E-mail Hasło
» Załóż konto
» Zapomniałem hasła
Narty
 Aktualności
   Bezpieczeństwo, porady
Kamery na wyciągach
Giełda sprzętu
 WYCIĄGI NARCIARSKIE
   Białka Tatrzańska
   Bukowina Tatrzańska
   Czerwienne
   Gliczarów Dolny
   Gliczarów Górny
   Kościelisko
   Murzasichle
   Poronin
   Zakopane
   Ząb
   Małe Ciche
 SZKOŁY NARCIARSKIE
   Białka Tatrzańska
   Bukowina Tatrzańska
   Czerwienne
   Gliczarów Dolny
   Gliczarów Górny
   Kościelisko
   Murzasichle
   Zakopane
 WYPOŻYCZALNIE SPRZĘTU
   Białka Tatrzańska
   Bukowina Tatrzańska
   Czerwienne
   Gliczarów Dolny
   Gliczarów Górny
   Kościelisko
   Murzasichle
   Zakopane
   Ząb
 NARTY
   Ciekawostki
    Historia
      Zawody
      Legendy nart
      Teksty archiwalne
      Narty na świecie
      SN PTT 1907 Z-ne
   Wielka Krokiew
   Sprzęt i technika
 SNOWBOARD
   Historia
   Jak powstaje deska
   Snowboard miękki
   Snowboard twardy
   Snowboard dla dzieci
   Snowboard dla kobiet
    Technika jazdy
    Triki
   Jak zostać instruktorem
   Boarder cross
   Galeria
 SKI-ALPINIZM
   Skitury
   Freeride
   Jak zacząć?
   Sprzęt
Forum dyskusyjne
Zakopane, Tatry, Podhale
E-mail
Hasło
» Załóż konto
» Zapomniałem hasła
Zakopane


zapamiętaj numer alarmowy w górach!!!
0 601 100 300
 nawigacja:  Z-ne.pl » Portal Zakopiański

Aktualności
Dramat Mazocha, szczęście Urbanca
 dodano: 22 Stycznia 2007    (źródło: Dziennik Polski - www.dziennik.krakow.pl - 2007/01/22)
Na podium najlepsi w zawodach pierwszego konkursu w Zakopanem, od lewej: Norweg Roar Ljokelsoey (2.), Słoweniec

PŚ w skokach narciarskich - Sobota na Wielkiej Krokwi: wiatr w głównej roli, tylko jedna seria.

Adam Małysz piąty, gdyby nie przerwano konkursu miał duże szanse na podium, nawet na zwycięstwo.

Karkołomny upadek Czecha Jana Mazocha, sensacyjne zwycięstwo Słoweńca Roka Urbanca - to najważniejsze wydarzenia pierwszego, sobotniego konkursu o Puchar Świata na Wielkiej Krokwi.


Przepowiednia Małysza

W sobotę warunki do skakania były lepsze niż w piątek, ale nadal wiatr kręcił. Po dopołudniowej serii treningowej i kwalifikacyjnej Adam Małysz mówił: - Powiewa z różnych stron. Ja w pierwszym skoku na 118 m miałem wiatr w plecy, w drugiej próbie przy korzystniejszych warunkach poleciałem na 129 m. Jeśli tak będzie wiało po południu w konkursie, to mogą być różne cuda.

Sprawdziły się słowa Małysza. Po południu pod Krokwią, gdzie zjawiło się ponad 40 tys. widzów (26 tys. na trybunach, kilkanaście na ulicach i polanach wokół skoczni), wiatr nadal wyczyniał różne harce. Kto dostał wiatr pod narty leciał daleko, kto z tyłu lądował krótko.

Poniosło Roka

Z numerem 14 startował Słoweniec Rok Urbanc. Dostał potężny wiatr pod narty, wykorzystał to znakomicie i lądował aż na 136 metrze. Został liderem, ale nikt w tym momencie nie przypuszczał, że tak skacze zwycięzca...

