E-mail Hasło
» Załóż konto
» Zapomniałem hasła
Nowiny
 Przegląd prasy i nowin
   Zakopane
   Tatry
   Podhale
   Kultura
   Narty
Felietony
Opowiadania
Multimedia
Gastronomia
Fotoreportaże
Dziennikarze PPWSZ
Kalendarz imprez
Pogoda/kamery
Ogłoszenia
Forum dyskusyjne
Redakcja
 Reklama
Zakopane, Tatry, Podhale
E-mail
Hasło
» Załóż konto
» Zapomniałem hasła
Zakopane
 nawigacja:  Z-ne.pl » Portal Zakopiański

Felietony
Trafiona przez piorun
( )

strona: 4/6
1 2 3 4 5 6 


W wieku 16 lat utraciłam swą niewinność

Wiecie, żadna z nas dziewczyn nie szła chętnie na Mszę św., ale w przyklasztornej szkole, do której uczęszczałyśmy, było to obowiązkiem. Musiałyśmy chodzić na Mszę św. z zakonnicami. Ksiądz był już w podeszłym wieku i trwało to zawsze dość długo, zanim skończył. Nam te Msze św. wydawały się trwać całą wieczność. Zabawiałyśmy się więc zawsze, gadałyśmy, śmiałyśmy się, nie poświęcając nawet minimum uwagi temu, co się działo przy ołtarzu. Pewnego dnia jednak przybył młody ksiądz, bardzo przystojny. Uważałyśmy, że szkoda było takiego ładnego, młodego mężczyzny. I tak zastanawiałyśmy się, która z nas mogłaby uwieść tego młodego, przystojnego księdza. Wyobrażacie to sobie? Jakie nienormalne rzeczy diabeł zaszczepia młodej osobie.

W tej szkole zakonnice jako pierwsze szły do Komunii św. Potem była nasza kolej, choć żadna z nas nie była w spowiedzi. Zakładałyśmy się, której z nas uda się uwieść księdza. Postanowiłyśmy porozpinać nasze bluzki, idąc do Komunii św. Ta, przy której jego ręka zaczynała drżeć, gdy podawał Ciało Pana, ta miała najlepszy biust i zwróciła na siebie jego uwagę. Co za diabelskie myśli i jaki zamęt siał w nas zły duch! A my w swej naiwności wierzyłyśmy, że to tylko niewinna zabawa. Jak nisko upadłyśmy...

Na nieszczęście, mając 16 lat, poznałam mojego pierwszego chłopaka. Moje przyjaciółki ponownie zaczęły na mnie wywierać presję. Byłam czarną owcą wśród nich, ponieważ byłam jeszcze dziewicą. Teraz, gdy miałam już narzeczonego, znów mnie prześladowały. Obiecałam im, że to zrobię, gdy będę miała narzeczonego, ale nie wcześniej. A teraz nie mogłam się wykręcić. Powiedziałam do mojej koleżanki Esteli: „A jeśli zajdę w ciążę, jak ty?”Odpowiedziała: „Nie, to ci się nie przytrafi, bo teraz są inne metody, mianowicie prezerwatywy.” Za jej czasów były jedynie pigułki. Teraz więc nie będzie żadnych problemów. Powiedziała, że mi da 5 pigułek, abym je połknęła wszystkie na raz, dla większej pewności. Poza tym powiedziała, że powinniśmy użyć prezerwatywy i że przekonam się, że nic mi się nie przydarzy. Bardzo źle mi było z tym, że musiałam dotrzymać tej głupiej obietnicy. Gdy było już po wszystkim, dotarło do mnie, że moja matka miała rację mówiąc, że dziewczyna, która traci niewinność, gaśnie. Czułam, że coś we mnie zgasło, jak gdybym straciła coś, co już nigdy nie powróci, co nigdy nie zostanie mi zwrócone. I tak z wyczarowanego przed moimi oczami przez moje przyjaciółki sensacyjnego przeżycia pozostało jedynie wewnętrzne rozczarowanie, gorycz i smutek.

Nie wiem, dlaczego wszyscy mówią, że seks jest piękny. Nie wiem, dlaczego młodzież mówi, że tak bardzo to kocha. Myślę, że wcale nie jest taki wspaniały. W moim kraju, w Kolumbii, ogląda się w telewizji, jak w reklamach chwalą niezawodność prezerwatywy, jak ludzie wykorzystują seksualność dla zaspokojenia żądz, egoizmu, dla sprawowania władzy i spędzania czasu. Smutno mi, gdy widzę coś takiego. Gdyby ci wszyscy ludzie wiedzieli, jak te powierzchowne uczucia w rzeczywistości oszołamiają duszę człowieka, aby nie pamiętał już o przykazaniach! Niektóre osoby, które w swej młodości były wielkimi zwolennikami pokolenia 68, w dojrzałym wieku same zdały sobie sprawę, jaką złą drogę wówczas obrały i ile szkód wyrządziły innym ludziom, także swoim potomkom.

