|
nawigacja: Z-ne.pl » Portal Zakopiański |
|
|
|
|
pogadajmy o uczuciach ...
|
|
|
biorąc pod uwagę, że większość tematów tu poruszanych dotyczy praktycznych porad lub pytań: jak wejsć, którędy, czy trudno i tratata-podobnych, proponuje pogadać trochę o czyś więcej, a mianowicie o tym co w nas siedzi kiedy w te góry jedziemy, co nas ku temu skłania i skąd to się wzięło, co czujemy chodząc po nich i co nam to daje ...
nie wiem jak dla Was, ale dla mnie każdy wyjazd to kompletne oderwanie sie od rzeczywistości w której jestem na codzień ... to swoisty format umysłu, czyszczenie pamięci, aby móc od nowa pod zupełnie innym kątem spojrzeć i ocenić co w niej zostało ... to leczy, to uczy, do dodaje sił ...
bardzo często łażąc po górach wyłączam się zupełnie, co więcej, nie potrafię nawet powiedzieć czy o czymkolwiek wtedy myślę ... nie potrzebuję też z nikim rozmawiać (czytaj: klepać bez pamięci - jak czyni to wielu), delektuję się ciszą, kolorem, perspektywą ... ktoś kiedyś powiedział: "nie odzywaj się, chyba że potrafisz ulepszyć ciszę" - i trzymam się tego czasem siedząc sobie w jakimś pięknym, spokojnym miejscu zawieszam się jak zapchany komp, aż ktoś lub coś mnie z tego miłego odrętwienia wybudzi ... czasem szybuję sobie nad szczytami i wracam na miejsce ... uczucie przestrzeni jest najpiękniejsze ... nigdy nie myślę pesymistycznie, nigdy nie myśle, że coś może sie tu stać, to z resztą przeczyłoby oderwaniu o którym mówię ...
jeśli jest niebo, niech takie dla mnie będzie ...
powrót do rzeczywistości nie ma u mnie charakteru szoku, lecz przebiega łagodnie ... wracam do pracy i nie wiem o czym rozmawiają ludzie ... nie wiem czemu wytrzeszczają oczy, wymachują rękami i czemu są tacy krzykliwi, czemu tak biegają tam i z powrotem ... chodzę pomiędzy nimi otoczona jakąś zasłoną od ktorej odbijają się wszystkie piłki ... to trwa kilka dni, a potem wszystko wraca do normy ... jeszcze sen ... po dłuższym wypadzie śnią mi sie kamienie, szare chodniki, szare skały, kamloty pod nogami - raczej zejścia niż to co widzę podnosząc głowę, a szkoda, bo nie byłoby to tak męczące
nagadałam się strasznie, ale mam dziś jakiś sentymentalny dzień ...
pozdrawiam wszystkich i czekam na opis Waszych emocji
|
|
|
Re: pogadajmy o uczuciach ...
|
|
|
...Ależ Panią, proszę Pani, dopadła nostalgia...
...taki ekshibicjonizm, duchowy, rzecz jasna...
Mnie dziś na to nie stac...
Pozdrawiam
|
andy
17:56 Czw, 09 Sie 2007 |
|
|
|
Re: pogadajmy o uczuciach ...
|
|
|
od pierwszego wyjazdu w góry, jeśli nie uda mi się choć raz w roku pojechać na południe, lazić przez kilka dn pod górę i w dółi, zmęczyć się i nawet pobać...to jestem chora.
Co dziwne w górach, obojętnie których, zawsze spotykam dobrych ludzi, myślę, ze takich samych zwykłych jak ja, ale miejsca w których sięspotykamy powodują, ze ludzie są lepsi...a może to urlopy i wakacje tak dobrze ludziom robią?
|
nitka
23:30 Pn, 13 Sie 2007 |
|
|
|
Re: pogadajmy o uczuciach ...
|
|
|
Tatry? Złapałam bakcyla jakieś 10 lat temu. Żałuję, że nie wcześniej... :(
I od tamtej pory jestem uzależniona totalnie.
Spędzam tu każde wakacje. Czasami udaje mi sie wygospodarować w pracy jakieś dłuższe weekendy i lecę ekspresowo na południe Polski.
