|
To teraz ja o (nie)czystości w Tatrach...
Jakże irytujący i denerwujący są ci turyści, którzy podążają na Morskie Oko... Wychodząc stamtąd ok. 8.00 - 9.00 rozpoczynamy podróż w gąszczu dziczy i braku szacunku dla natury, którą przecież zaraz będziemy się zachwycać ACHAMI i OCHAMI patrząc na Mięguszowieckie Szczyty.
Ćwiarteczka walnięta w Schronisku jakoby wino do obiadku - to co rzekomo "najlepsze" wyląduje w brzuchu a butelka... siup hop w las!
Papierki od chałwy tradycyjnej w drodze powrotnej także trafią w przepaść, aaa tak, żeby nie było widać. A przy okazji także, żeby do dziadostwo wygrzebano stamtąd po 10 latach w ramach ogólnego oczyszczania środowiska z pseudoturystycznej szramy śmieci.
Lub te fufcenie fajek na szlaku dosyć "ludnym" gdzie jak już jest potrzeba to zamiast ustać tak, żeby nikomu nie przeszkadzać rodzinka idzie sobie jak rodzina królewska, a za dwa dni widzę ten sam ród królewski "upiepszonych po uszy na Krupówkach"... Zanurzonych zamiast w krystalicznych wodach potoku to w krystalicznej wódce, albo nieco zabrudzonej, jakby po ich przejściu szlakiem silwówce.
Pet ląduje jednakże nie kulturalnie w słoiczku czy specjalnie przygotowanej torebce, ale... w potoku.
Dlatego w okresie letnim omijam M. Oko i Kościeliską. Lecz jeżeli już, to wychodzę wcześnie rano, gdy jeszcze ci "turyści z prawdziwego zdarzenia" śpią w domowym zaciszu...
Podążając ku Roztoce po zagłębieniu się na kilka metrów w las można poczuć prawdziwy górski klimat czyściutkiego potoku, niezniszczonej przyrody i braku śmieci... A przecież to tylko kawałek dalej :)
Albo nawet taki często uczęszczany Smereczyński Staw - niby krótkie odgałęzienie od Kościeliskiej, a na drodze żadnego papierka...
Chmara chamów przez duże "CH" którzy przyjadą w góry i przez telefon opisują znajomym jak to piękny krajobraz znad Morskiego. Albo na jakąż to wielką góę wdrapali się ostatkiem sił... no dosłownie prawie jak na Rysy, a ileż tam przepaści i niebezpiecznych miejsc... domyślacie się co to mogło wyć - jakże inaczej jak GUBAŁÓWKA.
Cieszę się jeszcze chociaż że idąc pieszo na Kasprowy omijamy tą chmura pseudoturystów, którzy wolą wpakować tyłek w kolejkę, a jak naśmiecą to tam :)
Jednakże nie mówię, że wszyscy podążający na M. Oko, jeżdżący kolejką czy idący Kościeliską są tacy... Najczęściej (i chwała Bogu) pseudoturyści nie wracają w Tatry, bo klimat im się za bardzo nie podoba. Wolą kurorty przepełnione ludźmi podobnymi do nich - jedz, pij i popuszczaj pasa aż o 4 dziurki!
|