|
nawigacja: Z-ne.pl » Portal Zakopiański |
|
|
|
|
Gdzie król w Tatrach piechotą chadza?
|
|
|
Dla rozluźnienia nastrojów ciężkawych w niektórych postach, chcę zarzucić temat, który chodzi (chadza? ) mi po głowie od jakiegoś czasu. Niektórzy mogą mi zarzucić brak dobrego smaku, ale co tam, nic co ludzkie nie jest mi obce, poza tym już po kolacji... a więc: czy w jakichś śmiesznych bądź dziwnych okolicznościach zdarzyło Wam się w Tatrach chadzać (lub też biec ostatkiem sił) tam, gdzie król piechotą pomyka? Sprawa nie jest prosta, w razie nagłego problemu może być nieciekawie, bo w lesie - w porządku, w kosówce - nieźle, ale gdy wokół tylko hale bądź turnie, a turyści wokół, to robi się problem... Szczególnie, gdy taki teren ciągnie się godzinami ba, nawet cały dzień.
Kilka moich historii:
Sztandarowa – niebieski szlak Morskie Oko – D5SP, w okolicach Świstówki – kosodrzewina (dzięki Bogu ). Nieco poniżej szlaku korzystam z jej osłony, gdy powyżej słyszę głosy nadchodzących turystów. Przybliżony cytat:
Syn – tato muszę się załatwić.
Ojciec – to zejdź tam.
Domyśliłem się, że przy moim szczęściu przyjdzie do mnie i oczywiście nie myliłem się. Jakieś 10 metrów ode mnie wyłonił się młodzian, lecz mnie nie widział więc, aby oszczędzić mu szoku wołam:
- Zajęte!
Syn – o kurde... i wycofał się na ścieżkę.
Ojciec – co jest?
Syn – zajęte.
Ojciec – jak to zajęte, co zajęte?!
Już myślałem, że przyjdzie sprawdzić, ale synek mu chyba w porę wytłumaczył. Uff
Ze ścieżki wszystkiemu przysłuchiwała się przez łzy śmiechu moja dziewczyna.
Kiedyś na szczycie Krywania tropiłem jakiś pejzaż z aparatem przy oku. Kolega kilka razy próbował mnie powstrzymać ciągnąc za plecak, żebym nie szedł dalej. Okazało się, że przegoniłem jakiegoś biedaka, który przycupnął za występem skalnym i w kucki przede mną uciekał, aż nie miał dokąd...
Mój wujek z częścią wycieczki musiał coś poeksperymentować z żarciem, bo w kryzysowej sytuacji zbiegali z Krywania, aby dopaść pierwsze kosówki. Jak im się udało, zza każdego krzaka wystawała głowa.
Zachęcam odważnych do podobnie głębokich wynurzeń. Może się pośmiejemy.
|
|
|
Re: Gdzie król w Tatrach piechotą chadza?
|
|
|
Jakoś nikt nie podejmuje tej śmierdzącej sprawy, a skoro już mowa o sprzątaniu w wątku obok „czyste tatry”... to powiem, że ja nie mam doświadczenia w tej tatrzańskiej kwestii. Myślę jednak, że małym problemem jest gdzie, miejsce się zawsze znajdzie. Problemem są tłumy turystów i to, że trzeba zboczyć ze szlaku wbrew prawu – w skrajnych warunkach może to grozić utratą zdrowia, a nawet życia i nie ma się z czego śmiać bo tak przecież może być.
Co wtedy będzie jak nakryje kogoś strażnik: zażenowanie i podwójny mandat za zboczenie i zanieczyszczenie… no chyba, że się ma ze sobą sprzęt do sprzątania.
Już chyba po kolacji, więc niesmaku nie narobiłem
|
|
|
|
Re: Gdzie król w Tatrach piechotą chadza?
|
|
|
O! temat się ruszył, bo juz siedział cicho jak ... w trawie Co do utraty zdrowia, a zwłaszcza życia w takich okolicznosciach, to nagroda Darwina murowana Natalio i Stanisławie, gratuluję zdrowych żołądków, mój czsem robi mi niespodzianki ale na (nie)szczęście ż a d k i e.
|
|
|
|
Re: Gdzie król w Tatrach piechotą chadza?
|
|
|
...oczywiście r z a d k i e. Gamoń za mnie tym wiekszy, ze przed pisaniem sprawdzalem to słowo. Co do nowości kulinarnych, to też przed wyjściem nie jem nowości, ale od czasu do czasu mimo to... Nie dotyczy to tylko gór. Swego czasu uwziął się na mnie park pszczyński, za każdym razem, gdy tam byłem, sprawdzał mój czas na 110 przez płotki. No i ta przyjemna toaleta o wymiarach ok. 5x5 m z zepsutym zamkiem u drzwi. Za nimi widok na drogę i zamek
|
|
|
Re: Gdzie król w Tatrach piechotą chadza?
|
|
|
Natalio ten napój „sensacyjny” z twojej opowiastki to chodzi o żentyce (gwar. zyntyca)?
Z tego co wiem to nawet górale niechętnie to piją, natomiast chętnie częstują nieprzywykłych i nieświadomych, a potem jest kupa śmiechu.
„Portki w gorść i w krzoki”.
I nie wiem czy jakiś zestaw medyczny tu pomoże.
Nie dość, że człowiek cierpi przez te owcze produkty to jeszcze go baran pogoni – to już za wiele jak na jednego człowieka.
|
|
|
|
Re: Gdzie król w Tatrach piechotą chadza?
|
|
|
Stojac pod Wrotami Chalubinskiego poczulem w tej sytuacji nieprzyjemna potrzebe zejscia ze szlaku.Poniewaz w tej okolicy mozna sie schowac co najwyzej za Mnicha postanowilem przyspieszyc kroku w strone Moka,bo wiadomo-im nizej,tym kosowka...Wyobrazcie sobie ,ze z calym tym bagazem dotarlem(ledwo)do schroniska pobijajac wszelkie rekordy zejscia tej trasy-30 minut!!.Moja zona z synem nawet jeszcze nie doszli,gdy wychodzilem zrelaksowany z podziemi budynku.A w przedsionku przybytku siedzial gosc robiacy za przyslowiowa babcie klozetowa,ktory katowal punk rocka na caly regulator,wiec bylo to dopelnienie calej tej "przygody"...
|
|
|
Zmień styl wyświetlania forum: [ pokaż drzewko ]
|
|
Jeżeli znalazłeś/aś błąd, nieaktualną informację lub posiadasz materiały (teksty, zdjęcia, nagrania...), które mogą rozszerzyć zawartość tej strony i możesz je udostępnić - KLIKNIJ TU »» |
|