Dużo już w nich widziałam i przeżyłam, a ścieżki schodziłam wielokrotnie z dołu do góry i z góry do dołu. Cha cha cha ... A mimo to nie czuję znużenia,że po raz kolejny wędruję danym szlakiem. Każdego roku odkrywam je na nowo a one czymś innym mnie zaskakują...
ja-anna Tez miewam sny tatrzańskie... To jest już chyba chorobliwe, nie? Nie traktuję pobytu w Tatrach wyczynowo, tzn, że koniecznie muszę zaliczyć kolejny szczyt w mojej górskiej karierze. Teraz i już! To nie o to chodzi... Staram się raczej wsłuchiwać w nie, ulegać ich czarowi, być, po prostu być. Najgorszy jednak jest wyjazd z Zakopca. Ech.
Ryczę jak bóbr, że muszę je opuścić...
Tatry? Kocham je, podziwiam i mam ogromny respekt dla nich.
Tęsknię, a one zawsze czekają...
Niedawno wróciłam z nich i już tęsknię jak oszalała.
Pozdrawiam wszystkich
Ale zrobiło mi się smutno :(
|
Ania
22:38 Nd, 19 Sie 2007 |
|
|
|
Re: pogadajmy o uczuciach ...
|
|
|
taaaa, trochę więcej w nas emocji...
to wyższy stopień wtajemniczenia...
po prostu!
|
Ania
16:43 Pn, 20 Sie 2007 |
|
|
|
Re: pogadajmy o uczuciach ...
|
|
|
Pewno mozna miec rozne teorie na temat roznic miedzy kobietami a facetami ale wg mnie kobiety sa slabsze... po prostu! :) Gorzej sie czuja w samotnosci niz faceci i bardziej doceniaja kazde piekno kazde szczescie w zyciu ktore nadaje mu sens. Przywiazuja sie mocniej. Jest im to potrzebne bo daje poczucie bezpieczenstwa i boja sie tego stracic. A gdy juz traca to przezywaja to bardziej niz facet ktory do wszystkiego podchodzi z wieksza rezerwa i spokojem. W sumie dotyczy to rowniez mezczyzn ale w mniejszym stopniu. Tacy juz sa ludzie. Co sadzicie o moich teoriach?
|
DM
17:04 Pn, 20 Sie 2007 |
|
|
|
|
Re: pogadajmy o uczuciach ...
|
|
|
Ja także cierpię na chorobę tatrzańską. Każda wizyta w Tatrach to dla mnie wielkie wydarzenie, na które czekam cały rok. W chodzeniu po Tatrach nie interesuje mnie przede wszystkim zdobywanie coraz to nowych i wyższych szczytów(choć też jest niezwykle ważne), ale podziwianie tej wspaniałej przyrody, w której można dostrzec tyle pięknych elementów: zwięrzęta, rośliny, przyroda nieożywiona. Aby przetrwać rozłąkę z moimi ukochanymi Tatrami czytam różne ksiażki o tematyce górskiej (ostatnio czytałem Wawrzyńca Żuławskiego, polecam!) oraz kwartalnik Tatry (naprawdę wyśmienita gazeta).
Oglądam sobie Giewont z kamerki i sprawdzam pogode, a wszystko po to aby poczuć sie bliżej Tatr. Nawet sam widok tabliczki na autobusie z napisem Zakopane sprawia mi radość.
|
|
|
Re: pogadajmy o uczuciach ...
|
|
|
1) z samotnością zdecydowanie lepiej sobie radzą kobiety niż mężczyźni...(obrazki z mojego osiedla ewidentnie o tym świadczą)
2) jesteśmy wrażliwsze na doznania estetyczne, to prawda, choć przyznaję, że bywają odstępstwa od tej reguły ... znam kilku takich wrażliwców i to bardzo dobrze o nich świadczy. Nie myślę tu oczywiście o jakichś tam niedorajdach życiowych o 2 lewych rączkach z brakiem samodzielności itp. itd., tylko o normalnych facetach, którzy też potrafią się wzruszyć, to żaden wstyd...
3) życie składa się w większości ze strat i to w różnych jego dziedzinach, ale ciągle się uczymy je przezwyciężać...
4) wyjazd w Tatry to ważne wydarzenie w moim życiu, bo mają one dla mnie wielką wartość i może stąd sie bierze smutek, że już je opuszczam...
