawodnikom powoli wraca świeżość.
Jednak Kamil Stoch wyraźnie ma mentalne kłopoty. W każdym skoku walczy o zwycięstwo. To go paraliżuje. Już w Kuusamo sam powiedział dziennikarzom, że przydałby się kadrze psycholog.
Nam Kamil takich potrzeb nie zgłasza. Teraz zresztą byłby z tym problem. Psycholog dla sportowców to nie jest ktoś, kogo można dołączyć do grupy z dnia na dzień.
Jaki jest największy problem Kamila?
Po wyjściu z progu, gdy widzi, że lot nie będzie daleki, potrafi odpuścić walkę. Tak było w niedzielnym konkursiew Trondheim. Gdyby wylądował ładnym telemarkiem, byłby w drugiej serii.
Rozmawiacie z nim o tym?
(długie milczenie) Będzie lepiej. Na pewno. On sam musi sobie z tym poradzić. Zgadzam się z opinią Hannu, że na belce zawodnik siedzi sam. Psycholog mu nie pomoże.
Kamil może zablokować się na dłużej?
Bardzo przeżył nieudany start w Kuusamo. Rok temu było podobnie. Podczas Turnieju Czterech Skoczni był już jednak sobą [we wszystkich konkursach imprezy awansował do drugiej serii, piął się cały czas w górę, a w ostatnich zawodach w Bischofshofen zajął dziewiąte miejsce – red.]. Jestem pewien, że i teraz tak będzie.
Maciej Kot zawodzi?
Pamiętajmy, że on ma16 lat. Tak jak pozostali zawodnicy kadry A wciąż jest za bardzo zmęczony, a przecież jest od nich dużo słabszy fizycznie. Dłużej może więc potrwać, zanim wróci mu świeżość. Poza tym Hannu Lepistö ten sezon daje mu na naukę. Będzie dostawał wiele szans. Narazie postanowiliśmy,że jedzie do Villach. Co dalej? Zobaczymy. Hannu, jak mało kto, potrafi wprowadzać takich młodych zawodników w dorosły świat. Janne Ahonen, z którym Lepistö pracował, też zaczynał przygodę ze skokami w Pucharze Świata w wieku 16 lat. Również zaczynał od miejsc poza czołową pięćdziesiątką. Mimo to dostawał wiele szans. W tym samym sezonie zdobył mistrzostwo świata juniorów. W kolejnym potrafił już wygrać zawody Pucharu Świata. Dla Maćka w tym sezonie również najważniejsze są mistrzostwa świata juniorów [odbędą się w lutym w Szczyrku – red.].
Norwegowie potrafią mieć co sezon nową gwiazdę. Tom Hilde w zeszłym sezonie był szerzej nieznany, a teraz w dwóch kolejnych konkursach stanął na podium.
Hildema20 lat. Dobrze skakał już latem zeszłego roku. Hannu stawiał na niego, a nie na Jacobsena jako na ewentualną nową gwiazdę skoków. Norwegowie mają naprawdę świetny system szkolenia. Tam jest dużo skoczków, z których Mika Kojonkoski może wybierać. My stawiamy na Maćka, bo jest najlepszy z młodych. Nasz system działa dopiero kilka lat. Kot jest jego pierwszym produktem. Na kolejne musimy jeszcze trochę poczekać.
Austriak Thomas Morgenstern może, tak jak kiedyś Małysz czy Ahonen, zdominować cały sezon? Na razie się na to zanosi.
Wątpię. Zgadzam się z opinią Kojonkoskiego, że „Morgi” wcale nie jest aż tak mocny, to reszta jeszcze jest słaba. On oddał ledwie dziesięć skoków na śniegu. Wygrywa świeżością. Znużenie musi jednak nadejść.