Co do mnie, to po stracie mojego dziewictwa byłam bardzo smutna i bałam się potwornie iść do domu, ponieważ myślałam, że moja matka z pewnością coś po mnie zauważy. Po tym przeżyciu nie mogłam już więcej spojrzeć matce w oczy – z czystego strachu, że może z moich oczu wyczytać, co uczyniłam. Byłam oburzona i wściekła na moje przyjaciółki, także na siebie samą, że byłam taka głupia i im uległam, że zrobiłam coś, czego nie chciałam i że to wszystko uczyniłam z tchórzostwa przed nimi.

Pomimo wszystkich rad mojej przyjaciółki Esteli, pomimo wszystkich środków ostrożności, po moim pierwszym razie zaszłam w ciążę. Możecie sobie wyobrazić strach 16-letniej dziewczyny? Ciąża! Zauważyłam wiele zmian w moim ciele. Oprócz mojej obawy czułam również, jak czułość do tego dziecka, które nosiłam w sobie, kiełkowała i stawała się coraz silniejsza. Rozmawiałam z narzeczonym i powiedziałam mu o wszystkim. Był zaskoczony i przestraszony. Oczekiwałam, że powie: „No to się pobierzmy”. Miałam 16 lat, a on – 17. Powiedział mi jednak, że nie zrujnujemy sobie życia z tego powodu i że powinnam usunąć dziecko. I tak odeszłam, strasznie przygnębiona, zmartwiona, niezmiernie smutna.

Byłam również wściekła na Estelę, która mi obiecała, że nic mi się nie stanie. Co się tyczy aborcji, to powiedziała mi: „Nie martw się, nie ma o co. Nie zapominaj, że ja coś takiego już kilka razy przeżyłam. Za pierwszym razem byłam trochę smutna, za drugim było ciut lżej, za trzecim w ogóle niczego się nie czuje.” Rzekłam do niej: „Nie wyobrażasz sobie, co się stanie, gdy wrócę do domu, a moja matka zauważy bliznę. Zmartwienie, jakiego jej przysporzę, zabije ją.” Estela uspokoiła mnie i powiedziała: „Nie robią teraz tak dużych nacięć. To cięcie, jakie u mnie widziałaś, było tak wielkie, ponieważ dziecko było już duże. Byłam w piątym miesiącu. Jeśli o ciebie chodzi, nie zamartwiaj się, twoje jest przecież dopiero takie malutkie. Twoja matka kompletnie niczego nie zauważy.”

Ach, moi bracia i siostry w Chrystusie Panu, co za smutna sprawa! Jakże wielki ból! To szatan sprawia, że źle rozumiemy rzeczy, bagatelizujemy je, jak gdyby wszystko to nie było niczym ważnym, jak gdyby było bez znaczenia, jak gdyby aborcja była najnormalniejszą rzeczą w tym bezbożnym świecie. Skoro nawet taka głupia osoba, jaką ja byłam, czuje się potem źle, jak strasznie musi się czuć ktoś młody i niezepsuty! Zły omamia młodzież, że seks jest po to tylko, by czerpać z niego przyjemność, że nie trzeba mieć żadnych wyrzutów sumienia, że nie trzeba się czuć winnym. Ale wiecie, dlaczego szatan to czyni? Dlaczego zwodzi ludzi, aby robili coś takiego? Oprócz wielu innych powodów potrzebuje tych ofiar, gdyż każda umyślnie dokonana aborcja zwiększa jego władzę w świecie.

Nikt nie jest w stanie sobie wyobrazić, jak się bałam i jakie miałam poczucie winy, gdy udałam się do szpitala, daleko od mojego domu, by dokonać aborcji. Lekarz poddał mnie narkozie. Gdy się ocknęłam, nie byłam już tą samą osobą, co wcześniej. Zabili moje dziecko, a ja umarłam wraz z nim.