5) za rok tez tu przyjadę, ale w ciągu tego czasu dużo może się zmienić, niekoniecznie na lepsze... takie jest życie
|
Ania
19:05 Pn, 20 Sie 2007 |
|
|
|
|
Re: pogadajmy o uczuciach ...
|
|
|
No cóż....czytam sobie tak wasze wypowiedzi i widzę to,co doskonale wiedziałam...potwierdzają się moje obserwacje...ludzie jak Świat stary kochają Góry.....każdy tak bardzo podobnie....każdy tak bardzo inaczej......każdy na swój sposób...a jednak kochamy je wszyscy!Osobiście nie znam kogoś,kto nie znosiłby Gór...tak po prostu i nie uwierzę,że tak jest może nie jest w nich zakochany jak my...ale nie można ich nie cierpieć...!Tacy ludzie chyba okłamują samych siebie...cieżko jest opisać to,co kocham w Górach..w naszych Tatrach...ale prawdą jest że każdy wyjazd to coś wielkiego i niesamowitego...nie potrafię bez nich życ!!nie da się!jesień bez wyjazdu w Góry nie byłaby jesienią...kocham w nich i spokój i ciszę i nawet gwar Krupówek wieczorem(ale mniej)kocham w nich tą niezrozumiałą potęgę to że czuję się taka malutka....i właśnie kocham w nich ludzi na szlakach...i potwierdzam-są naprawdę milsi i bardziej przyjani!tam jest wszystko inne..spokojniejsze..mogłabym tak pisać bez końca...nie ma sensu...bo i tak nie wyrażę tego,co czuję jak jestem w Górach i jak za nimi tęsknię!!mam to szczęście,że mogę tam pojechać 2-4 razy w roku na dluższe weekendy,a gdy jestem w mieście biorę do ręki mapki i palcem po mapie wraz ze zdjęciami odtwarzam sobie wycieczki przeżyte w ukochanych Tatrach...i tak samo cieszy mnie autobus z tabliczką "ZAKOPANE"!nie będę się już rozpisywać!!pozdrawiam wszystkich zakochanych w Tatrach!do zobaczenia na szlakach!
|
ewus
22:45 Śr, 12 Wrz 2007 |
|
|
|
|
Re: pogadajmy o uczuciach ...
|
|
|
Trudno mi pisać o uczuciach, którymi darzę góry i których doznaję będąc tam, bo czasem brakuje mi słów na określenie stanu, w którym się znajduję. Niemniej warto, choćby w niedoskonały sposób, zilustrować jak bardzo góry ingerują w nasze życia.
Wraz z upływem dni do wyjazdu narasta we mnie zniecierpliwienie oczekiwaniem. Oczywiście jest radość z wyjazdu, ale jeszcze, powiedzmy, taka nieśmiała. Przecież zawsze może się wydarzyć coś nieprzewidzianego i z urlopu nici. Najgorszy jest ostatni tydzień w pracy, nic nie idzie, czas wlecze się niemiłosiernie, papiery zalegają na biurku, bo właściwie w tym momencie duchowo jestem już w Tatrach, a tu trzeba stwarzać pozory zaangażowania w realizację powierzonych zadań, a te schodzą na drugi plan.
Na każdą myśl przejścia jakiegoś szlaku, choćby prostego i krótkiego, w duszy pojawia się uśmiech. To jest niepohamowane uczucie szczęścia, że mogę tam być i obcować z całym pięknem, które mnie otacza. Często podczas wędrówki śmieję się do siebie, uzmysławiając sobie, że nie może być czegoś wspanialszego niż bycie w górach, że doznaję czegoś, o czym inni, którzy pozostają na nizinach, nie mają pojęcia.
Wtedy pojawia się pełnia radości. Znikają gdzieś problemy jakie niesie ze sobą codzienność, są one gdzieś daleko i nie mają w tym czasie dostępu do mojej świadomości. Gdy stoję na początku wędrówki, pojawia się ten stan, którego nie umiem określić. Ogarnia mnie bezgraniczne poczucie wolności. Narasta ono wraz z wysokością i jest najpełniejsze kiedy z jakiegoś szczytu delektuję się widokami, kiedy przestrzeń dzieląca mnie od dna doliny i innych szczytów wydaje się być nie do pokonania. Jest jeszcze wspanialej, by na szczycie jestem sam.
Góry uczą również pokory wobec potęgi natury. Człowiek jest malutkim, słabiutkim i bardzo niedoskonałym stworzeniem w porównaniu z majestatem gór. Tylko za cenę nieraz ogromnego zmęczenia i wylanych litrów potu pokazują one człowiekowi swoje najwspanialsze oblicze, ale człowiek nigdy ich nie poskromi i sobie nie podporządkuje.
