|
nawigacja: Z-ne.pl » Portal Zakopiański |
|
|
|
|
Stara Roztoka
|
|
|
i w końcu jest!!! strona interenetowa najlepszego (według mnie i wielu mi podobnych) Schroniska w Tatrach. Młodzi Państwo Krupowie przejeli ten schron od Marka Pawłowskiego i nie zniszczyli ponującego w nim, górskiego, klimatu. polecam: www.schroniskoroztoka.com.pl!! ! czytałem krytyczne posy na temat tego schroniska, ale nie zgadzam się z nimi i jadę tam we wrześniu. Taki klimat miał jeszcze daaaawno temu Ornak (za Józka Krzeptowskiego) a całkowicie zniszczył go ( oczywiście to moje zdanie)obecny dzierżawca. Mniejsza o nazwidko (ojciec olimpijki z tegorocznych igrzysk)
|
~rolf
21:10 Wt, 13 Lip 2010 |
|
|
|
Re: Stara Roztoka
|
|
|
jestem mocno zdziwiony twoim postem Lambo, bo w ubiegłym roku pół września przesiedziałem w tym schronisku i w kuchni była cała gama potraw. raz zabrakło kaszanki . może po prostu mia łeś pecha?
|
~rolf
09:52 Sb, 24 Lip 2010 |
|
|
|
|
Re: Stara Roztoka
|
|
|
i stało się. Wacław rozwiązał zagadkę. rzeczywiście to przez mój apetyt były tylko parówki (Ibo tych nie lubię) . obiecuję, że w tym roku będę jadał mniej..... . co do MOka, zgadzam się z Lambo. a ci taternyky, to chyba chadzają wokół stawu. Obwiesi się taki szpejem i cytuje, mniej lub bardziej udolnie, przeczytane przewodniki. W Roztoce zawsze mieszkał śp. Jutrek Kukuczka i o 3-4 rano wychodził z całym maj\danem na Kazalnice (wazyło to do 50 kg), nigdy nie pozwolił się podwieźć Pawłowskiemu (trenował tak przed Himalajami). Nigdy nic mu nie wystawało z plecaka, nie dzwonił metalem, nie chadzał w duposforze przed schroniskiem. nawet jak zamokły mu liny nie suszył ich w jadalni. Nikt nie wiedział kto idzie i co dźwiga. Po prostu KLASA. a teraz skończy to to kurs skałkowy o prawdziwej wspinaczce pojęcia żadnego a przed schroniskiem zachowuje się tak jakby przed chwilą zszedł z K2. Mali ludzie z wieklkimi kompleksami. ale tak też musi być. To też część krajobrazu
|
~rolf
11:23 Nd, 25 Lip 2010 |
|
|
|
Re: Stara Roztoka
|
|
|
Olap, byłaś tam jeszcze za marka pawłowskiego, ja cieszę się, że nowi, młodzi dzierżawcy prowadzą schronisko w tym samym stylu. a Chilon ma rację po klimat trzeba przyjść wieczorem, niekoniecznioe jesienią (chociaż wóczas rykowisko wzmaga magię miejsca). Ja nie jestem obiektywny, bo schronisko to uwielbiam od wieeeeelu lat. Tak jak kiedyś Ornak (niestety komercja zabiła jego klimat ). Czasy Józka Krzeptowskiego czy Pazdiejewa nie wrócą.
|
~rolf
13:28 Czw, 29 Lip 2010 |
|
|
|
|
Re: Stara Roztoka
|
|
|
Tak, ten Sylwester to były jeszcze czasy p.Pawłowskich, ale p.Anię, p.Stefana i Bolusia też już miałam okazję poznać, byliśmy tam w okolicach Bożego Narodzenia, była piękna choinka, pachnący piernik, śliczne dekoracje w oknach i tylko śniegu zabrakło . Bardzo im kibicuję, bo też uwielbiam to schronisko .