Wiecie, Pan pokazał mi wszystkie te rzeczy w Księdze życia, których nie jesteśmy w stanie ujrzeć naszymi ziemskimi oczyma. Ukazał mi, co się wydarzyło, gdy lekarz przeprowadzał aborcję. Zobaczyłam tego lekarza, jak trzymał coś podobnego do obcęg, którymi chwycił dziecko i rozdrobnił je na kawałki. Dziecko krzyczało z całej siły. O mój Boże, tak bardzo krzyczało. Każde dziecko otrzymuje zaraz po poczęciu duszę, całkowicie dorosłą i dojrzałą, gdyż nie rośnie ona tak jak ciało. Bóg stwarza ją już całkowicie ukształtowaną. Zaraz po tym, kiedy dochodzi do połączenia plemnika z komórką jajową, tworzy się nieskończenie piękny, świetlisty promień. Światło to wygląda jak słońce, które wychodzi z świetlistego blasku Boga Ojca i Jego nieskończonej Miłości. W tym samym momencie ta stworzona przez Niego dusza jest już dojrzała i dorosła. Jest doskonała, jest obrazem Boga. To młode życie jest zatopione w Duchu Świętym, który pochodzi z Bożego Serca. Łono kobiety, które poczęło, pełne jest tego światła, blasku zjednoczenia Pana z tą nowo stworzoną duszą.

Jak bardzo walczy o życie ta maleńka istota, gdy mordercy – personel klinik aborcyjnych – chwytają dziecko obcęgami i rozczłonkowują je. Zobaczyłam, jak Pan drżał i wzdrygał się, gdy wyrywali z Jego rąk tę duszę. Gdy zabija się takie dziecko, ono tak głośno krzyczy, że drży całe Niebo. W moim przypadku, gdy pozwoliłam uśmiercić dziecko, słyszałam jego głośny i rozdzierający serce krzyk. Słyszałam także, jak Jezus jęczał i cierpiał na Krzyżu z powodu tej duszy i wszystkich dusz dzieci zabijanych przez aborcję, którym odmawia się prawa do życia. Spojrzenie Pana na Krzyżu było tak pełne bólu! Nie da się opisać, jakie cierpienia musiał znosić z tego powodu! Gdybyście mogli to zobaczyć, nikt nie odważyłby się dokonać aborcji.

A teraz pytam was: ile aborcji przeprowadzanych jest na tym świecie? W ciągu dnia? W ciągu miesiąca? Możecie zmierzyć straszliwy rozmiar naszych grzechów? Rozmiar masowego mordu, cierpienia, jakie sprawiamy Bogu, Temu, który jest pełen miłosierdzia wobec nas, który nas kocha, chociaż jesteśmy niczym, potworami, po prostu grzeszymy ot, tak sobie? Jaką krzywdę sami sobie wyrządzamy, kiedy zło opanowuje nas i nasze życie...

Aborcja jest najcięższym grzechem, najstraszliwszym grzechem ze wszystkich. Za każdym razem, gdy jest przelewana krew dziecka – niewinnego dziecka – składamy szatanowi ofiarę całopalną, a jego moc w świecie powiększa się. Zrozpaczona dusza krzyczy o pomoc, ale nikt nie może jej usłyszeć, albo raczej nikt nie chce jej usłyszeć! Powtarzam wam jeszcze raz: ta dusza jest dojrzała i dorosła. Chociaż nie ma jeszcze wykształconego i uformowanego ciała, to jest ona już w pełni ukształtowana, tak jak w pestce jabłka zawarte jest już wszystko, co stanowi o dużym, rozłożystym drzewie. Ciało musi się wpierw uformować i urosnąć, ale dusza jest gotowa. A ów krzyk, jaki wydaje młode życie,gdy się je zabija, sprawia, że Niebo drży. Także w piekle rozlega się krzyk, ale – tryumfu, porównywalny z okrzykiem na stadionie piłki nożnej, gdy ktoś strzelił gola. Piekło jest takim stadionem, ogromnym, nie dającym się ogarnąć wzrokiem boiskiem pełnym demonów, diabłów, które – odniósłszy tryumf – krzyczą jak szalone. Demony wylały na mnie krew mojego dziecka, którą miałam na sumieniu oraz krew dzieci osób, które zachęcałam i podżegałam do dokonania aborcji.

Moją początkowo jasną duszę ogarnęła nieprzenikniona ciemność. Po aborcji utraciłam wszelkie poczucie grzechu. Naprawdę uważałam, że nie miałam grzechów. Pan jednak ukazał mi jeszcze więcej, a mianowicie to, jak przez tak zwane „planowanie rodziny” przyczyniałam się do kolejnych aborcji. Założono mi miedzianą spiralę jako środek antykoncepcyjny. Od 16 roku życia używałam tego środka. Nosiłam ją do dnia, gdy trafił we mnie piorun. Usuwałam ją jedynie wtedy, gdy chciałam zajść w ciążę. Chciałabym powiedzieć wszystkim kobietom, że skutkiem stosowania spirali jest aborcja. Zapłodnione jajo nie może się zagnieździć i ginie. Jest spędzane. Wiem, że wiele kobiet w czasie okresu zauważa w krwi coś na kształt skrzepu i odczuwa wielkie bóle, większe niż zwykle. Idą do lekarza, on zaś nie poświęca temu szczególnej uwagi, przepisuje środek przeciwbólowy, a gdy ból staje się nieznośny, daje zastrzyk.

