|
I ja mam taką nadzieję jak "rolf", że nowi dzierżawcy podtrzymają starą i dobrą opinie po Pawłowskich o schronisku w Starej Roztoce. To młode mażeństwo góralskie spod Zachodnich Tatr. Annna Krupa z mężem. Byłem tam dwukrotnie około 20 czerwca. Znajdują czas, by porozmawiać z turystą. Obiecują, że Będzie dobrze, ale? Czy inni nie mogą pomóc, żeby było lepiej? Chwilowo można tam dojść starą leśną drogą wzdłuż Białki, więcej, dojedzie się tam wózkiem dziecięcym i inwalidzkim. Czy te wózki trzeba pchać z uporem po zatłoczonym asfalcie aż do MOka. Wielu tak czyni, a znając niczym nieuzasadniony upór TPN, ta zaciszna droga po remoncie "deptaka" do MOka zostanie znów zamknięta na głucho. Ktoś powiedział, że to ostoja zwierzyny. Bzdurny argument. Zwierzynę daleko już przepłoszyły tabuny weekendowiczów z rejonu sąsiedniej drogi asfalto. Górale już myślą o "nowym polsko-słowackim państwie góralskim z Tatrami i kimś tam jeszcze w koronie", a jakże, a TPN swoje. Nie bo nie. Drogę dołem zamknie, kładki przez potok do Doliny Białej Wody nie będzie. Tak dba o przyrodę. Szkoda, że tej dbałości nie widać jakoś w Tatrach zachodnich. Dolna część Chochołowskiej już prawie że sprywatyzowana przez miejscowych "współwłaścicieli". Wyrąb dorodnych świerków trwa w najlepsze. Przy Wodogrzmotach jakoś nie można usunąć wiatrołomów już drugi rok. Zdewastowały drogę do schroniska i utrudniają do niego dostęp. A przy dobrych chęciach można byłoby tą drogę wzdłuż Białki puścić aż pod Wantę. Dla autentycznych turystów, ale gdzie tam. Wszystko dla dobra przyrody. Ile w tym obłudy!
|