E-mail Hasło
» Załóż konto
» Zapomniałem hasła
Tatry
Aktualności
 ABC turysty
   Przygotowanie
   Ekwipunek
   Informacje TOPR i TPN
   Oznaczenia szlaków
   Przewodnicy
   Przejścia graniczne
    Bezpieczeństwo
      Gdy spotkasz misia...
      Lawiny
      Ku przestrodze...
      Bezpieczeństwo, porady
   Zwierzę na szlaku
   Schroniska
 O Tatrach
   TPN i TANAP
   Klimat
   Geologia
    Zwierzęta
      Gatunki
   Rośliny
    Tatry w liczbach
    Historia
 Encyklopedia Tatr
   Alfabetycznie
   Tematycznie
   Multimedia
 Wycieczki
   Zaplanuj wycieczkę
   Miejsce startu
   Miejsce docelowe
   Skala trudności
   Wszystkie
 Jaskinie tatrzańskie
    SKTJ PTTK
      Aktualności
      Działalność
      Kurs
      Wspomnienia
      Polecane strony
      Galeria
      Kontakt
   Powstanie jaskiń
   Krążenie wody w skałach
   Nacieki
   Morfologiczne typy
   Klimat jaskiń
   Powstanie jaskiń tatrz.
Zagadki tatrzańskie
 Aktywny wypoczynek
   Taternictwo
   Speleologia
   Paralotnie
   Ski-alpinizm
   Narciarstwo
   Na rowerze
   Turystyka jaskiniowa
   Trasy biegowe
   Turystyka piesza
   Sporty wodne
Galeria
Warunki w Tatrach
Forum dyskusyjne
Zakopane, Tatry, Podhale
E-mail
Hasło
» Załóż konto
» Zapomniałem hasła
Zakopane


zapamiętaj numer alarmowy w górach!!!
0 601 100 300
 nawigacja:  Z-ne.pl » Portal Zakopiański

w nazwach
w nazwach i opisach
wszędzie
alfabetycznie:    A  B  C  Ć  D  E  F  G  H  I  J  K  L  Ł  M  N  O  P  R  S  Ś  T  U  W  Z  Ź  Ż  

  opis  
  forum (0)  

« poprzedni wątek    « poprzedni w tym wątku    [ lista wątków ]    następny w tym wątku »     następny wątek »
Grossglockner   Zgłóś moderatorowi do usunięcia
...w zeszłym roku wdrapałam się na najwyższy szczyt Dolomitów - Marmoladę (3343npm), więc w tym postanowiłam wdrapać się jeszcze wyżej i na początku września zrealizowałam główny cel tegorocznego wyjazdu - zdobyłam Grossglockner (3798 npm) :D
Gossglockner jest najwyższym szczytem Alp austriackich (Wysokich Taurów)

Wejście na niego zajęło mi dwa dni, choć są tacy, którzy robią to w jeden. Myślę jednak, że przy panujących tam już zimowych warunkach, jeden dzień to byłaby ostra wyrypa.