Wiecie, jakie jest naprawdę działanie spirali? Mikroaborcja. Tak, spirala powoduje mikroaborcję, gdyż zapłodniona komórka jajowa chce się zagnieździć w macicy i nie może z powodu spirali, jak wam już to wcześniej powiedziałam. Te zapłodnione komórki jajowe to są już ludzie. Mają już duszę, w pełni wykształconą duszę, a nie pozwala się im żyć. Straszną rzeczą było przyglądać się, jak wiele takich zapłodnionych komórek – a więc w pełni zdolnych do życia ludzi – zostało w ten sposób spędzonych. Te słońca, „boskie iskry” są gaszone, mordowane, a krzyki dzieci wstrząsają fundamentami Nieba.

Najgorsze dla mnie było to, że nie mogłam powiedzieć, że nie wiedziałam tego. Pewien ksiądz bowiem powiedział o tym w swoim kazaniu, ale ja nie chciałam tego słuchać. Zwykle, gdy chodziłam na Mszę św., nigdy nie zważałam na to, co ksiądz mówił. Nigdy nie słuchałam, a gdy ktoś pytał mnie, jaka była ewangelia, nie wiedziałam. Wiecie, demony są obecne również w kościele i nie dopuszczają do tego, abyśmy coś usłyszeli, rozpraszają nas i usypiają. Na takiej Mszy św., podczas której byłam zupełnie nieobecna myślami, mój Anioł Stróż dał mi kuksańca i otworzył mi uszy, abym usłyszała, co akurat mówił ksiądz. Usłyszałam więc jego słowa, że spirala przyczynia się do aborcji i że każda kobieta, która jej używa, nie może przystępować do Komunii św. Słuchałam tego i wściekałam się na księdza. „Co ci księża sobie myślą? Co się tak wtrącają, jakim prawem? No jasne, to dlatego Kościół nie idzie do przodu i świeci pustkami. Nie idzie z duchem czasu, ma gdzieś postęp i naukę. Właściwie to za kogo się ci księża uważają? Czy to oni może dają jeść wszystkim tym dzieciom, które przychodzą na świat?” Wściekła i pomstująca wyszłam z kościoła. Nie mogłam zatem na swoim sądzie przed Bogiem powiedzieć, że nie wiedziałam... Jednakże nie zważałam na usłyszane słowa i nadal nosiłam spiralę. Ileż dzieci zabiłam w ten sposób...

Z tego powodu byłam też w wielkiej depresji, gdyż moje łono, zamiast być źródłem życia, stało się cmentarzyskiem, miejscem straceń moich nienarodzonych dzieci. Wyobraźcie sobie, że własna matka zabija swoje dziecko: matka, której Bóg udzielił tak wielkiego daru, że może przekazywać życie; matka, która powinna strzec dziecka i zachować je od każdego zła. Ta matka morduje swoje własne dziecko! Demon, działając według swej diabelskiej strategii, doprowadził do tego, że ludzkość zabija swe dzieci, a tym samym rujnuje swą przyszłość. Zaczęłam teraz pojmować, dlaczego przez cały czas byłam zgorzkniała, przygnębiona, w złym humorze, nieprzyjemna, wiecznie rozdrażniona, sfrustrowana z powodu wszystkiego i wszystkich. To jasne. Przekształciłam się w maszynę do zabijania nienarodzonych dzieci. To coraz bardziej ciągnęło mnie w dół, aż na krawędź piekła. Dobrowolna aborcja jest najgorszym grzechem, gdyż zabijanie w łonie matki niewinnego dziecka, niewinnej istoty, oznacza przekazanie szatanowi kierownictwa nad życiem, zaprzedanie mu duszy. Demon prowadzi nas prosto do otchłani, bo przelewamy niewinną krew.

