|
A może ta nadmierna nerwowość misia, będąca przyczyną jego śmierci, była reakcją na to, co się wokół niego w Tatrach wyprawia. Drogi z Z-nego do MOka w zasadzie przez cały rok spokojnie nie mógł przekroczyć, Drwa rąbią, ogniska palą, śmieci zostawiają, nawet intrygująco pachnące, ale samą celulozą i plastikiem nie wyżyłby zbyt długo. Święty by stracił cierpliwość a co dopiero zwykły niedźwiedź brunatny. On nam już tego nie powie, ale być może, to ostatni autentyczny obrońca przyrody tatrzańskiej przed człowiekiem. Taka tarzańska odmiana ostatniego mohikanina, którego także zabiła "cywilizacja".
|