Ale po kolei:
02.09 rano wyruszyliśmy z parkingu przy schronisku (a raczej hotelu górskim) Lucknerhaus. Po około godzinie minęliśmy schronisko Lucknerhutte. Tuż obok niego na zielonych, alpejskich halach można spotkać świstaki, jest ich tam mnóstwo :-)
Dalej, bardzo piękną, choć miejscami mozolną ścieżką dotarliśmy do trzeciego schroniska - Studllhutte. Tutaj króciutki postój - jedzonko, herbatka i marsz w kierunku ostatniego schronu, w którym mieliśmy zarezerwowany nocleg - Erzherzog Johann Hutte.
Do trzeciego schroniska droga była przyjemna (nie licząc bagażu, który się niosło na plecach - na szczęście nie ja dźwigałam linę
:D )
Za trzecim schronem weszliśmy na lodowiec Kodnitzkess (lodowiec Pasterze). Tu już trzeba było przyodziać raki. W zasadzie na lodowcu zaleca się wiązanie liną (w razie wpadnięcia do szczeliny), ale nasza ścieżka była dobrze widoczna, szczeliny owszem były, ale nie tak blisko nas, więc szliśmy niezwiązani. Dość stromym terenem ( w padającym śniegu) podeszliśmy do podstawy zaśnieżonej ferraty.
Jak ferrata,to wiadomo,uprząż, lonża i do góry!
:-)
Ferrata była dość stroma, dodatkową trudność sprawiał padający śnieg i to że wszędzie było sporo tego białego, które napadało już wcześniej.
;-)
Stalowe ubezpieczenia kończą się przy tuż schronisku Erzherzog Johann Hutte.
Samo schronisko, wziąwszy pod uwagę jego wysokie położenie (3454npm), moim zdaniem, oferuje fajne warunki.
Oprócz tego, że nie można wziąć prysznica, w zasadzie jest tam wszystko.
Jest specjalnie wydzielone pomieszczenie, w którym są suszarki do butów, jest miejsce gdzie można, a nawet trzeba zostawić sprzęt typu raki, kijki itp (nie można ich wnosić do pokoju), można doładować telefony, a w pokojach są koce, więc nie trzeba dźwigać ze sobą śpiwora i karimaty.

Następnego ranka przywitał nas przepiękny wschód słońca, błękitne niebo i morze chmur w dole. Przecudowny widok...
:-)

Ruszyliśmy na szczyt. Tuż za schroniskiem zaczyna się kolejny, dość stromy lodowiec, którym dociera się do jeszcze bardziej stromej rynny wyprowadzającej na wąską grań Klaineglocknera.
Na grani co kilka, kilkanaście metrów stoją metalowe "tyczki" służące do asekuracji. Oprócz tego, że jest tam wąsko i był śnieg, to dodatkową trudność sprawiali ludzie. Najbardziej niebezpieczni są austriaccy przewodnicy, którzy nie bacząc na nikogo, idą jak tarany ze swoimi klientami. Ne zwracają uwagi na to, że wpychają się pomiędzy zespół związany liną, że nasza lina może się splątać z ich liną... Taki mają styl chodzenia :D
Z Klaineglocknera schodzi się do małej przełączki i z niej znowu w górę (i znowu stromo) na wierzchołek Grossglocknera. Na szczycie znajduje się krzyż, pod którym każdy obowiązkowo robi sobie zdjęcie :-)

Reasumując: wejście na ten szczyt w warunkach, które zastałam było trudne i po zejściu twierdziłam, że Grossglockner jest najtrudniejszą rzeczą jaką do tej pory zrobiłam w swojej górskiej karierze.
Wtedy jednak nie zdawałam sobie sprawy z tego co mnie czeka następnego dnia we Włoszech w Dolomitach ... :D
 Kristin      12:19 Wt, 18 Wrz 2018



Zmień styl wyświetlania forum:   [ pokaż treść postów ]    [ pokaż płasko ]
 Kristin 
 
 12:19 Wt, 18 Wrz 2018 
    
 foteol 
 
 09:10 Śr, 19 Wrz 2018 
        
 ~Kristin 
 
 10:23 Czw, 20 Wrz 2018 
            
 waclawhetman 
 
 15:30 Nd, 07 Paz 2018 
                
 elat 
 
 14:35 Pn, 08 Paz 2018 
                    
 ~Kristin 
 
 17:11 Wt, 09 Paz 2018 
                        
 AdrianK 
 
 19:37 Czw, 08 Lis 2018 
                            
 Kristin 
 
 12:42 Pn, 12 Lis 2018 
                                
 AdrianK 
 
 20:58 Śr, 14 Lis 2018 
                                    
 Kristin 
 
 19:29 Pią, 16 Lis 2018 





Jeżeli znalazłeś/aś błąd, nieaktualną informację lub posiadasz materiały (teksty, zdjęcia, nagrania...), które mogą rozszerzyć zawartość tej strony i możesz je udostępnić - KLIKNIJ TU »»

ZAKOPIAŃSKI PORTAL INTERNETOWY Copyright © MATinternet s.c. - ZAKOPANE 1999-2025