Dziecko jest niczym baranek, „niewinny baranek”, podobny do Jezusa, Baranka Bożego, który został za nas zabity. Taki grzech oznacza głęboki związek z ciemnością, bo matka jest tą, która zabija swe dziecko. Właśnie z tego powodu więcej demonów opuszcza otchłań i zamieszkuje ziemię, by niszczyć całą ludzkość. Każdy z nas zdaje sobie dziś sprawę, jak satanizm rośnie w siłę. Otwierają się dotychczas zapieczętowane bramy, odpadają pieczęcie, które Bóg tam umieścił, by zło nas nie zalało. Te pieczęcie kruszeją coraz bardziej po każdym dzieciobójstwie. Z piekielnych bram wychodzą demony, które wyglądają jak straszne larwy, a ziemia i ludzkość coraz bardziej zalewana jest tym szatańskim pomiotem. Przyczepiają się do nas, prześladują, a na końcu czynią z nas wszystkich niewolników naszego ciała, pożądania, grzechu – podatnych na zło. Sami widzimy, jak zło przybiera wszędzie na sile. Jest tak, jak gdybyśmy sami dawali demonom do ręki klucze, aby mogły wyjść. I wychodzą, coraz liczniej, demony prostytucji, chorej seksualności, satanizmu, ateizmu, samobójstwa, znieczulicy i wszelkiego zła, jakie codziennie widzimy. Z każdym dniem świat staje się coraz gorszy. Tryumfem piekła jest codzienny mord wielu dzieci. Z powodu tej niewinnej krwi demony są wypuszczane, by potem nas zwodzić.

Zauważcie, jak grzeszymy bezwiednie, bo zagłuszyliśmy nasze sumienia. A nasze życie zmienia się coraz bardziej w piekło, pełne problemów każdego rodzaju, z chorobami i innym złem, które nas nawiedza. Wszystko to jest działaniem demonów wśród nas, w kulturze śmierci. Jednak tylko my sami ponosimy winę, bo otworzyliśmy diabłu na oścież bramę naszymi grzechami, za które nie żałowaliśmy i z których się nie wyspowiadaliśmy. W ten sposób dajemy mu swobodę i pozwolenie na to, aby postępował z nami, jak mu pasuje.

Nie jest jednak tak, że grzeszymy jedynie z powodu aborcji, chociaż jest najcięższym grzechem. W wielu dziedzinach jesteśmy z własnej winy nieświadomi grzechu i zupełnie obojętni. I mamy jeszcze czelność obwiniać Boga za zło, gdy spotyka nas choroba, cierpienie i krzywda.

Kochający Bóg daje nam jednak w Swoim nieskończonym miłosierdziu sakrament pokuty i mamy możliwość żalu, zmycia naszych grzechów dzięki spowiedzi, a przez to – zerwania pęt szatana, położenia kresu raz na zawsze jego wpływowi na nasze życie. Możemy obmyć duszę. Jednakże ja tego nie czyniłam.

Nie zabijamy tylko wtedy, gdy odbieramy komuś życie. Można popełnić ten grzech również „okrężnie”. Uważajcie teraz dobrze! Władza i wpływ, jakie zyskałam dzięki moim pieniądzom, zwiodły mnie i doprowadziły do tego, że sfinansowałam nie tylko jedną, lecz wiele – by nie powiedzieć mnóstwo – aborcji. Moje pieniądze umożliwiły ich realizację. Zawsze bowiem mawiałam: „Kobieta ma prawo do decydowania do tego, kiedy chce utrzymać ciążę, a kiedy – nie. Jej brzuch należy tylko do niej!”

I patrzcie! W mojej Księdze życia zapisane to było czarno na białym. Było to dla mnie bardzo bolesne, gdy zobaczyłam i zrozumiałam w końcu, w jakie potworne przestępstwa uwikłałam się moimi pieniędzmi. W mojej Księdze życia było to napisane. Pewną dziewczynę, która miała zaledwie 14 lat, skłoniłam do aborcji. Byłam jej mistrzynią, od której pobierała nauki. Gdy ktoś ma w sobie truciznę, wtedy nic nie pozostaje zdrowe w jego otoczeniu. Taki człowiek wywiera negatywny wpływ na wszystkich, którzy się do niego zbliżają. Stykają się z tą trucizną i sami zostają zatruci; stają się trujący. Inne młode dziewczyny, trzy moje siostrzenice i narzeczona jednego z moich bratanków dokonały aborcji. Ich rodzice kazali im iść do mnie, gdyż byłam przecież tą „nadzianą”, która mogła wszystko załatwić i miała takie „dobre serce”. Byłam tą dobrą ciocią, która zawsze wszystkich zapraszała; tą dobrą ciocią, która opowiadała im o nowinkach ze świata mody, przedstawiała najnowsze kolekcje i często też je kupowała. Byłam tą, która uczyła te młode osóbki, jak mogą stać się atrakcyjnymi, jak mogą wkroczyć do „glamourowego” społeczeństwa i jak mogą pokazywać innym, że ich młode ciało jest sexy i pociągające.

Wyobraźcie sobie! Moja siostra z całkowitym zaufaniem posyłała do mnie swoje dzieci i pozostawiała je mnie. Jakże je zepsułam i zgorszyłam. Tak, zgorszyłam te młode umysły. To było kolejne wykroczenie wołające o pomstę do Nieba, straszny grzech, który na liście najpotworniejszych czynów w oczach Pana plasuje się tuż za aborcją.