Uwielbiam także, gdy mogę chwilę w jakimś ustronnym miejscu, w samotności rozmyślać o różnych sprawach, tych ważnych i tych mało istotnych. Jest to moja swoista „spowiedź” przed górami. W ten sposób nabieram energii, która musi mi wystarczyć do następnej wyprawy w Tatry. Wtedy czuję się wewnętrznie spełniony…
Uwielbiam chłodne, poranne, tatrzańskie powietrze, mrok lasu, ciszę i powagę gór, szum potoku, porywisty wiatr na grani…
Hmm, piszecie, że kochacie góry…
Ja też je kocham. Dobitnie przekonuję się o tym, kiedy z nich wracam. Pojawia się wtedy uczucie tęsknoty, która od środka mnie trawi i każe wracać mi na zdobyte szczyty, przypominać sobie przebyte szlaki. Dlatego duchowo z gór wracam kilka tygodni. Szybko tęsknota przeradza się w uczucie szczęścia, które promieniuje w każdym momencie, kiedy tylko przypomnę sobie jakąś panoramę, którą widziałem podczas wędrówki lub kilka chwil wędrówki szlakiem. Wtedy znów pojawia się uśmiech, a moi współpracownicy z pokoju patrzą na mnie podejrzliwie, bo choć wiedza, że mam wszystkie klepki, to pewnie widząc mnie w tym stanie zastanawiają się, czy przypadkiem jakaś nie zaczyna próchnieć. Po czym radość z przeżytych dni w górach znów zamienia się w tęsknotę. I kiedy pokazuję zdjęcia i opowiadam im, co przeżyłem, gdzie byłem i co widziałem, to obserwując ich reakcje, zdaję sobie sprawę, że nie pojmują mojej miłości do gór. Dla nich góry kojarzą się przede wszystkim ze zmęczeniem, a przecież zmęczenie na szczycie przechodzi w zachwyt widokiem, podziwem dla piękna…
Kiedy już na dobre uda mi się wrócić z gór, zaczynam planować następne trasy, które mam zamiar pokonać podczas przyszłego wyjazdu. Góry są moim punktem odniesienia, w chwilach smutku, czy złości. Ich wspominanie pozwala mi również rozładować stres.
Dni, które nie są wędrówką wśród cudowności, są dniami straconymi – niestety jest ich w roku zatrważająca większość. Boże spraw, by ścieżki mojego życia błądziły tam jak najczęściej, a kiedy przejdę na druga stronę życia, to muszę trafić do miejsca, gdzie będą góry, wtedy będzie to dla mnie niebo, każde inne miejsce bez nich, będzie piekłem.
Pozdrawiam wszystkich, których serca biją dla gór i w ich rytm…
|
|
|
Re: pogadajmy o uczuciach ...
|
|
|
Chcialabym tak opisac swoje uczucie do gor!!ale zgadzamy sie w wielu sprawach!przede wszystkim niepotrafimy opisac swoich uczuc....bo ich sie po prostu nie da.....i to ze pokazujac zdjecia znajomym zdjecia widzimy na ich twarzach niezrozumienie...zastanawiam sie czasami gdzie podziewaja sie ci ludzie kochajacy gory...ja ich nie spotykam...tak na codzien...
piekny opis uczuc....
pozdrawiam i zycze szybkiego wypadu na wedrowki!!
ja mam to szczescie ze jade juz za kilka dni...juz w pistek tam bede!!zyje juz tylko tym wyjazdem!!palcem po mapie i planuje szlaki...zaczytana w tym portalu...sledzaca pogode.....
do zobaczenia na szlaku......
|
ewus
21:56 Sb, 15 Wrz 2007 |
|
|
|
|
Re: pogadajmy o uczuciach ...
|
|
|
...winstonie,
"...nie opowiadaj ludziom o górach,
gdyż obudzą się więźniami
w swoich karcianych domach..."
Niestety, spotykam się z podobną reakcją znajomych, gdy opowiadam o swoich wędrówkach...... Brak zrozumienia.
Wzruszyłam się, czytając Twoje osobiste przeżycia, związane z górami. Dziękuję za nie
Pozdrawiam i życzę wielu wędrówek wśród cudowności...