|
~olap
19:23 Czw, 29 Lip 2010 |
|
|
|
Re: Stara Roztoka
|
|
|
byłem tam w ubiegłym roku pod koniec lipca, wszystko jakby grało. byłem i w tym roku 29\30 sierpnia, a dodatkowo 31 VIII na obiedzie po odwrocie z trasy Moko- 5 stawów przez Szpiglasową ( śnieg na pół łydki na przełęczy) i w tym roku jest jeszcze lepiej . muszę powiedzieć , że staff b. uprzejmy , a widziałem lekko mówiąc wszystkich : właścicielka "oczekująca", właściciel , ksiądz {chyba z Jaworzynki) co ciekawą mszę odprawił ciepło i przyjażnie przyjęty przez wszystkich , dwie panie w bufecie miłe i życzliwe , turyści uładzeni i na luzie i moja żona niedowierzająca zmianom . Budynek gospodarczy estetycznie odnowiony , wewnątrz nowy bufet\recepcja i ku naszemu zaskoczeniu - gorąca woda w różnych porach dnia , w ubikacji zapach neutralny . Jadłospis patrz post ~rolfa , jedliśmy prawie wszystko , porcje dużę z dobrą surówką i wszystko nam smakowało , no może mleko z miodem mogło by być cieplejsze . poza tym bufet przyjazny non stop , wrzątek do termosów bez problemu i to wrzący , cukier na stołach etc. etc.
|
~qwer
00:43 Pn, 13 Wrz 2010 |
|
|
|
Re: Stara Roztoka
|
|
|
Lambo, głowy nie dam, ale worek złota postawię, że w Roztoce nie ma fasolki. Bigos, owszem. też byłem w Roztoce każdego dnia ubiegłego tygodnia i fasolki nie przypominam sobie a próbowałem każdego z dań (oprócz deserowych). a co do żarełka - poezja smaku!!!!! Nie wiem co z zeszłym rokiem, ale i obsługa i ci, którzy byli wykluczają aby były tylko parówki. nie zarzucam Ci kłamstwa, piszę jednak co ja widziałem i sporo innych osób.
|
~rolf
20:24 Pn, 13 Wrz 2010 |
|
|
|
Re: Stara Roztoka
|
|
|
Szkoda Rolfie, że zapatrzeni w jadłospis i unurzani w znów dobrym klimacie tego schroniska, siebie tam nie dostrzegliśmy! A swoją drogą - komercja w Tatrach dopada wszystkich, ale daruję sobie tej łyżki dziegciu, gdy wokół Roztoki - beczki z miodem!!!
Mniemam, że byliśmy tam równocześnie /te same skojarzenia kulinarne/. Do kwestii: Lambo - parówki - fasolka, nie odniosę się, bo tymi ostatnimi napycha mnie żona po powrocie z gór, ale ta zupa czosnkowa, którą się zajadał Chilon, nie ma konkurencji.
Po raz drugi popróbowałem zupy o takiej nazwie W Popradzkim Plesie, ale chyba z różnych gatunku czosnku je tworzą.
Pozdrawiam
|
|
|
|
Re: Stara Roztoka
|
|
|
chyba Cie rozpoznaję Wacławie! Schronisko jest małe, więc słyszałem rozmowe o Popradzkim Plesie, Gerlachu i Ganku! Chyba to o Ciebie chodzi. Dobrze kombinuję?? Pozdrawiam serdecznie
|
~rolf
13:01 Wt, 14 Wrz 2010 |
|
|
|
Re: Stara Roztoka
|
|
|
Witam.
Panowie Rolf, Wacław i Lambo z Waszych wpisów wynika, że byliście w Starej Roztoce mniej więcej w tym samym czasie. Szkoda żeście się nie zeszli razem przy stole i na przykład przy parówkach albo czymś lepszym definitywnie wyjaśnili kulinarne sprawy schroniska i jego klimatu. Ja osobiście parówkami nie gardzę, a jak już jestem głodny to ze smakiem je zjadam, oczywiście z chlebem i musztardą. Zjadam to co dają… „czym chata bogata”.
Dobrze, że piszecie o klimacie schroniska, jego gospodarzach i o tatrzańskiej atmosferze – bo to jest najważniejsze. Ja poznałem bliżej to schronisko dzięki stronie internetowej… i tutaj podziękowania dla Rolfa. Wypadałoby kiedyś tam zaglądnąć, skoro tak zachęcacie i sprawdzić jak to jest tam przebywać.