Te młodziutkie dziewczyny uczyłam następujących rzeczy: Moje drogie dziewczynki, nie bądźcie głupie! Nawet jeśli wasze matki tyle opowiadają o wartości dziewictwa, skromności i czystości, da się to wytłumaczyć tylko tym, że wasi rodzice są zacofani. Ich świat nie jest już tym obecnym światem. Żyją tym, co było wczoraj, przegapili szansę na prowadzenie wolnego i nowoczesnego życia. Musicie być dla nich wyrozumiałe. Ale wy same powinnyście wieść życie nowoczesne, cieszyć się wywalczoną przez nas kobiety wolnością i realizować się jako kobiety. Przysłuchujcie się im zatem, bądźcie dla nich wyrozumiałe, gdyż nie mogą inaczej; nie rujnujcie sobie jednakże przez to waszego młodego życia. Wasze matki rozmawiają z wami o Biblii, która ma już 2000 lat. Rodzice nie są po prostu na bieżąco. Także księża odrzucili to, co nowoczesne, i nie chcą iść z duchem czasu. Głoszą tylko to, co nakazuje im papież. Papież nie pasuje już do dzisiejszych czasów, ten papież wyszedł z mody. I każdy nowoczesny człowiek, który go jeszcze słucha, jest głupi i sam winny temu, że nie może właściwie używać życia.”

Popatrzcie na truciznę, którą wlałam w te młode dziewczęce serca. To po prostu niewyobrażalna potworność! Uczyłam też te młode dziewczyny, jak najlepiej mogą używać ciała i czerpać przyjemność z seksu. Przy tym zwracałam im uwagę na to, jak ważną rzeczą są środki antykoncepcyjne. Nauczyłam je wszystkich znanych mi metod. O ryzykach i zapobieganiu skutkom stosunku płciowego poinformowałam je podczas rozmowy na temat „Perfekcyjna i samodzielna kobieta”.

Pewnego dnia przychodzi jedna z tych dziewcząt, a dokładnie narzeczona mojego bratanka – miała wtedy 14 lat – do mojego gabinetu (to, co wam teraz opowiadam, osobiście widziałam zapisane w mojej Księdze życia), i opowiada mi płacząc rzewnie: „Glorio, jestem przecież jeszcze taka młoda, właściwie to sama jestem jeszcze dzieckiem, a mimo to jestem już w ciąży.” Odparłam: „Ale z ciebie głupia gęś! Nie uczyłam was, jak się zabezpieczać???!!!”Odpowiedziała mi, nadal płacząc: „Owszem, ale nie zadziałało, jak powinno.”Dzięki wglądowi do mojej Księgi życia zrozumiałam, że Pan przysłał do mnie tę młodą osóbkę, by uchronić ją od popełnienia głupstwa. Chciał, abym uchroniła ją od skończenia w tej otchłani, abym odwiodła ją od zabicia jej maleństwa. Aborcja bowiem zakłada na naszą szyję bardzo ciężki łańcuch, który ciąży i którego potem nie umiemy ciągnąć za sobą. Sprawia ogromny ból, który nigdy nie przeminie w naszym życiu: ta straszna świadomość, że się popełniło morderstwo, że jest się mordercą. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie zabiło się „kogoś tam”, ale własne dziecko, własne ciało i krew.

W przypadku tej dziewczyny najgorsze było to, że ja – zamiast ją odciągnąć od tego zamiaru, opowiedzieć jej o naszym Panu Bogu – dałam jej do ręki plik banknotów, by było ją stać na tę aborcję. By uspokoić moje sumienie (nie wiem, czy można nazwać jeszcze sumieniem to, co wówczas miałam) dałam jej tak dużo pieniędzy, żeby mogła udać się do najbardziej renomowanej kliniki aborcyjnej, by zapobiec wszelkim komplikacjom. Podobnie sfinansowałam jeszcze parę innych aborcji, aby nie powiedzieć – wiele.

To takie straszne, gdy dziś o tym myślę. Za każdym razem, gdy przelewana jest krew dziecka, jest to jak jedno wielkie całopalenie dla szatana, jak uczta dla diabła. Zaciera ręce i tańczy z radości. A nasz Pan Jezus Chrystus cierpi jak podczas Swojej śmierci na Krzyżu i wśród tych cierpień drży i boleje bardzo za każdym razem, gdy nienarodzone niewinne dziecko zamęczane jest na śmierć.

