- Znowu nie oddaliście ani jednego skoku na treningu. Co Pan na to? - zapytałem po treningu Adama Małysza.
- Wolałbym skakać. Myślę, że podobne zdanie mają moi koledzy z drużyny, także inni skoczkowie. Ale taką decyzję podjęło jury i nie ma co z nią dyskutować.
- Stał Pan już w tym sezonie trzy razy na podium, na trzecim stopniu, czego trzeba, aby wygrać!
- Formy i szczęścia. Forma jest niezła, ale przydałoby się ją poprawić. Tylko gdzie? Od paru tygodni nie mieliśmy spokojnego treningu, z powodu braku śniegu w całej Europie jeździmy tylko z konkursu na konkurs, o treningach zapomnieliśmy
- Wielka Krokiew to skocznia, na której kilkakrotnie się Pan odradzał, stawał 7 razy na podium. Co Pan czuje, kiedy staje na górze Wielkiej Krokwi?
- Kiedy widzę tłumy widzów, aż przechodzą mnie ciarki po plecach. Czuję dobre fluidy płynące od kibiców. Myślę, że to jest jedna z przyczyn, dlaczego skacze się w Zakopanem dobrze. Ta skocznia stoi na polskiej ziemi.
- Liczy Pan teraz na podium?
- Nie będę ukrywał, że jest to moim celem. Ale co z tego wyjdzie - zobaczymy. Zapewniam kibiców, że walczyć będę ze wszystkich sił. Oby tylko Bozia pomogła. Bo jak na razie, to mam niefart w konkursach.
- Schlierenzauer, Jacobsen są do pokonania?
- Skaczą w tym sezonie świetnie. Mówiłem po ich pierwszych sukcesach, że nie szybko stracą formę. Widać, że są niesamowicie naładowani, sukcesy jeszcze bardziej ich zmotywowały. Ale przecież jestem u siebie, na swojej skoczni. Trzeba walczyć! Bardzo podbudowują mnie nasi kibice. Na pewno przed sezonem liczyli na wyższe miejsca, na moje wygrane. Ale są nadal murem za mną, dopingują, pocieszają. Piszą wspaniale maile. To jest dla mnie najprzyjemniejsze zaskoczenie tej zimy.
- W Vikersund podczas konkursów na "Mamucie" narzekał Pan na przeziębienie?
- Tak, miałem katar. Odpuściłem jeden trening. Ale teraz jest już znacznie lepiej, choć na sto procent nie jestem zdrowy. Ale już się do tego przyzwyczaiłem, zimą "łapią" mnie katar, przeziębienie. Da się z tym żyć.
- Czuje Pan w reprezentacji oddech młodszych kolegów na plecach?
- Bardzo cieszę się, kiedy koledzy skaczą dobrze tak jak ostatnio Kamil Stoch. Nie jestem sam, mam wsparcie.
- Ubierze Pan w konkursie krótsze narty? Będą Pana dalej niosły?
- (śmiech) Red Bull wmontował mi w boki nart skrzydełka, które podczas lotu będą się ruszać. Ale poważnie - taka ewentualność wchodzi w rachubę. Ostatnio mam problemy z limitem wagi, muszę dojadać, coś popijać. A z pełnym żołądkiem skacze się źle. Dlatego jeśli zajdzie potrzeba wezmę krótsze narty.
- W sobotę i w niedzielę będą konkursy na Wielkiej Krokwi? Pogoda ich nie pokrzyżuje?
- Nie łupie mnie w kolanach ani w plecach, więc chyba będzie dobrze. Ale teraz maści robią cuda, więc już nawet góralom się nie powodzi w prognozowaniu pogody.
Rozmawiał: AS
Zdaniem polskich skoczków
Kamil Stoch:
- Szkoda, że nie było treningu. Ale z pogoda nikt nie wygrał. Mam apetyt na dobre miejsca w Zakopanem, przed rokiem skakałem tutaj nieźle. Ostatnie dobre wyniki dodały mi pewności siebie. Jestem teraz mocniejszy psychicznie. Co na to wpłynęło? Na pewno duży wpływ mieli moi rodzice, tata jest psychologiem. Pomogli trenerzy, ale myślę, że decydujące znaczenie ma mój stosunek do skakania. Nie stresuje się już jak dawniej, potrafię zmobilizować się na konkurs.
Wojciech Skupień
(po raz pierwszy w tym sezonie wystąpi w zawodach o PŚ, do tej pory startował tylko w Pucharze Kontynentalnym): - Moim celem są w tym sezonie mistrzostwa świata w japońskim Sapporo. Czy na nie pojadę? Walczę o to, żeby zakwalifikować się do naszej ekipy. Ale decyzja nie zależy już ode mnie. Jakie mam nadzieje w związku z konkursami w Zakopanem? Nie chcę mówić o miejscu, jak będą dobre skoki, to będą dobre wyniki.
Stefan Hula:
- Mam nadzieję, że w Zakopanem jakoś się odrodzę i znowu zacznę skakać dobrze, jak to było latem i na początku sezonu. Wierzę, że wyszedłem z "dołka" i teraz może być tylko lepiej.
(AS)