Z Adamem Małyszem rozmawia w Kuusamo Robert Małolepszy
Bardzo jest Pan rozczarowany pierwszym startem?
Szczęśliwy być oczywiście nie mogę, ale po sobotnim konkursie – może zabrzmi to dziwnie – byłem zadowolony. Skakałem dużo lepiej niż w piątek.
Kiedy następny start w Pucharze Świata?
Już w najbliższy weekend w Trondheim.
Co się z Panem dzieje w powietrzu? Pański lot jest wyjątkowo niespokojny. Na tle takich zawodników jak Morgenstern czy Schlierenzauer wygląda to naprawdę kiepsko.
To wszystko efekt złego odbicia z progu. Nie tylko ja, ale cała nasza czwórka miała w Kuusamo ogromne problemy z trafieniem w próg A jak się źle wyjdzie z progu, to i narty falują. Próbuję jeszcze wyciągnąć ze skoku, co się da, walczę o odległość. A to jeszcze bardziej powoduje, że deski pływają na wszystkie strony.
Obcięcie progu po pierwszej serii było dużym problemem dla zawodników?
Pewnie. Jeśli miałem kłopoty z trafieniem w próg, gdy był dłuższy, to co dopiero, jak go skrócili o pół metra.
Zastanawialiście się już z trenerem kadry narodowej Hannu Lepistoe, co robić dalej?
Na pewno nie możemy wykonywać żadnych nerwowych ruchów. Ciągle to powtarzam, ale naprawdę nic nie wskazywało, że będziemy skakać w Kuusamo tak źle. Może wpadliśmy w dołek, który zawsze przychodzi, gdy odda się około stu skoków na śniegu, a my właśnie po tyle już mamy. Ostatnie zgrupowanie w Zakopanem było naprawdę bardzo intensywne.
Będzie Pan potrafił szybko wyrzucić z głowy ten nieudany start?
W piątek byłem podłamany. Robiłem, co mogłem, a skoczyłem fatalnie. W sobotę było już lepiej. Rok temu też mi tu nie poszło, a jak się skończył sezon – pamiętacie. Jestem już starym zawodnikiem. Muszę być cierpliwy, muszę czekać na swoją szansę. Kiedyś, jak mi nie szło, to od razu chciałem udowodnić, że wciąż jestem mocny, i zamiast lepiej, skakałem gorzej. Teraz wiem, że tak nie można.
Czego w takim razie powinniśmy Panu życzyć z okazji 30. urodzin, które obchodzi Pan we wtorek?
Spokoju i kolejnych udanych startów. Jestem pewien, że nadejdą.