|
Kolego Piotrze?. Na mapę T. już chyba rzuciłeś okiem, ale to dopiero 1% niezbędnego wtajemniczenia. Bo to nie to samo co plan miasta Z. Teraz przewodnik. To będzie dalsze 5%. Reszta zależy od Ciebie, tzn od Twojego rozsądku. Prawie wszyscy na tym forum zachęcają Cię do odpowiedzialnego myślenia o sobie. Szkoda, że nie wspomniałeś nic o miejscu noclegów, bo rozrzut tras od Wrót Chałubińskiego do Wołowca to prawie od ściany do ściany. Zdrowo się trzeba nabiegać po Zakopanem i okolicach.
Jeśli się uprzesz to….. Doliny Cię nie ominą. Nie takie one straszne i nie takie nudne jak to sobie umyśliłeś. Ale dojście każdą z nich też daje popalić osobom odwykłym od chodzenia. /W Dol. Chochołowskiej możesz pożyczyć rower/. Popracuj nad poprawą kondycji jeszcze przed przyjazdem. Jeśli się tak stanowczo odżegnujesz od śniegu i dolin, to najlepiej zrobisz nie jadąc w czerwcu, co Ci słusznie doradza ptt66. Ale ad rem.
Zacznij od Sarniej Skały pod Giewontem, jak radzi Marcello i wyobraź sobie, że pochłonęła Ci około 20 % tej energii, którą trzeba mieć na realizację np. Ciemniaka albo Wołowca. /Zakładam, że % masz opanowane/. Giewont sobie odpuść, bo jest tam to wszystko, czego się obawiasz. Za trudne może być nawet dla Ciebie wejście na jedną bądź drugą przełęcz Kondracką, skąd można spojrzeć na szczyt „od dołu’. Niech Ci wystarczy spojrzenie z Sarniej Skały. Marcello tak Cię zachęca do złapania się krzyża na kopule, jakby Twoich wątpliwości nie doczytał do końca.
Zrezygnuj też z banalnego wjazdu kolejką na Kasprowy i przejścia dość trudną Granią Liptowską w kierunku Kopy Kondrackiej. W czerwcu bywa tam mokro albo zalodzenia, a zatem ślisko, łatwo zjechać nie tylko na szlachetnej części ciała do Dol. Cichej. Jeśli chcesz sam chodzić?, to kto Cię stamtąd wyciągnie w razie nieszczęścia? Poczytaj o przygodzie Kasi S. z Tarnowa – na stronie Tatry: temat - „ku przestrodze” – „Dwie doby czekała na pomoc” /w maju, doświadczona turystka/. Mojemu koledze we wrześniu tam się też to samo przytrafiło, choć nie można mu odmówić doświadczenia i sprawności. Ścieżka miejscami jest wąska i prowadzi po stromych pochyłościach.
Ornak to jest to, o co pytasz, szerokie dojścia, brak ubezpieczeń. Ale właśnie tam po wyjściu z kosówek na pierwszy płaski wierzchołek, mój znajomy mający lęk wysokości - załamał się i wycofał na P. Iwaniacką. Bywają różne stopnie tego lęku. Lekarza też wypadałoby się poradzić a nie tylko turystów.
Nie zaklinaj pogody. Z Iwaniackiej na Ornak - na ogół jest czas topnienia śniegu w maju-czerwcu, bo to północne zbocze. 5 czerwca może być pięknie a do 25 czerwca dopada pół metra! Konieczne zimowe górskie buty! Poczytaj o klimacie Tatr na tym portalu. Zainteresuj się prognozami pogody przed przyjazdem, choć taka rada potrafi rozśmieszyć /niektórych/ doświadczonych turystów.
Podobnie łagodna jak Ornak jest grań zachodnia od Grzesia po Wołowiec, ale nie dalej, z powrotem do Chochołowskiej. Tamtędy poprowadziłem tegoż „lękającego się”, ale tylko dlatego, że z powodu złej pogody nie widział „przepaści”.
A tak w ogóle, zamiast na Ciemniaku i Wołowcu, to nie lepiej byłoby wypróbować swoje możliwości na Łysicy, na Jaworzynie Krynickiej, w Karkonoszach? Żadnym takim osiągnięciem się nie pochwaliłeś i jak Ci tu dawać dobre rady! Pamiętaj! Z każdej drogi można zrezygnować albo zawrócić w górach bez uszczerbku na ambicji czy honorze! Pozdrowienia!
Ewa 123 i pozostali forumowicze mi wybaczą, że się tak rozpisałem? Przepraszam za powtórki myśli. Niezamierzone.
|