Potem wiatr "dusił" skoki większości zawodników, ale nagle zmienił kierunek i Norweg Hilde poszybował na 132 m.

A skaczący tuż po nim Ljoekelsoey trafił także na dobre warunki i choć ostatnio nie imponuje formą wylądował na 133,5 m. Nie miał szczęścia do wiatru Austriak Hoellwarth, który w Zakopanem nagle zaczął skakać świetnie, w kwalifikacji miał aż 138,5 m, w serii próbnej 126 m. A w konkursie trafił na wiatr w plecy i lądował na 91,5 m!

I znowu kilku skoczków miało szczęście, w tym M. Hautamaeki, który skoczył 131,5 m. Ale już za kilkadziesiąt sekund Ahonen trafił na niekorzystne wiatry i miał tylko 117 m.

Perfekcyjny Adam

Po nim startował Małysz, też nie miał dobrych warunków, a jednak wyciągnął 129 m. - To - jak na trudne warunki - był perfekcyjny skok - mówił Apoloniusz Tajner. W tych samych warunkach Szwajcar Ammann skoczył raptem 102 m, Schlierenzauer z Austrii 125,5 m. Klasę pokazał drugi młody "wilczek" Norweg Jacobsen, miał skok pół metra dłuższy od Małysza, ale w gorszym stylu i był o 0,6 pkt za Polakiem.

Kolejność po 1. serii sensacyjna: Urbanc, Ljoekelsoey, M. Hautamaeki, Hilde i Małysz tracący do Słoweńca 11,7 pkt. Za Polakiem tuż, tuż Niemiec Schmitt, Norweg Solem i Jacobsen.

Prognozy na drugą serię? - Urbanc nie utrzyma prowadzenia. Drugi raz tak nie powieje mu pod narty - mówił Apoloniusz Tajner. - O wygraną powalczą Małysz z Jacobsenem, swoje trzy grosze mogą wtrącić Ljoekelsoey i M. Hautamaeki.

Druga seria zaczęła się z kłopotami, coraz mocniej wiało. Skoczkowie często schodzili z belki, czekali aż wiatr ucichnie. 25. po pierwszej serii Ahonen, niesiony wiatrem, poleciał na 137,5 m.

Runął na bulę

Jako 16. w tej serii na belce pojawił się Czech Jan Mazoch. Źle wyszedł z progu, spóźnił wybicie, przekręciło mu prawą nartę, pikował w dół, runął na bulę, parę razy koziołkował. Wypadek wyglądał koszmarnie. Mazoch nieruchomo leżał na wybiegu, zakrwawiona twarz. Nieprzytomnego skoczka natychmiast odwieziono do szpitala.

Konkurs przerwano, potem wznowiono. Ale wiatr nie ustawał, konkurs co chwilę przerywano na kilka minut. Morgenstern cztery razy siadał na belce, ale był z niej ściągany.

Decyzja jury

Za piątym razem zebrało się jury i orzekło, że konkurs zostaje przerwany, a jako końcowe zaliczają się wyniki pierwszej. Zatem zwycięzcą został Urbanc, drugi Ljoekelsoey, trzeci M. Hautamaeki, Małysz 5. - Wygrana Urbanca to chyba największy fuks ostatnich kilkunastu lat - mówił red. Kurt Henauer ze Szwajcarii. - Do tej pory nigdy nie był nawet w pierwszej dziesiątce PŚ.

- Wiatr nasilał się, był coraz mocniejszy, a prognozy były złe. Bezpieczeństwo zawodników jest sprawą najważniejszą, dlatego nie mogliśmy kontynuować konkursu - powiedział dyrektor PŚ Walter Hofer.