Pozdrawiam wszystkich miłośników Starej Roztoki.
|
|
|
Re: Stara Roztoka
|
|
|
dziękuję gorals za miłe słowa i zachęcam do odwiedzenia schroniska. warto! warto tam zostać na noc, zasiąść w jadalni z kufelkiem porozmawiać a także posłuchać (mniej lib bardziej porawdopodobnych) opowioeści o osiągnięciach tatrzańskich ich autorów . Kiedyś raziło mnie to, teraz (chyba ze względu na wiek ) słucham tych opowieści i nie komentuję. Skoro jasio jest w oczach małgosi bohaterem, bo mówi że wszedł z czarnego Stawu na rysy w 45 min w śniegu po pas, to niech tak będzie . a co do wspólnej biesiady - OWSZEM OWSZEM. okazało się, że w tym roku siedzieliśmy (może nawet na jednej ławce) z Wacławem nic o sobie nie wiedząc. Pozdrawiam
|
~rolf
10:15 Pią, 17 Wrz 2010 |
|
|
|
|
Re: Stara Roztoka
|
|
|
Będąc w St. Roztoce, zaintrygowało mnie malowidło wiszące na frontowej ścianie salki po prawej stronie od wejścia. To taka bardziej kameralna, niewielka jadalnia, nieraz noclegownia przy nadmiarze turystów.
Może nie tylko mnie to zainteresowało, kto nam turystom tam patronuje, więc wychodząc naprzeciw zapotrzebowaniu -podaję info przekazane mi przez bardziej dociekliwą turystkę z Lublina - Agatę.
Swoją drogą sugestia Goralssa, by się tam kiedyś spotkać i pogadać, może nie tylko o doznaniach kulinarnych, są warte przemyślenia choć nie odkrywcze. Poprzednie takie próby /Andy?/ chyba nie wychodziły?
Może się wreszcie uda, np. w II połowie czerwca, czyli za 9 miesięcy!!!???
Pozdrawiam sympatyków Roztoki.
cyt:
"Bł. Pier Giorgio (czyli po polsku: Piotr Jerzy) Frassati urodził się w Turynie w Wielką Sobotę, 6 kwietnia 1901 roku.
Frassati to młody Włoch, który nie był bynajmniej uosobieniem doskonałości - miał kłopoty z nauką, palił fajkę i cygara.
Na jednym ze zdjęć widzimy go jak ciągnie z kolegami beczkę wina!
Jako zdrowy, wysportowany (czynnie uprawiał alpinizm, świetnie pływał, jeździł na rowerze, nartach i konno),
przystojny student politechniki, był szczerze lubiany przez kolegów i koleżanki, których porywał na górskie wspinaczki w pobliskich Alpach, ale również do udziału w nabożeństwach kościelnych, procesjach i adoracjach. "
". Tak, syn senatora Frassatiiego rzeczywiście bardzo ukochał góry. W każdą wolną niedzielę pokonywał w niewielkim gronie przyjaciół szlaki, które nieraz prowadziły na wysokość ponad 3000 m n.p.m. Tam - jak pisał do matki - oddychał świeżym powietrzem i podziwiał wielkość Stwórcy. Tam też radował się cennym darem przyjaźni. W latach studenckich założył wraz z grupą wypróbowanych przyjaciół klub pod nazwą "Stowarzyszenie Ciemnych Typów". Jego członkowie - drabowie i drabinki przyjęli za cel apostolat wiary i modlitwy"
"Znajomi mówili o nim również "Fracassati". Przezwisko to pochodzi od włoskiego słowa fracasso, które oznacza hałas. Jednym ze sposobów wyrażania radości był dla Pier Giorgia śpiew. Miał on donośny głos, jednakże... Oto, co mówi o jego śpiewie jeden z przyjaciół: Bardzo lubił śpiewać, ale fałszował okropnie. Gdy ktoś w kościele zwrócił mu uwagę, że fałszuje, odpowiedział: "Trudno, ważne jest śpiewać". Śpiewał za czterech wydzierając się tak, że musieliśmy zatykać uszy. "
koniec cytatu. -życiorys jakby niepełny, może będzie dodatek!
