Wypadek na Wielkiej Krokwi.
W poniedziałek Prokuratura Okręgowa w Nowym Sączu przeanalizuje materiał dowodowy zebrany podczas postępowania wyjaśniającego w sprawie wypadku, do którego doszło podczas sobotnich zawodów Pucharu Świata w skokach narciarskich. W przyszłym tygodniu zapadnie decyzja, czy wszczęte zostanie śledztwo w tej sprawie.
W poniedziałek, 22 stycznia, Prokuratura Rejonowa w Zakopanem wszczęła z urzędu postępowanie wyjaśniające w sprawie wypadku na Wielkiej Krokwi, do którego doszło dwa dni wcześniej, podczas zawodów Pucharu Świata w skokach narciarskich. Czeski skoczek Jan Mazoch spadł z kilkunastu metrów i uderzył głową w zeskok. Z poważnymi obrażeniami trafił do zakopiańskiego szpitala, a następnie do Kliniki Neurologii Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie.
- Było to zdarzenie na publicznej imprezie, którego niemal wszyscy byliśmy świadkami, a wiemy już, że skutki są poważne - tłumaczył zakopiański prokurator rejonowy Krzysztof Knapik i dodał, że postępowanie ma wyjaśnić, czy upadek czeskiego skoczka Jana Mazocha był w jakikolwiek sposób zawiniony przez ludzi.
- Cały czas zbieramy w tej sprawie materiał dowodowy. Chcieliśmy zabezpieczyć wiązania narciarskie Jana Mazocha, ale okazało się, że jest to niemożliwe - powiedział wczoraj "Dziennikowi Polskiemu" Zdzisław Bocheński, nowosądecki prokurator okręgowy.
- Zabezpieczyliśmy już odczyty urządzenia rejestrującego siłę wiatru na Wielkiej Krokwi, a zakopiańska prokuratura wystąpiła do Telewizji Polskiej o przekazanie kopii nagrań z zarejestrowanym wypadkiem. Do wczoraj te nagrania jeszcze do nas nie dotarły - mówi Zdzisław Bocheński. - Prawdopodobnie w poniedziałek będziemy analizować materiał dowodowy i podejmiemy decyzję, czy wszczęte zostanie postępowanie przygotowawcze, mające na celu ustalenie przyczyn i okoliczności wypadku, czy też umorzymy śledztwo.
Tymczasem Jan Mazoch, który od tygodnia przebywa w Klinice Neurologii Szpitalu Uniwersyteckiego w Krakowie, został 24 stycznia wybudzony ze śpiączki farmakologicznej. Czech jest w coraz lepszym stanie, a w przyszłym tygodniu najprawdopodobniej zostanie wypisany z kliniki i przewiezieny do rodzinnego kraju.
(KOV)