|
Kuno!
To jasne, że nie miewasz w październiku problemów orientacyjnych. Ja też tam nie miałem. Ale pomyślmy i o innych i mniej egoistycznie.
Tatry mogą znać gorzej niż Ty a być może poniesie ich tam /czyli na Czerwone Wierchy!/ przy pogarszającej sie pogodzie. Mówiłem o turystach pieszych, a nie o narciarzach. I wtedy tyczki orientacyjne im się nie przydadzą?, Nawet w marcu-kwietniu?
Ja Goryczkową od Czerwonych odróżniam.
Nie każdy zna Czerwone na pamięć, a są i tacy, którzy po raz pierwszy w życiu i w zimie, czyli bez widoczności szlaku chcą schodzić Kobylarzem.
W krytycznych warunkach może to być także zejście awaryjne.
Trop, nawet wydeptany, też tam może zniknąć pod kolejnym śniegiem.
Słyszałeś może o tej tragedii, około 10 lat temu. Chyba w listopadzie pobłądziła tam przypadkowa grupa. 5 ofiar, ostatnią odkryto wiosną.
Temat przywołałem dlatego, że jeśli zostanie poparty Waszymi głosami, wtedy decydenci tatrzańscy /TPN, TOPR/, nie zostawią tego bez odpowiedzi. Wyczuwam, że jesteś "za"!
Pozdrawiam
|