Urodził się 15 czerwca 1887 r. w Warszawie. W początkowym okresie swojej bujnej młodości był działaczem lewicowym (III Proletariat); w 1910 r. przybył wraz z grupką narciarzy AZS do Zakopanego i już pozostał. "Zauroczyły go góry i narty" - jak napisali wiele lat później w książce "W stronę Pysznej" Wanda Gentil-Tippenhauer i Stanisław Zieliński.
Był bardzo czynnym narciarzem - turystą, dobrym taternikiem, dokonując wielu pierwszych wejść letnich i zimowych w Tatrach, m.in. północną ścianą Czarnego Mięguszowieckiego Szczytu i na Młynarza oraz na Kaczy Szczyt (z Józefem Lesieckim, narciarzem SN PTT). W 1912 r. został członkiem TOPR, a od sierpnia 1914 r., gdy Zaruski ruszył do Legionów, nieprzerwanie kierował pogotowiem aż do 1939 r. Uczestniczył w ponad 70 wyprawach ratunkowych, w tym wielu ciężkich jak np. po ciało Wincentego Birkenmajera na Galerię Gankową. Nikt w dotychczasowej historii TOPR nie kierował tak przez tak długi okres pogotowiem.
W latach 30. "Opuś" zapoczątkował dyżury ratowników na zawodach narciarskich, potem dyżury na Kasprowym Wierchu i na Gubałówce, próbował też rozwijać ratownictwo górskie w Karpatach Wschodnich. Już przed I wojną światową był w zarządzie SN PTT, a w latach międzywojennych był jednym z najaktywniejszych działaczy Sekcji Narciarskiej, PZN (w komisji sportowej), był także sędzią narciarskim.
Zasłynął również jako znakomity fotograf, a jego zdjęcia były publikowane w albumach SN PTT i na licznych kartach pocztowych. W 1925 r. przygotowano w oparciu głównie o jego zdjęcia album fotograficzny, który został przesłany przez Polskie Towarzystwo Tatrzańskie Ojcu Świętemu Piusowi XI. Oppenheim otrzymał wtedy specjalne, pięknie oprawione, papieskie błogosławieństwo. Był też autorem najlepszego przewodnika narciarskiego tamtych lat "Szlaki narciarskie Tatr Polskich i główne przejścia na południową stronę" (Kraków, 1936), napisanego z wielkim znawstwem gór, a jednocześnie z poczuciem humoru.
Po wybuchu II wojny światowej opuścił na... harleyu Zakopane i po wielu perypetiach trafił do Warszawy, gdzie wziął udział w powstaniu w 1944 r. Potem powrócił do Zakopanego, ale niedługo później - 28 stycznia 1946 r. został zamordowany w swoim domu na Krzeptówkach. Jest pochowany na nowym cmentarzu w Zakopanem. W imieniu przyjaciół żegnał go Kazimierz Schiele. Jego nagrobek, wykonany przez Stanisława Zdyba już kilka razy się zawalił - wydaje się, że już chyba czas, by sporządzić coś trwalszego dla człowieka, który jest przecież tak zasłużony dla Zakopanego i TOPR...
Najlepiej opisano postać Oppenheima w książce "W stronę Pysznej", także w kilku artykułach. Jaki był? Ze wspomnień przyjaciół wyłania się obraz prawdziwego człowieka, z krwi i kości. Oppenheim kochał Tatry, narty, wspinaczkę w pełnym słońcu, spotkania ze znajomymi, a miał ich w Zakopanem wielu, wizyty u "Kapuchy" (restauracji w Dworcu Tatrzańskim, u Zofii Krzeptowskiej), partyjkę brydża i wycieczkę narciarską po tatrzańskiej grani.
|
|
Na Ciemniaku - zdjęcie z "wyrypy narciarskiej" przez Czerwone Wierchy |
|
Był prawdziwym człowiekiem gór, a Tatry znał doskonale, co widać w jego narciarskim przewodniku z 1936 r. W pewnym sensie stał się cząstką tych gór. Miał w nich swoje ulubione miejsca, w które chętnie wracał: trzeszczące pod naporem wiatru halnego drewniane schronisko na Hali Pysznej, skąd ruszał na ulubione "wyrypy narciarskie" w Tatry Zachodnie; Popradzki Staw, gdzie po wycieczce w schronisku uwielbiał zjadać "palaczinki" i popijać je ogromną ilością soku malinowego; wreszcie stary bór w Ciemnych Smreczynach i Niewcyrce, gdzie często zaszywał się z przyjaciółmi na "wygary".
W "Gawędach karpackich" czytamy, że Józef Oppenheim odchodzi w mrok. Czy tak rzeczywiście być musi? Chyba nie, dlatego w 2000 r. Andrzej Marciniak i niżej podpisany podjęli inicjatywę organizacji międzynarodowych zawodów w ski-alpinizmie im. Józefa Oppenheima, które w 2005 r. miały rangę Finału Pucharu Europy Środkowej w tej dyscyplinie, a w latach 2004 i 2006 były mistrzostwami Polski. Zawody wpisały się już na stałe do krajowego kalendarza ski-alpinistycznych wyścigów na fokach. I to jest chyba najlepsza forma pamięci po "Opusiu", Józefie Oppenheimie, narciarzu SN PTT, działaczu PZN, a w głębi serca wielkim romantyku Tatr. Ponadto pozostało też trochę zdjęć w zbiorach Muzeum Tatrzańskiego w Zakopanem i liczne wzmianki o nim w wielu protokołach klubu SN PTT, którego był wieloletnim sekretarzem i skarbnikiem.
WOJCIECH SZATKOWSKI