|
Jestem pod wrażeniem dyskusji, dobrze że przygasła, bo dwupasmówki do Zakopca jak nie było tak nie ma. Nie mnóżmy skandali bez potrzeby, bo tych co są, jest pod dostatkiem. Bezsensowne jest takie "patriotyczne" uświadamianie Górali i przyspieszone uszczęśliwianie Podhala i Tatr szerszą drogą, toteż mnie nie martwi opór Poronina i okolicy. Górale swój rozum mają. Żyje im się nieźle. Obecne dojazdy stanowią naturalny regulator, chroniący Tatry przed zadeptaniem przez weekendowych turystów. Prawdziwi dojeżdżają już od dawna i nie marudzą. Zaangażowanie Speed666 i włóczykija świadczy o tym, że w swoich rodzinnych stronach z problemem autostrad już się uporali. Pogratulować. Ja się obracam wokół Łodzi i W-wy, gdzie też nie ma dostatku dobrych szos. Toteż jeżdżę pociągiem. Moi warszawscy kuzyni przesiedli się z aut do metra, bo szybciej dojadą. Do Z-go też nie ma przymusu jechać własnym autkiem, jest w rezerwie PKP i PKS, nie będzie kłopotu z parkowaniem, opłatami, a jeśli się przywiezie ze sobą rower pociągiem, to i nie trzeba pytać o rozkłady jazdy busem. Dobrze byłoby wiedzieć, że są drogi alternatywne, choćby przez Czarny Dunajec, jak na Śląsk to nawet przez Orawę i Korbielów, czy z drugiej strony przez Bukowinę i Nowy Sącz. Stale zakopianką? W końcu się znudzi. To co mnie dziwi często, to upór wielu turystów co do miejsca pobytu. Koniecznie muszą w Zakopanem, a nieraz kwaterują się pod Poroninem albo np. w Furmanowej, bo nie chce im się na mapie skojarzyć, jak to będzie daleko od T. A tyle jest wariantów zamieszkania: Kościelisko, Małe Ciche, itd, nie mówiąc o całym słowackim obrzeżu tych gór. Autostradami da się dotrzeć w wiele rejonów Alp i niech to na dziś wystarczy miłośnikom szybkiej jazdy, oby po zdrowie i relaks.
|