Czy mamy w ogóle pojęcie o tym, jak wiele dzieci zabijanych jest codziennie na całym świecie? Nie jesteśmy w stanie wyobrazić sobie rozmiaru tej przerażającej zbrodni. Brodzimy we krwi tych niewinnych dzieci i nawet tego nie zauważamy. Jest to dla nas normalną rzeczą; jest to po prostu na porządku dziennym. Gdy ktoś angażuje się w walkę przeciwko aborcji, przedstawiany jest jako fanatyk, konserwatysta, ktoś staromodny i trochę szalony. To jest jeden z największych tryumfów księcia piekła, szatana. Jak ma być dobrze na tym świecie, jeśli to cena niewinnej krwi każdego nienarodzonego sprawia, że nowe demony wypuszczane są na ziemię. Wkrótce zaciemni się od nich na świecie.

Potem ujrzałam, jak się zanurzałam i kąpałam we krwi niewinnych dzieci. Było całkiem inaczej niż w czasie prania na naszym świecie: przez to pranie we krwi moja dusza stawała się coraz ciemniejsza i nędzniejsza, aż stała się zupełnie czarna.

Po tych epizodach z aborcją nie miałam już wyczucia, co jest grzechem. Dla mnie grzech po prostu nie istniał. Wszystko było dozwolone i to mi odpowiadało. Pomagałam przecież ludziom. Nie byłam jednakże świadoma, że tym ludziom pomogłam w drodze do piekła.

Pokazano mi jeszcze coś innego, co w żaden sposób nie przyszło mi na myśl ani nie rzuciło mi się w oczy, bo figurowałam na „liście płac” diabła. Ukazano mi wszystkie dzieci, które sama zabiłam przez aborcję. I tak samo, jak wy teraz, nie wiedziałam w pierwszej chwili, jak, kiedy i gdzie! Pokazano mi to i wtedy zrozumiałam. Już wcześniej powiedziałam wam, że sama stosowałam spiralę jako środek antykoncepcyjny w planowaniu rodziny. Ku mojemu bolesnemu zdziwieniu zmuszona byłam teraz widzieć w mojej Księdze życia, jak wiele moich komórek jajowych zostało zapłodnionych i jak zaczęły stawać się małymi dziećmi. Widziałam wiele świetlistych iskier, które jaśniały podczas stwarzania ich dusz. Słyszałam również krzyki tych dusz, gdy wyrywane były z ręki Boga Ojca.

Zrozumiałam natychmiast powód, dlaczego byłam zawsze w takim złym nastroju, zgorzkniała i markotna. Byłam w złym humorze, często nieprzystępna, niepohamowana i kapryśna wobec moich bliźnich, mojej rodziny. Przez cały dzień byłam poirytowana, nic nie mogło mnie zadowolić. Często ogarniała mnie straszna depresja. Teraz spadły mi łuski z oczu: „Jakie to proste i oczywiste! Przeobraziłam się w maszynę do zabijania moich dzieci!”

Wszystko to sprawiło, że coraz głębiej tonęłam w bagnie grzechu. Jak mogłam sobie wmawiać na początku tego przeglądu mojego życia, że nikogo nie zabiłam? Jak mogłam gardzić każdym, kto według mnie był za gruby albo niesympatyczny, traktować go z nienawiścią i po prostu odrzucać? Jak mogłam się tak wywyższać, mimo że byłam taką podłą morderczynią?

Ukazano mi też, że człowieka można zabić nie tylko strzałem z pistoletu. Nie, często wystarcza, że się go strasznie nienawidzi, że życzy mu się najgorszego albo krzywdzi, wystarcza że jest ofiarą zazdrości. Tym sposobem można zabić drugą osobę. Istnieje też coś takiego jak mordowanie dobrego imienia. Morderstwo w rodzinie lub gdzie indziej zaczyna się często od takich postaw, które określamy jako nieszkodliwe.

