Morgenstern ma już na koncie trzy zwycięstwa. Polak będzie musiał skakać w kwalifikacjach.
Szesnasty w Kuusamo, siódmy i ósmy w Trondheim. Adam Małysz zapowiadał w Finlandii, że w Norwegii będzie lepiej, i słowa dotrzymał. Czy stać go na więcej? W tej chwili wydaje się, że nie.
Gdyby nie skakał w kratkę, pewnie zajmowałby miejsca o dwa, trzy oczka wyżej. A to oznacza, że powinniśmy czekać na rozwój wypadków.
Mistrz jest spokojny, wyluzowany i pewny swego. Wie, jakie popełnia błędy. Wie, jak je eliminować. Zdaje sobie też sprawę, że lider PŚ Thomas Morgenstern jest teraz poza zasięgiem. W weekend wygrywał bezapelacyjnie.
Kilku kolejnych młodych wilczków, jak Schlierenzuaer, Hilde, Damjan czy Kofler, też jest w tej chwili mocniejszych od Orła z Wisły (choć już nie tak zabójczo stabilnych i perfekcyjnych jak „Morgi”), ale trzeba pamiętać o jednym – Puchar Świata zdobywa ten, kto potrafi utrzymać formę przez cztery miesiące. Małysz rok temu pokazał, że wie, jak to zrobić. Nie ma powodów, byśmy nie wierzyli, że nie powalczy i w tym sezonie.
W weekend w Trondheim Polak skakał w kartkę. W piątkowych kwalifikacjach był ledwie 20. Jednak już w eliminacjach do niedzielnego konkursu potrafił uzyskać trzeci wynik wśród tych, którzy nie musieli się kwalifikować (pierwsza dziesiątka klasyfikacji generalnej PŚ). Dalej od Polaka (126,5 m) skakali tylko Morgenstern (134,5 m) i Hilde (128 m).
W sobotnim konkursie w pierwszej serii miał 10. wynik (125 m), w drugiej czwarty (129 m). W niedzielę zaprezentował jeszcze większą huśtawkę formy. Był ledwie dwudziesty po pierwszej kolejce: skoczył 114 m po błędzie przy wyjściu z progu i 124,5 m w finale, co było piątym wynikiem serii.
Podczas następnych konkursów w Villach Polak znów będzie musiał stawać do kwalifikacji. Po sobotnim konkursie Adam awansował do czołowej dziesiątki klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. W niedzielę spadł jednak na lokatę jedenastą.
W Trondheim mistrz nie zapowiadał, że za tydzień będzie lepiej, bo już teraz jest zadowolony, ale powinno być lepiej. Puchar Świata wraca w tym sezonie na skocznie normalne (zwane kiedyś średnimi).
W Villach, gdzie przenoszą się teraz uczestnicy wyścigu po Kryształową Kulę, właśnie jest taki obiekt (HS 98). W czwartek i piątek odbędą się tam dwa konkursy. Odwołano za to niedzielne zawody w słoweńskim Kranju, bo nie ma tam śniegu.
O tym, że Adam Małysz jest mocny na średnich skoczniach, nie trzeba chyba przekonywać. Zdobył właśnie na takich obiektach trzy tytuły mistrza świata, ostatni w poprzednim sezonie w Japonii.
W Villach Polak może powalczyć nawet o podium. Oczywiście pod warunkiem, że ustabilizuje skoki. Na pewno nie do ugryzienia będzie tylko Morgenstern, który wciąż startuje w innej lidze. Adam mówi, że Thomas musi uważać, by nie zrobić sobie na skoczni czegoś złego. – W sobotę miał kłopoty z lądowaniem. Organizatorzy konkursów muszą teraz ustawiać rozbiegi pod niego – komentuje Polak.
Robert Małolepszy
Trondheim (HS 131)
Sobota:
1. Thomas Morgenstern (Austria) 275,7 (133+131); 2. Gregor Schlierenzauer (Austria) 269,8 (134+129,5); 3. Tom Hilde (Norwegia) 268,2 (131+130,5); ... 7. Adam Małysz (Polska) 255,7 (125+129) ... 34. Kamil Stoch (Polska) 96,4 (113,0) 35. Marcin Bachleda (Polska) 94,7 (111,5)
Niedziela:
1. Morgenstern 269,6 (134+128); 2. Andreas Kofler (Austria) 255,2 (124+130); 3. Wolfgang Loitzl (Austria) 248 (123,5+126,5); ... 8. Małysz 223,3 (114+124,5).
Klasyfikacja Pucharu Świata (po 3 konkursach):
1. Morgenstern 300 pkt; 2. Hilde 160; 3. Schlierenzauer 159; 4. Bjoern Einar Romoeren (Norwegia) 141; 5. Loitzl 110; 6. Janne Ahonen (Finlandia) 104; 7. Kofler 100; ... 11. Małysz 83.