|
W zasadzie sam się sobie dziwię, że zabiorę głos w kwestiach zupełnie mnie nie interesujących, ale ceniłem zawsze rozwagę w górach i partnerów, którzy ją posiadali, chociaż- z drugiej strony - Twoja ociera się już o przesadę.
Z nudów przeczytałem ten wątek i z całą odpowiedzialnością oświadczam, że niektóre rady, sugestie, przestrogi i namowy, jakich Ci co niektórzy udzielają są, jakby wyszły od osób nie wiedzących (z praktyki) o czym mówią.
Najłatwiej wejść z HG ma Kozi z Zadniego Granata a na ten z kolei (a ściślej w jego pobliże - na prawo od wierzchołka) z Koziej Dolinki. Z Zadniego idziesz szeroką, bezpieczną granią lub poniżej jej (omijając Grań Czarnych Ścian) do miejsca górnego wylotu komina, który sprowadzi Cię w rejon Żlebu Kulczyńskiego. Komin ten jest niewątpliwie "najtrudniejszym" miejscem na trasie przy czym "trudność" tą możesz porównać do tej z jaką się spotkałeś kiedy w dzieciństwie, na wakacjach u dziadka na wsi, schodziłeś w stodole po drabinie. W kominie nagromadzono niewyobrażalną wręcz ilość klamer i łańcuchów, które dają pełnię bezpieczeństwa.
Z komina, poziomym, wygodnym trawersem osiągasz żleb w miejscu powyżej wszelkich jego trudności technicznych i szerokim korytem idziesz w górę, a jedynym problemem mogą być kamienie, bezmyślnie strącane, przez schodzących w dół baranów.
Wchodzisz na Przełączkę nad Doliną Buczynową, Z niej szerokim trawersem (typowym dla perci w Tatrach Zachodnich), popod Kozim Murem na wierzchołek Koziego łącząc się wcześniej ze szlakiem z Piątki.
Napieraj chłopie, bo życie Ci zejdzie na pytaniu.
|