Nie chcę się wymądrzać, ale na chłopski rozum wydawałoby się, że paralotniarzy łatwo namierzyć i ukarać, bowiem ich ekwipunek mocno rzuca się w oczy - jest około 2x większy niż przeciętny plecak, a jak wiadomo żeby wejść na teren parku trzeba uiścić opłatę - wystarczy by osoba sprzedająca bilety powiadomiła kogo trzeba o tym, że na wejściu do takiej a takiej doliny jest osoba, która z pewnością wnosi zakazany sprzęt. To samo tyczy się kolei linowej. Zadziwia mnie stwierdzenie w artykule, że paralotniarze są sprytni - nie oni są sprytni tylko ci, którzy mogliby zareagować są bierni. A że trudno paralotniarzy namierzyć i schwytać kiedy są już w poblizu to już inny problem. Z Kasprowym Wierchem sprawa wydaje się jeszcze prostsza. W końcu powierzchnia szczytu to nie są hektary i wszystko widać jak na dłoni - wystarczy, że na górze będzie dwóch strażników 'incognito' (tak jak nieoznakowany patrol drogówki) - wszystko się da tylko trzeba chcieć
|