|
|
|
Re: Stara Roztoka Frassati
|
|
|
Jako ciekawostkę dodam, że siostra Pier Georgio , Luciana, wyszła za mąż, za ostatniego przedwojennego ambasadora Polski w Wiedniu Jana Gawrońskiego. Z małżeństwa tego urodził się Jas Gawroński obecnie znany włoski polityk. I tu cytatz tekstu autorstwa Beaty Wiktorowskiej (http://www.frassati.pl/teksty /beata_wiktorowska.html)
„ Jednak osobą najbliższą dla Piotra była jego młodsza siostra - Luciana. Od najmłodszych lat była jego towarzyszką zabaw, przyjaciółką i powierniczką. Nigdy miedzy nimi nie dochodziło do rywalizacji: wyraźna obojętność mamy wobec Luciany zrównoważona była szczególną czułością ze strony ojca. Posłużyło to do utworzenia wspólnego frontu, aby każde z dzieci wykorzystywało swoją uprzywilejowaną pozycję we wzajemnej obronie. Jeszcze jako dziecko Piotr Jerzy nie jadł deseru, ilekroć Luciana była go pozbawiona za karę, a upokorzenia jakie on znosił w domu raniły ją do głębi. Ona lubiła sukcesy, jemu podobało się ubóstwo. Mimo, że wiele ich różniło i Luciana do końca nie rozumiała swego brata, zawsze akceptowała to co robił. Więź jaka ich łączyła była bardzo silna, dlatego Pier Giorgio mocno przeżył jej ślub z polskim dyplomatą Janem Gawrońskim i odejście z domu.”
|
|
|
|
Re: Stara Roztoka
|
|
|
Szanowny Forumowiczu Panie Bombel, nie czytaj Pan moich postów. a gdzie napisałem, że Józek Krzeptowski nie jest Wielkim Człowiekiem? nie jestem z nim na Ty, ale pisanie ma swoje prawa. Nie czas i miejsce na wykład w tej kwestii. Jak zapewne Pan zauważył z moich wpsów wynika wielki szacunek dla niego. Bo, proszę Pana, czym innym jest bezpośredni kontaka, a czym innym słowo pisane. Pozdrawiam Pana bardzo serdecznie. a wie Pan przynajmniej o którego Józka chodzi?
|
~rolf
06:18 Sb, 25 Wrz 2010 |
|
|
|
|
Re: Stara Roztoka
|
|
|
Jeżeli to możliwe Wacławie to kontynuuj ten post we współudziale z dociekliwą turystką Agatą. Ze swojej strony oczekuję na dodatek.
O bł. Pier Giorgio Frassati usłyszałem pierwszy raz…, a szkoda, bo przecież na ołtarze wyniesiony został 20 maja 1990r przez naszego rodaka Jana Pawła II, i to do tego jako patrona młodzieży, studentów i ludzi gór – do których chyba się zaliczam, chociaż tych niższych gór.
„Nasz papież” już w czasach swoich lat studenckich był pod wrażeniem mocy jego chrześcijańskiego świadectwa. Dzięki siostrze Lucianie Frassati-Gawrońskiej i jej książkom o swoim bracie, tłumaczonym na wiele języków, Jego postać była znana…
Do spotkania na szlaku…
|
|
|
|
Re: Stara Roztoka
|
|
|
Szanowny Panie Bombelu.
Jak się Państwu Krupom powiedzie "odrodzenie" mitu Starej Roztoki, to w nagrodę, kolejne pokolenia turystów będą ciepło wspominać, jak to bywało "u Krupów". ...i znów kolejny Bombel poprawi???
Cząstką wielkiego mitu zakopiańsko-tatrzańskiego są m.in. ludzie z rodzin: Pawłowskich, Krzeptowskich i kilkuset innych.
Sztuczne trochę i nawet śmieszne byłoby nieustanne "panowanie" przy takich nazwiskach jak T.Chałubiński, K.Bachleda, W.Pol-patron!, Paryscy, Sabała/Krzeptowski, Kukuczka, Rutkiewicz, K.Wojtyła itd. itp.
