Jest szansa na to, że trasa narciarska na Gubałówce zostanie uratowana - twierdzi burmistrz Zakopanego Janusz Majcher. Z propozycją jej alternatywnego przebiegu wystąpiła rodzina Byrcynów, która dwa lata temu doprowadziła do zamknięcia starej trasy. Czy to rzeczywiście przełom w sporze o Gubałówkę?

Trasa narciarska na Gubałówce zamknięta została w grudniu 2005 r. w efekcie sporu Polskich Kolei Linowych z rodziną Gąsieniców Byrcynów, do której należy kilka gruntów na stoku. Byrcynowie zabronili PKL korzystać ze swoich działek i ogrodzili je płotami. Ponieważ ich grunty przecinają trasę na całej długości, nie ma możliwości ich ominięcia. Trwające prawie dwa lata negocjacje nie przynosiły żadnego efektu, pomimo licznych propozycji ze strony PKL i mediacji ze strony burmistrza Zakopanego Janusza Majchra, który obiecał narciarzom, że rozwiąże problem Gubałówki. Kiedy wydawało się, że Gubałówka jest już stracona dla narciarzy, pojawiło się światełko w tunelu - tak przynajmniej twierdzą władze miasta.

- Państwo Byrcynowie wystąpili z propozycją utworzenia alternatywnej trasy narciarskiej, która od mostku w dół przebiegałaby po lewej stronie torów kolejki i kończyłaby się na polanie na Walowej Górze. W jednym miejscu konieczne byłoby zrobienie niewielkiej wycinki - tłumaczy burmistrz Zakopanego Janusz Majcher. - Powstał już komitet właścicieli działek, po których trasa miałaby przebiegać i zorganizowano spotkanie z projektantem, który zaproponował przebieg trasy. Jestem otwarty na tę propozycję, bo chcę, żeby Gubałówka była dostępna dla narciarzy.

Burmistrz podkreśla, że jeżeli uda się uzgodnić przebieg nowej trasy, to konieczne byłoby jej połączenie z położoną na wschodnim zboczu Gubałówki Kotelnicą, gdzie przygotowywana jest duża inwestycja narciarska.

Wizja jest optymistyczna, ale zanim narciarze wyruszą na nową trasę, minie z pewnością jeszcze sporo czasu. Jeżeli w ogóle do tego dojdzie, ponieważ rodzina Byrcynów już nieraz składała propozycje, z których później się wycofywała. (KOV)