ANDRZEJ STANOWSKI

Wyniki pierwszego konkursu PŚ w Zakopanem (rozegrana została tylko jedna seria):

1. Rok Urbanc (Słowenia) 143,3 pkt (136,0 m), 2. Roar Ljoekelsoey (Norwegia) 138,8 (133,5), 3. Matti Hautamaeki (Finlandia) 134,7 (131,5), 4. Tom Hilde (Norwegia) 133,6 (132,0), 5. Adam Małysz (Polska) 131,6 (129,5), 6. Martin Schmitt (Niemcy) 131,2 (129,0), 7. Anders Jacobsen (Norwegia) 130,1 (129,5), 8. Morten Solem (Norwegia) 123,5 (127,5), 9. Gregor Schlierenzauer (Austria) 122,4 (125,5), 10. Thomas Morgenstern (Austria) 119,4 (123,0), 11. Joerg Ritzerfeld (Niemcy) 119,2 (124,0), 12. Anders Bardal (Norwegia) 118,2 (124,0), 13. Mario Innauer (Austria) 117,3 (123,5), 14. Arttu Lappi (Finlandia) 115,2 (121,5), 15. Jan Mazoch (Czechy) 114,7 (121,5), 16. Michael Moellinger (Szwajcaria) 111,8 (121,0), 17. Robert Kranjec (Słowenia) 111,6 (119,5), 18. Stephan Hocke (Niemcy) 111,5 (120,0), 19. Antonin Hajek (Czechy) 111,1 (119,5), 20. Veli-Matti Lindstroem (Finlandia) 109,7 (119,0), 21. Wolfgang Loitzl (Austria) 107,9 (118,0), 22. Jakub Janda (Czechy) 107,0 (117,5), Jan Matura (Czechy) 107,0 (117,5), 24. Andreas Kuettel (Szwajcaria) 106,5 (117,5), 25. Janne Ahonen (Finlandia) 106,1 (117,0), 26. Ilja Rosliakow (Rosja) 105,6 (117,0), 27. Tami Kiuru (Finlandia) 101,5 (115,0), 28. Lars Bystoel (Norwegia) 96,6 (112,0), 29. Arthur Pauli (Austria) 93,4 (110,5), 30. Harri Olli (Finlandia) 92,4 (113,0).

Klasyfikacja generalna PŚ: 1. Anders Jacobsen (Norwegia) 757 pkt, 2. Gregor Schlierenzauer (Austria) 613, 3. Simon Ammann (Szwajcaria) 562, 4. Andreas Kuettel (Szwajcaria) 478, 5. Thomas Morgenstern (Austria) 434, 6. Adam Małysz (Polska) 407

Upadek Jana Mazocha każe zapytać czy w tak trudnych warunkach można skakać
Fot. Michał Klag

Czy sobotni konkurs słusznie przerwano?

Austriacy krzyczeli na Hofera

A oto opinie o przerwanym sobotnim konkursie.

Adam Małysz:

- Taką decyzję podjęło jury i trzeba ją akceptować. Byłem jednak rozczarowany. Wielka szkoda, że druga, finałowa seria nie została dokończona. Moim zdaniem w pierwszej serii warunki wcale nie były lepsze. Chcieliśmy skakać. Z przerwami, ale dałoby się. Austriacy krzyczeli nawet do dyrektora PŚ Waltera Hofera, żeby dał dokończyć zawody. Nie poskutkowało. Szkoda, bo chciałem walczyć o zwycięstwo. Z tej decyzji cieszyła się chyba tylko pierwsza trójka. Bardzo współczuję Jankowi Mazochowi.

Łukasz Kruczek, drugi trener reprezentacji:

- Uważam, że warunki w drugiej serii były podobne do tych, jakie były w pierwszej próbie. Adam Małysz miał bardzo dobrą pozycję wyjściową do ataku, mógł znacznie przesunąć się w kwalifikacji.

Władysław Gąsienica Roj, wieloletni sędzia międzynarodowy FIS:

- To była trudna decyzja. Jury przerwało konkurs, ale mogło próbować go dokończyć. Ogłosić np. 30-minutową przerwę, a potem ostatecznie podjąć decyzję. Warunki w obu seriach były podobnie. Na pewno na decyzję jury duży wpływ miał ciężki upadek Mazocha. Na Wielkiej Krokwi, po jej przebudowie, ostatnio nie dochodzi do takich upadków.

