|
Kiedy wejście na ZT mamy już zaliczone, czas przystąpić do następnego zadania, które można zresztą wykonać z poprzednim w ciągu jednego dnia. Tym razem będzie to próba bardziej techniczna niż poznawcza w sensie topograficznym, chociaż nie do końca. Wchodzić będziemy na główny wierzchołek Świnicy drogą, którą Świnicę zdobyto. Dokonał tego Maciej Sieczka. Przebiega ona granią łączącą niższy i główny wierzchołek Świnicy.
Dlaczego tak.
Jest to bowiem klasyka dróg w skali "nieco trudno", a ponieważ na "farbie" nie macie możliwości się z tą skalą zapoznać, z kolei bez jej przyswojenia trudno o dalszy rozwój Waszych umiejętności, ten "egzamin" trzeba zaliczyć.
Zrozumiałym jest, że osoby u których Orla Perć wzbudza emocje ponadnormatywne, winny sobie ten cel podarować.
Czy będzie trudno? Twierdzę, że nie. Przeszedł to mój trzynastoletni syn z zastosowaniem co prawda asekuracji lotnej, ale nie użytej aktywnie. Przeszła to również pani w wieku pobalzakowskim (bez jakiejkolwiek asekuracji), średnio zaawansowana turystycznie. Po dojściu do celu przyznała ,że jedynie na "koniu" kończącym grań miała niejakie emocje. Obecni na szczycie turyści przywitali ją gromkimi oklaskami.
Grań ta będzie dla chętnych wielce pouczająca, ponieważ posiada: i pionowy uskok i ciekawe ostrze, a koń o którym wspomniałem daje dobre przetarcie przed chociażby przejściem trudniejszego, w grani Lodowego Szczytu.
Wyruszamy ze Świnickiej Przełęczy. Żeby było atrakcyjniej, na nią z kolei dostaniemy się również wariantem zupełnie dla Was nowym. Omówimy to jednak następnym razem.
Znakowaną ścieżką dochodzimy do charakterystycznego miejsca. Mianowicie miejsca, w którym ścieżka przestaje wznosić się ku górze i na długim odcinku trawersuje poziomo, po czym dochodzi do żlebu opadającego ze Świnickiej Szczerbiny Niżnej (czyli przełęczy między wierzchołkami), skręca ostro w prawo i płytami (ubezpieczonymi) dochodzi do wrótek. Natepnie przewija sie na drugą stronę grani opadającej ze Świnicy na Walentkową Przełęcz i stromo wznosi na wierzchołek.
Zatrzymujemy się na początku opisanego fragmentu drogi. Mniej więcej w połowie miedzy początkiem owego poziomego trawersu a żlebem ze Szczerbiny. Opuszczamy znakowaną ścieżkę i zboczem po lewej wznosimy się stromo w górę. Znajdujemy się w linii spadku niższego wierzchołka Świnicy. Dochodzimy do niego, lub w jego pobliże, terenem trawiasto-skalistym.
Z wierzchołka granią (bardzo łatwo) obniżamy się na pobliską Świnicką Szczerbinę Niznią.
Dalszą drogę zastawia nam pionowy uskok. Chyba stosunkowo najbardziej wymagające miejsce. Można śmiało podejmować nawet kilkakrotne próby wejścia, jako, że teren Szczerbiny nie jest eksponowany. Kiedy znajdziecie się na ostrzu grani - pełna ulga. Bloki, w zasadzie ułatwiające bezpieczne posuwanie się do przodu. Pod koniec efektowny "koń" (można okrakiem, ,można po prawej trzymając się ostrza) i już tylko kilka kroków na główny wierzchołek.
Pozwolę sobie na małą dygresję
Pamiętacie swoją pierwszą jazdę samochodem po odebraniu prawa jazdy? Jazdę zwłaszcza w dużym miejskim ruchu?
To tez będzie dla Was taka "pierwsza jazda". Przy kolejnych wszystko już wyda się Wam śmiesznostką.
Jest to niestety warunek sine qua non Waszych dalszych postępów. Śmiało.
Pzdr.
|