|
Mnie takie późnowieczorne nieplanowe zejścia z gór /jak Tomkak/ nauczyły, że trzeba stale mieć ze sobą latarkę. Przydaje się nawet na asfalcie z MOka, tym bardziej w "bezludnej" Chochołowskiej, bo nie każdy ma metę w schronisku.
Z tymi pogranicznikami o których wspomina Andi, co już nie straszą na Bystrej i Rohaczach jest prawie tak samo jak z przejściami granicznymi w T. Też nie straszą swą nadmierną liczbą i nadal ich nie ma tam, gdzie dla polskich turystów byłyby przydatne. Co mi z tego, że mogę zejść z Kasprowego do Cichej, jeśli nie mogę wrócić przez Tomanową czy Liliowe, nie marząc nawet o Zaworach i Gładkiej, tym bardziej o Wrotach Ch.! Przed IIWŚ było to możliwe. Dziś nie. To samo z zamkniętą "na głucho" Bobrowiecką. I jak się tu nie bać pograniczników jeśli się chce trochę turystycznie pofantazjować! W tym temacie widzę pełną współpracę TPN i Tanap. Ustalili chyba, że to jest z korzyścią dla Parków. Turysta dla nich to takie zło konieczne w tych górach.
|