Richard Schallert, trener Czechów:

- Kontynuowanie konkursu to była dla mnie ryzykowna decyzja jury. Cały czas na skoczni mocno wiało, co najgorzej, z różnych stron. Ten wiatr miał na pewno wpływ na upadek Mazocha. W skokach bezpieczeństwo skoczków jest sprawą najważniejszą i tej bariery nie wolno nigdy przekraczać.

(AS)

Jak skakali Polacy?

Wszyscy niezadowoleni

 

Kamil Stoch nie miał w sobotę udanego dnia
Fot. Wacław Klag

Jak skakali w sobotnim konkursie pozostali Polacy? Żadnemu nie udało się zakwalifikować do czołowej trzydziestki. A przed konkursem nasi trenerzy liczyli na udział w finałowej serii nawet 4-5 zawodników.

Marcin Bachleda skoczył raptem 95 m. - Dostałem mocny wiatr w plecy i od razu wiedziałem, że nic z tego skoku nie będzie. Wojciech Skupień był najbliższy trzydziestki, skoczył 109,5 m i zajął 33. miejsce: - Za bardzo spiąłem się przed skokiem. A do tego miałem niekorzystny wiatr. Stefan Hula po mocnym podmuchu wiatru w plecy ratował się przed upadkiem, lądując na 68 m (był ostatni - 50.). Przechodząc obok nas tylko machnął ręką. Małysz bronił kolegi: - Miał tak koszmarne warunki, dobrze, że wylądował. Nic z tego nie mógł skoczyć.

Nie udał się skok Kamilowi Stochowi, tylko 110 m. Po skoku nie chciał z nikim rozmawiać. Pozostała piątka Polaków (Robert Mateja, Rafał Śliż, Piotr Żyła, Łukasz Rutkowski, Dawid Kowal) nie przebrnęła porannych kwalifikacji. W niedzielnych kwalifikacjach było już lepiej. Zwłaszcza dobrze skoczył Robert Mateja. Ale prawdziwego sprawdzianu w konkursie nie było.

(AS)

Adam Małysz

Zwariowany sezon 
 

Adam Małysz szybuje nad morzem biało-czerwonych flag
Fot. Michał Klag

 - Czy niedzielnego konkursu nie dało się przeprowadzić?

- Warunki były bardzo trudne, przy takim wietrze ciężko przeprowadzić konkurs, żeby wszyscy mieli podobne warunki. Mogłoby dojść do kolejnego, niebezpiecznego upadku, a wtedy jury by sobie nie wybaczyło.

- Dyskutowaliście wczoraj wieczorem, na spokojnie, o tym co się wydarzyło w sobotę na skoczni?

- Dyskutowaliśmy o fatalnym upadku Czecha. Zastanawialiśmy się, co byłoby, gdyby konkurs kontynuowano. Moje skoki były dobre, byłem spokojny, wierzyłem w naszych kibiców, w ich doping, który zawsze dodaje mi sił.

- Plany na najbliższe dni?

- Mamy teraz dwa konkursy w Oberstdorfie. Mnie i kolegom bardzo przydałby się teraz spokojny trening. Tylko gdzie?

- Ten gest w stosunku do kibiców, wyjście na wybieg skoczni to była taka spontaniczna manifestacja?

- Robi się to ostatnio, kiedy zawody z jakiegoś powodu nie odbywają się. Chcieliśmy kibicom podziękować tym bardziej, że tutaj przychodzą wspaniali fani, nie można tak ich było zostawić.

- Nastawia się Pan już na mistrzostwa świata?

- Nie, na razie mamy 6 konkursów pucharowych i każdy z nich będzie ważny. Do mistrzostw świata jeszcze sporo czasu. A w Sapporo mam nadzieję powalczyć.

- Zakopane niczego nie wyjaśniło w polskiej reprezentacji?

