U podnóża Tatr Bielskich.
240 górali z Jurgowa skrzyknęło się i na 400 działkach buduje kompleks narciarski. - Praktycznie cały Jurgów jest zaangażowany w inwestycję - mówi Józef Milan-Modła, były wójt gminy Bukowina Tatrzańska, do której należy Jurgów, prezes Centrum Rekreacji i Wypoczynku "Hawrań". To spółka, którą powołali mieszkańcy wsi w celu zrealizowania projektu.
Jurgów to wioska u stóp Tatr Bielskich położona nieopodal przejścia granicznego ze Słowacją. Do tej pory pozostawał na uboczu "zagłębi narciarskich", takich jak Białka Tatrzańska czy Bukowina Tatrzańska, chociaż od tych miejscowości dzieli go zaledwie kilka kilometrów. Niebawem się to zmieni - otwarcie nowej stacji "Hawrań" (tak nazywa się górujący nad wioską tatrzański szczyt) planowane jest przed świętami Bożego Narodzenia. Na placu budowy panuje ruch - wszystkim zależy, by dotrzymać terminu. Wczoraj na miejscu pracowali przedstawiciele 9 firm, każda zajmująca się swoją działką. Wykańczano kanalizację, budowano restaurację, na śmigłowiec czekała ekipa ze Słowacji. Miał on pomóc w transporcie i montażu podpór kolei krzesełkowej. Okazało się jednak, że z powodu nieplanowanego przestoju maszyny w Balicach te kluczowe dla inwestycji prace odbędą się dzisiaj. - Montaż podpór z użyciem śmigłowca to sprawa niezwykle trudna technicznie. Zajmuje się tym słowacka firma. Śmigłowiec również sprowadziliśmy ze Słowacji - mówi Józef Milan-Modła.
W tym roku na stoku uruchomione zostaną trzy trasy. Najdłuższa - niezbyt trudna technicznie (zakwalifikowana jako zielona) liczyć będzie 1150 metrów przy 142-metrowej różnicy wzniesień. Narciarzy wywozić będzie na nią kolej krzesełkowa. W ciągu godziny będzie nią mogło wyjechać 2400 osób. Dwie następne trasy będą krótsze (700 metrów i 950 metrów), ale też bardziej strome (czerwone). W styczniu powstać ma również wyciąg dla dzieci, a w przyszłym roku - kolejna trasa. Cała inwestycja kosztować ma ok. 12 mln zł.
(AGN)
Zdjęcia: Agnieszka Szymaszek