Nie cudzołóż

Teraz, przy szóstym przykazaniu: Nie cudzołóż, powiedziałam sobie: „No wreszcie – przynajmniej przy tym przykazaniu nie mogą mi zarzucić jego naruszenia. Nie będą mogli wypomnieć mi jakiegoś kochanka, ponieważ przez całe życie wierna byłam jednemu mężczyźnie, to jest mojemu mężowi. Tylko jego kochałam.” Od ślubu nikogo innego już nie pocałowałam. Pan jednak ukazał mi w jednym momencie, że za każdym razem, gdy odsłaniałam dekolt, gdy odkrywałam brzuch, nosiłam wąskie, przylegające do nóg spodnie i pokazywałam ciało w seksownym bikini, sprawiałam, że obcy mężczyźni gapili się na mnie, mieli sprośne fantazje i przez to nakłaniałam ich do grzechu. Moje ubrania eksponowały moje ciało. Sądziłam, że mężczyźni jedynie mi się przyglądali, a Pan pokazał mi, że doprowadziłam ich do grzechu. Spojrzenia nie wyrażały jedynie podziwu, lecz były prowokujące. Pokazując moje ciało byłam winna grzechu cudzołóstwa. Mężczyźni ci zgrzeszyli z mojego powodu. Nigdy nie zgrzeszyłam w ten sposób, żeby współżyć z innym mężczyzną, ale w duchu byłam jak prostytutka. Gdyby mąż okazał mi niewierność zamierzałam się zemścić. Tak dopuszczałam się cudzołóstwa, a także moją postawą, gdy ciągle doradzałam kobietom, które odkrywały niewierność swoich mężów, by odpłaciły się im tym samym: „Nie bądźcie głupie, odpłaćcie się im, przypadkiem im nie wybaczajcie, lecz rozstańcie się, a najlepiejszybki rozwód!” Samym tym gadaniem i złymi radami uczestniczyłam we wstrętnym cudzołóstwie i byłam mu współwinna.

Musicie wiedzieć, że ja i moje przyjaciółki, doprowadziłyśmy w ten sposób do tego, że jedna z nas odeszła od męża, gdyż zaskoczyła go, gdy w biurze całował się z sekretarką. Z powodu naszych interwencji i rad uniemożliwiłyśmy ich pogodzenie się, chociaż mąż przepraszał ją i naprawdę był bardzo skruszony. Ona była gotowa mu przebaczyć, ponieważ go kochała, ale my na to nie pozwoliłyśmy. Rozeszli się i po dwóch latach wzięła ślub cywilny z Argentyńczykiem. Widzicie, co zrobiłyśmy? Mimo że od ślubu żyłam tylko z moim mężem, z powodu moich rad byłam winna cudzołóstwa. Można bowiem grzeszyć myślą, mową i czynem.

W czasie tego przeglądu mojego życia zdałam sobie sprawę z tego, że grzechy pożądliwości są ohydne, prowadzą bezpośrednio do potępienia. Wielu ludzi uważa je dziś za normalne i mówi, że wspaniale jest samemu doświadczyć tego czy tamtego; że trzeba spróbować, by dowiedzieć się, czy czerpie się z tego przyjemność, czy dochodzi się do szczytu. Niektórzy nie boją się, usprawiedliwiając swe czyny, porównania do zwierząt i mówią: „Róbmy to tak dziko jak dzikie zwierzęta!” Także dla homoseksualizmu stosuje się argument, jakoby był całkiem naturalny i dozwolony przez Boga, bo udowodniono już, że w królestwie zwierząt mają miejsce homoseksualne kopulacje. Tak. Nie zauważamy, że tym samym bierzemy zwierzęta za wzór. Jest to równoznaczne z odrzuceniem duszy. To, co nas wyróżnia jako istoty stworzone na podobieństwo Boże, to stworzona przez Niego nieśmiertelna dusza, a my depczemy ją.

W swoim życiu wyrwałam się niestety z ręki Boga. Musiałam stwierdzić ze smutkiem, że grzech to nie tylko czyn dokonany, lecz także najbardziej tajemna myśl w mojej duszy. Bolesne było dla mnie, gdy musiałam zdać sobie sprawę z tego, jakie skutki miały wszystkie te grzechy i jak przez długi czas działały. Grzech cudzołóstwa mojego ojca wyrządził wiele szkód również nam, dzieciom i zadusił nasze dusze. Z tego powodu gardziłam wszystkimi mężczyznami. Moi bracia stali się prawdziwymi kopiami taty. Wszędzie obnosili się z tym, że są prawdziwymi „macho”, kobieciarzami i wielkimi pijakami. Wmawiali sobie jeszcze inne rzeczy. Trąbili o tym wokół siebie. Nie zdawali sobie sprawy z tego, jak wielkie szkody wyrządzali przez to swoim dzieciom.

Dlatego też widziałam, jak mój ojciec gorzko płakał na tamtym świecie. Dopiero tam pojął, jaki grzech zapisał w testamencie swoim synom i córkom. Dowiedział się, jakich szkód narobił Boskiemu porządkowi i stworzeniu Boga Ojca.




strona: 4/6
1 2 3 4 5 6 

«« Powrót do listy wiadomości


 Zapisz w schowku     Drukuj       Zgłoś błąd    12655





Jeżeli znalazłeś/aś błąd, nieaktualną informację lub posiadasz materiały (teksty, zdjęcia, nagrania...), które mogą rozszerzyć zawartość tej strony i możesz je udostępnić - KLIKNIJ TU »»

ZAKOPIAŃSKI PORTAL INTERNETOWY Copyright © MATinternet s.c. - ZAKOPANE 1999-2024