- Chcieliśmy przed zakopiańskimi konkursami potrenować, a skoczyliśmy raptem cztery, niektórzy trzy razy. To niewiele.

- Cieszy się Pan na najbliższy konkurs w Oberstdorfie?

- To fajna skocznia, podczas Turnieju Czterech Skoczni byłem na niej trzeci.

- Ten sezon jest dla skoczków pechowy...

- Rzeczywiście, chyba tylko dwa konkursy w Innsbrucku i Bischofshofen były w miarę normalne. Reszta, to nieustanna walka z wiatrami. Zwariowany sezon.

Rozmawiał: AS

Niedziela: zamiast konkursu fiesta na wybiegu Krokwi

Jesteście najlepsi!

Kwalifikacje wygrał Gregor Schlierenzauer, potem wiatr wystąpił w głównej roli

Austriaccy skoczkowie żegnali się z polską publicznością efektownym zjazdem po buli
Fot. Michał Klag

Nie doszedł do skutku drugi, niedzielny konkurs na Wielkiej krokwi. Zdołano rozegrać tylko serię kwalifikacyjną, którą wygrał Austriak Gregor Schlierenzauer, potem nad Zakopanem rozszalała się wichura, która zmusiła organizatorów do odwołania zawodów.
 

Polscy kibice jak zwykle w Zakopanem pokazali klasę
Fot. Michał Klag
 
Trener Mika Kojonkoski twierdzi, że nasza publiczność jest najlepsza na świecie
Fot. Michał Klag

Kiedy w niedzielę o godz. 12.15 zawodnicy przystępowali do serii kwalifikacyjnej, warunki do skakania były jeszcze niezłe. Wprawdzie trochę mżyło, ale wiatr nie był silny. Kwalifikacje przebiegały dość sprawnie, choć wiatr zawiewał raz od dołu, raz z tyłu.

Klasę pokazał w nich wicelider PŚ, 17-letni Gregor Schlierenzauer, który poszybował bardzo daleko - aż na 136,5 metra. Zdecydowanie wyprzedził drugiego Norwega Andersa Jacobsena, który miał 131,5 metra.

Żaden ze skoczków nie przekroczył już 130 metrów. Czołowa piętnastka skakała na luzie, także Adam Małysz, który zaliczył 121 metrów, co było 7. wynikiem w gronie najlepszych 15 skoczków, którzy, jak wiadomo, mają start w konkursie zapewniony bez udziału w kwalifikacji.

Niespodziewany zwycięzca z soboty Słoweniec Rok Urbanc miał tylko 116,5 metra, co było 24. rezultatem. Ten skok pokazał, że Urbanc jest zawodnikiem na miejsca od 20 do 30. Jego sukces w sobotę był przypadkowy.

Z naszych zawodników ładnie w kwalifikacji skoczył Robert Mateja na 123. metr, co dało mu 7. miejsce w gronie kwalifikujących się zawodników. - To już był dobry skok, trzeba teraz ustabilizować formę - mówił Mateja.

Kwalifikacje pomyślnie przeszli także Kamil Stoch (118,5 m), młody, 19-letni Łukasz Rutkowski (116,5 m, wkrótce pojedzie na MŚ juniorów), Marcin Bachleda (116 m), Wojciech Skupień (115,5 m). Odpadli: Stefan Hula (111 m), Piotr Żyła (110 m), Dawid Kowal (105 m) i Rafał Śliż, który w ogóle nie wybił się z progu i lądował na 72 m.

O godz. 13.45 miał się rozpocząć konkurs, ale nagle nad Krokwią zaczęło mocniej wiać. 26 tysięcy kibiców cały czas nie opuszczało stadionu, czekało na łaskawość fortuny. Jury przesunęło konkurs na godz. 14.15, potem na godz. 15. Wiatr nie ustawał i jury ogłosiło, że zawody nie odbędą się. Na widowni nie usłyszałem ani jeden gwizdu.