Oby jak najczęściej!!!
|
Ania
18:52 Wt, 02 Paz 2007 |
|
|
|
Re: pogadajmy o uczuciach ...
|
|
|
Michał tak łądnie napisał:
\"Aby przetrwać rozłąkę z moimi ukochanymi Tatrami czytam różne ksiażki o tematyce górskiej (ostatnio czytałem Wawrzyńca Żuławskiego, polecam!) oraz kwartalnik Tatry (naprawdę wyśmienita gazeta).
Oglądam sobie Giewont z kamerki i sprawdzam pogode, a wszystko po to aby poczuć sie bliżej Tatr. Nawet sam widok tabliczki na autobusie z napisem Zakopane sprawia mi radość. \"
Mogę się podpisac obiema rękami. Mieszkam najdalej od gór jak tylko się da - nad samym morzem. \"Tatry\" prenumeruję od dawna, całe mieszkanie jest oklejone plakatami i pocztówkami gór, nad łóżkiem wisi mapa Tatr i Karkonoszy. W głośnikach często gości góralska muzyka. Cieszę się, że istnieje ta strona, tacy ludzie jak Wy, którzy czują podobnie i częśto tu zaglądają.
Jakiś czas temu dowiedziałam się, że moja babcia, choć wychowała się gdzie indziej, jest z rodziny góralskiej. Nie ucieszyłabym się bardziej, gdyby okazało się nawet, że mam w żyłach krew królewską..
Pamiętam wejście na Rysy od polskiej strony. Bardzo to przeżywałam, bo wtedy przekonałam się empirycznie, co to jest lęk wysokości. Było to rok przed maturą i egzaminami na studia, których bardzo się bałam. Wisząc na łańcuchu z metrami przepaści pod nogami, wszystko mi się przewartościowało w mgnieniu oka. Maturę można zawsze powtórzyć, na studia zdawać po raz drugi, a tu, jeśli postawiłabym krzywo noge lub puściła łańcuch, moge nawet stracić życie. Ocyzwiđcie mature ydaam, teray jestem ju pani Mgr , ale nadal przywołuję tę sytuację, gdy napotykam na przeszkode w moim \'ceperskim\' zyciu. I pomaga.
|
|
|
|
Re: pogadajmy o uczuciach ...
|
|
|
Macie jakieś ulubione miejsca w Tatrach?
Ja zawsze po przyjeździe do Zakopanego idę rano na polanę k. Małych Żywczańskich, gdzie pięknie widać Giewont i tam witam się z Tatrami
Moje ukochane miejsca to Staw Smreczyński, \\\"Betlejemka\\\" w drodze na Holę Gąsienicową i Dolina Pięciu Stawów Polskich.
A przy wjęździe na stację z tabliczką \\\'Zakopane\\\' mam ochotę ziemię po wyjściu jak Papiez całować
|
|
|
|
Re: pogadajmy o uczuciach ...
|
|
|
moje ulubione miejsca to Rakoń,Trzydiowaiński,Kończy sty po prostu uwielbiam wszystko to co powyżej lasu na Dzikim Zachodzie oraz przełęcz iwaniacka-fantastyczne miejsce iostatnie zauroczenie: polana Jamy a jeśli chodzi o doliny to dal mnie najpiękniejsze są: Jarząbcza i Lejowa ..... a ja mam nad łóżkiem panoramę tatr w czterech porach roku pozdrawiam kozicę
|
|
|
Re: pogadajmy o uczuciach ...
|
|
|
Włóczykiju, jeśli masz na myśli taką wielką \'Panoramę Tatr 2007\" z widokami z Głodówki, Gubałówki, Kasprowego i Poprawdu...tu u mnie tez wisi..naprzeciwko łóżka
|
|
|
|
Re: pogadajmy o uczuciach ...
|
|
|
ja mam panoramę tatr 2006 ... chciałem kupić i tą następną ale 2007 miała nawet letnie zdjęcie w troszkę smutnej pogodzie i na razie bez zmian wisi cały czas ta sama
|
|
|
Re: pogadajmy o uczuciach ...
|
|
|
Góry to jest świetna sprawa...ja też lubię się zmęczyć a oprócz tego cudownego wysiłku są jeszcze te zapierające dech w piersiach widoki,krajobrazy...i to uczucie dzikiej wolności...kiedy idziesz ,wspinasz się ,męczysz,przystajesz,podziwia sz i w końcu ZDOBYWASZ!!
W górach wszystkie sprawy widzę inaczej...kiedy stoi się gdzieś tam na górze myśli się tylko o chwili obecnej...tam chyba nie sposób się stresować...
