|
miller, ja jej w takiej scenerii nie widziałam. Kiedyś schodziłam ze Świnicy do Zawratu, zaczął padać deszcz, płakać mi się chciało, bo odwrotu nie było. Po drodze dwóch śmiałków pytało mnie czy do wierzchołka daleko, a ja byłam bliżej celu niż oni. Na Zawracie czapa śniegu, nie wyjęłam aparatu z plecaka. Inny turysta zaczął schodzić do Gąsienicowej, bo nie chciał uwierzyć, że łatwiej po śniegu do 5 Stawów. Chyba mu się udało, bo słyszałam potem żadnej złej informacji. Na mnie niżej czekała nagroda, kozica z ułamanym rogiem, przyjaźnie do mnie nastawiona. Przy schronisku przejaśniło się, ja lekko przemoczona a koniec wędrówki to Palenica. Dziś nawet miło to wspominam.
|