Cierpliwość kibiców została jednak częściowo wynagrodzona. Oto wszystkie ekipy wraz z trenerami pojawiły się na wybiegu skoczni. Przyszli podziękować kibicom za wsparcie, za gorący doping.

"Kocham Zakopane! - wykrzykiwał do mikrofonu trener Słoweńców Vasja Bajc. - Dziękuję polskim kibicom, wrócimy tu na pewno za rok - mówił trener Austriaków Alexander Pointer. Jeden z najlepszych trenerów świata Fin Mika Kojonkoski zdobył sobie bez reszty serca kibiców, wołając: - Polska publiczność jest najlepsza na świecie! Obecny szkoleniowiec Rosjan, Niemiec Wolfgang Steiert stwierdził: - Jeżdżę z Pucharem Świata od 20 lat, nigdzie nie ma takich kibiców jak w Polsce.

Do mikrofonu podszedł Martin Schmitt: - Jesteście fantastyczni, a Adam Małysz w imieniu naszej ekipie powiedział: - Żal, że to się tak skończyło. Potwierdziliście, że takich kibiców nie ma nigdzie na świecie. Bądźcie z nami na zawsze!

- Pozdrawiamy Jana Mazocha - powiedział do mikrofonu spiker Rafał Gucia, który przez dwa dni znakomicie wywiązywał się ze swojej roli. Publiczność odpowiedziała gromkimi brawami, zafalowało tysiące flag.

Austriacy i Norwegowie wykonali 50-metrowy zjazd po buli na plastikowych matach. Publiczność biła gromkie brawa jakby nad zeskokiem fruwał skoczek.

W takiej atmosferze zakończył się tegoroczny Puchar Świata w Zakopanem. Zamiast dwóch konkursów rozegrano tylko w sobotę jedną serię. Z pogodą nikt nie wygrał.

Zakopane potwierdziło, że należy mu się bezwzględnie Puchar Świata w skokach. Kolejne zawody w styczniu 2008 roku Wielka Krokiew ma już przyznane. Podobnie jak konkurs Letniej Grand Prix latem tego roku.

(AS)

Po raz trzeci

Po raz trzeci doszło w Zakopanem do odwołania konkursów pucharowych. Pierwszy raz zdarzyło się to 18 i 19 stycznia 1981 roku, kiedy także pogoda pokrzyżowała szyki organizatorom.

Same zagadki

Polska reprezentacja po Zakopanem

Konkursy w Zakopanem miały naszym trenerom rozjaśnić sytuację, pozwolić wybrać najlepszych zawodników na najbliższe dwa konkursy w Oberstdorfie, w perspektywie na mistrzostwa świata w Sapporo.

- Wiemy, że nic nie wiemy - powiedział nam drugi trener reprezentacji Łukasz Kruczek. - Jedna seria konkursowa niczego nie wyjaśniła. Po konkursie zawodnicy rozjechali się do domów. Potrzeba nam teraz dwóch dni spokojnego treningu. Jeśli będą warunki, to we wtorek i w środę poskaczemy na Wielkiej Krokwi. Jeśli w Zakopanem nie będzie można trenować, to poszukamy jakiegoś ośrodka narciarskiego za granicą. Na razie nie mamy żadnego rozeznania.

- Kiedy poznamy skład na Oberstdorf i ilu skoczków tam pojedzie?

- Jeśli będzie trening na Krokwi, to w środę ogłosimy skład. Jeśli skoków by nie było, to decyzja może być wcześniej. Do Oberstdorfu pojedzie czterech skoczków, bo taki mamy limit z FIS. (AS)











«« Powrót do listy wiadomości


 Zapisz w schowku     Drukuj       Zgłoś błąd    3201





Jeżeli znalazłeś/aś błąd, nieaktualną informację lub posiadasz materiały (teksty, zdjęcia, nagrania...), które mogą rozszerzyć zawartość tej strony i możesz je udostępnić - KLIKNIJ TU »»

ZAKOPIAŃSKI PORTAL INTERNETOWY Copyright © MATinternet s.c. - ZAKOPANE 1999-2024