Urodził się w Zakopanem 2 lutego 1922 r. Tak wspominał po latach początki swojego narciarstwa: "Na nartach jeździłem od dziecka. Zaczynałem karierę sportową od udziału w zawodach dla dzieci o nagrodę Kornela Makuszyńskiego". Uprawiał wiele konkurencji zimowych: zjazd, biegi, ale najbardziej ukochał narciarskie skoki. Zawsze uśmiechnięty, koleżeński i serdeczny, a zarazem niezwykle skromny. Zaczynał narciarską karierę wraz z bratem Staszkiem (także SN PTT) na Wilczniku, gdzie skakali na skoczni usypanej ze śniegu. Tak o początkach narciarskich karier braci Kulów pisał w artykule "Kłaniajcie się Kulom" Krzysztof Blauth: "(...) Koledzy na Wilczniku, na Lipkach, trochę się z nich podśmiewają. Tacy mali - gdy rozpędzają się na stoku, rzeczywiście przypominają dwie malutkie staczające się ze zbocza kule - a tu kije jak na wielkoludów. Takie zrobił im tata - zakopiański stolarz pan Jakub Kula, przemyślnie kombinując, że jak to chłopaki, co chwacko pną się wzwyż niczym powój, wkrótce dorosną do ojcowskiego dzieła". Już w 1933 r., w wieku zaledwie 11 lat, Jan Kula stanął na progu Wielkiej Krokwi, co wspominał z sentymentem: - Miałem dokładnie 11 lat, kiedy mocno podniecony po raz pierwszy stanąłem na rozbiegu Krokwi. Był to rok 1932. Wraz ze mną mój rówieśnik Józef Daniel Krzeptowski. Co za emocja i jeszcze większa radość po skoku, w granicach 30 m.
Potem z bratem zapisał się do SN PTT - zaczęły się zwycięstwa i sukcesy. W 1939 r. całe Zakopane przygotowywało się do MŚ, w tym i nasza kadra, a w niej Jan Kula, który ukończył 17 lat i był najmłodszym skoczkiem zawodów. Pisano o nim jako o "cudownym dziecku polskich skoków narciarskich" i "objawieniu sezonu". Faktycznie, skakało mu się wtedy, jak wspominał, świetnie. Niestety, ta szczęśliwa passa skończyła się na treningu, kiedy to po skoku na 79 m, wywrócił się na zeskoku i połamał skokówki. Drugich nart skokowych nie było. Z pomocą pośpieszył mu producent "zubków", a zarazem przyjaciel narciarstwa - Stanisław Zubek i na sobotę przygotował Kuli nowe skokówki. Zawodnik otrzymał je jednak dopiero wieczorem; nie zdążył na nich należycie potrenować i "oswoić" się z nowymi nartami. Mimo to był jedenasty w konkursie. "Znaleźć się na 11. miejscu wśród najlepszych skoczków świata to sukces, którego dostąpił tylko Asbjoern Ruud i Josef Bradl" - taki tekst zamieszczono w "Przeglądzie Sportowym" z 20 lutego 1939 r. Tego samego dnia, już po zakończeniu oficjalnego konkursu, Jan Kula skoczył na Krokwi 85,5 m, co było nowym, nieoficjalnym rekordem skoczni.
W czasie wojny po kampanii francuskiej, podczas której został ranny w nogę, znalazł się w Szwajcarii (tam został internowany). Rana nogi okazała się na tyle poważna, że groziła mu amputacja. Operacja, po czym dwa lata w szpitalach, ale ostatecznie nogę uratowano. Po zakończeniu wojny powrócił do sportu. Jedyną olimpiadą zimową Jana Kuli był start w Igrzyskach Olimpijskich w St. Moritz w Szwajcarii w 1948 r.
Ten olimpijski wyjazd wspomina Kula następująco: - Niestety, nie powiodło mi się podczas olimpiady w St. Moritz. W pierwszej serii skoków, gdy jechałem na rozbiegu, nadciągnęła zadymka śnieżna. Zupełnie nie wiedziałem, co się ze mną dzieje, czy zjeżdżam, czy skaczę. Skok był fatalny i to przesądziło, że zdobyłem zaledwie 33. miejsce. Ciekawe, ale na Zimowych Igrzyskach w St. Moritz wystąpił jako "Jerzy Kula", ponieważ pomylono jego imię w legitymacji.
Skakał czynnie do 1960 r. Po zakończeniu kariery, do roku 1981 pełnił funkcję sędziego narciarskiego. Miał też niewielki warsztat narciarski. Za swoje wybitne zasługi dla polskiego narciarstwa został uhonorowany m.in. odznaczeniami Zasłużonego Mistrza Sportu, Zasłużonego dla Ruchu Olimpijskiego, ponadto odznaczono go Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Krzyżem Czynu Bojowego Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie (9 maja 1990 r.).
Interesował się nie tylko narciarstwem - jego pasją były motocykle, chętnie w towarzystwie "Dziadka" Marusarza i innych zawodników łowił pstrągi, jak również budował modele latające. Zmarł 6 kwietnia 1995 r. i został pochowany na Nowym Cmentarzu w Zakopanem.
WOJCIECH SZATKOWSKI
Fot. ze zbiorów Muzeum Tatrzańskiego