A ludzie są zdecydowanie męczący...za kilka dni wybieram się w Tatry...mam nadzieję nie spotkać ich tam wielu
Ja byłam w zeszłym roku jesienią w Tatrach i mówię Ci warto!!
Pozdrawiam.
|
|
|
|
Re: pogadajmy o uczuciach ...
|
|
|
Witam!Bardzo pięknie opisałaś te uczucia,które są Tobie.Ja nigdy nie byłem w Tatrach[mam zamiar je zobaczyć],a jestem zakochany w nich bez tego ,że tam nie byłem.
|
|
|
Re: pogadajmy o uczuciach ...
|
|
|
Tatry kocham od zawsze.Tu ładuję swoje akumulatory.Kiedyś podchodziłam do tego inaczej bo były to jedyne chwile które tak naprawdę mogłam spędzić tylko z dzieckiem.Wiadomo wakacje , urlop człowiek odrywał się od pracy i miał więcej czasu dla bliskich i tylko dla nich.Teraz kiedy dziecko już dorosło ja dalej jeżdżę w Tatry.Bo tu czuję się naprawdę dobrze.Lubię podziwiać widoki, lubię się zmęczyć drepcząc po szlakach.Wtedy do domu wracam z zupełnie innym nastawieniem.Naładowana pozytywną energią.Tak góry dodają mi siły...
|
|
|
Re: pogadajmy o uczuciach ...
|
|
|
Witam!
TATRY!To jedno słowo sprawia,że szybciej bije mi serce.TATRY!Widziałem góry wyższe,piękne,majestatyczne, ale nie piękniejsze.Każdemu szczytowi w obcych górach przypisywałem szczyt Tatrzański.Przesłaniały mi góry wyższe."O! Tu jak nasze Tatry"-krzyczałem na widok zza szyby."O!Tutaj też""O!Spójrzcie na ten szczyt-jak Kościelec,o,a tu-jak Starorobociański"Choroba nieuleczalna-Tatrofijoł.Kiedy wjeżdzam na przełęcz w Naprawie i widzę ten upragniony zarys naszych Alp,muszę się zatrzymać,z kawą w ręku,wejść w ich klimat,nastrój,zapach...I wciąż widok ten zachwyca,mijają lata,zachwyca,mijają lata,zachwyca...Pamiętam jak zabierałem syna pierwszy raz ...Był mały to jeżdziliśmy nad morze-wiadomo-piasek,auta,wywr otki,spychacze,zamki,te sprawy...A tu jedziemy w jakieś góry,łee.Zawsze mu powtarzałem,morze,owszem,ład ne,ale jak podrośniesz,to zobaczysz prawdziwe piękno.Nie wierzyłJak pociąg zjechał z przełęczy Sieniawskiej do Kotliny Nowotarskiej,to tak się darł,az ludzie powychodzili z przedziałów..Znacie ten widok wszyscy,to co wam będę mówił...Dzisiaj,kiedy ma się za sobą kilometry wylanego potu,wraca się znów na pierwsze szlaki i odkrywa na nowo-dolinę Białego,Sarnią Skałę,Kalatówki,Wąwóz Kraków,Małą Łąkę-takie herbaciarskie wycieczki.I przypomina mi się dwa lata temu spotkana starsza pani w dolinie Białego,tam na ostatnim mostku"Dzień Dobry,czy tam dalej można iść,mam 73 lata i jestem drugi raz w Tatrach,przeżyłam życie,i nie wiedziałam o takich tutaj cudach"Właśnie-nie musimy biegać po szczytach,te cuda są również niżej...I jeszcze jedno-Tatry to również historia.Ja zawsze myślę o ludziach,Tatrowariatów sprzed lat.Jakie tam są nazwiska,można by obdarzyć nimi wszystkie uniwersytety świata...To też kolejny przyczynek do magii tych gór.I Zakopane-co by o nim złego nie powiedzieć-też nie ma drugiego takiego miasta.A po drodze jest jeszcze Kraków...Pozdrawiam wszystkich umysłowo Tatrochorych!
|
ptt66
13:45 Śr, 14 Lis 2007 |
|
|
|
Zmień styl wyświetlania forum: [ pokaż drzewko ]
|
|
Jeżeli znalazłeś/aś błąd, nieaktualną informację lub posiadasz materiały (teksty, zdjęcia, nagrania...), które mogą rozszerzyć zawartość tej strony i możesz je udostępnić - KLIKNIJ TU »» |
|