To odchodząca moda - jeszcze z czasów łaskawie tu panującego Franciszka Józefa!
Pisanie o takich zacnych osobach, także w internecie, na różnych forach, skłania do uproszczeń, również nazewniczo-tytularnych i tymże zacnym postaciom w niczym to nie szkodzi i im nie uwłacza. Przeciwnie - zbliża je do nas.
Spróbujże to zrozumieć!!!
Na Twoim miejscu będąc, ucieszyłbym się, że "mój stary dom" zyskuje sobie jeszcze jednego dość intrygującego patrona -Piotra, Jerzego /niekoniecznie Pana...
/ Dziękuję /Panom!/ Foteolowi i Goralssowi za kolejne przybliżenie tej Postaci.
"Pozdrawiam Panie i Panów Bywalców St. Roztoki."!!!
|
|
|
Re: Stara Roztoka
|
|
|
więc pewnie Panie Bombel spotkaliśmy się tam nie raz. Być może też w JADALENCE Pana Marka. ale przyznasz, czepiasz się, prawda? Skoro Pan Bywał w Rozroce za czasów Pani Pawłowskiej, być może to z powodu wieku. Momo wszystko Serdecznie Pana Pozdrawiam
|
~rolf
11:09 Nd, 26 Wrz 2010 |
|
|
|
|
Re: Stara Roztoka
|
|
|
Dorito, a ja zaczynam trochę Bombla rozumieć. i to po wpisie o bywniu w Roztoce od czasów Janiny Pawłowskiej. zna, wspomniane przeze mnie, koligacje rodzinne, czyli najpewniej przyjaźnił się z Rodzinami Pawłowskich i Krzeptowskich. Na forum jesteśmy anonimowi, nie wiadaomo kto pisze i czy aby nie fantazjuje. a , o czym była już tu mowa, chwalenie się (mniej lub bardziej prawdopodobnymi) znajomościami ze znanymi góralami nie jest rzadkością. Być może spotkałem Bombla, być może wypiliśmy nawet kawę w towarzystwie Marka Pawłowskiego, czy Pani Grażyny. Przyjeżdzając ponad dwadzieścia lat do Roztoki kilka razy w roku czasem byłem zaproszony przez Gospodarzy do Jadalenki na kawę i bywali tam także inni, nieznani mi, ich znajomi. Stąd spotkania z Bomblem nie wykluczam. Nie mogę nazwać swej znajomości z nimi zażyłą, czy przyjaźnią, ale po prostu znajomością. Chyba Bomblowi chodzi o to, by nikt nie wycierał sobie gębuchy jego przyjaciółmi. Więc Bomblu kończąc: jeżeli będę pisał o Rodzinach zawsze napiszę Państwo Pawłowscy, Krzeptowscy czy Krupowie. Jeżeli piszę o osobach związanych z Tatrami i znanych turystom będę pisał Marek Pawłowski, Józek Krzeptowski i Anna Krupa. A dzierżawcę Ornaka świadomie określiłm ,,ojcem olimpijki" a nie inaczej.... Pozdrawiam Ciebie i tych, którzy wzięli mnie w obronę
|
~rolf
12:59 Nd, 26 Wrz 2010 |
|
|
|
|
Re: Stara Roztoka
|
|
|
Panie Bombel - jeżeli takiś poprawny i brakuje Ci luzu, to sobie "paniaj i panaj", wiec zamiast napisać "do nich nalezy kierownik Chocholowskie" trzeba było napisać "do nich nalezy Pan kierownik Chocholowskie", a jak będziesz pisał o Adamie Mickiewiczu, a on jest zmarłym i należy mu sie szacunek....nie tylko dlatego że zmarł, ale również za jego dorobek życia, więc piszmy i mówmy: Śp. Adam Mickiewicz, a nie - "wiersz Adama Mickiewicza"
|
|
|
Re: Stara Roztoka
|
|
|
Bombel, ja uważam, że nikogo noe obraziłem, Ty, że owszem. Trudno. Ja nie przekonam Ciebie, Ty mnie. Ale chyba najważnieszsze jest, że obaj szanujemy zacnych ludzi Tatr. Żyjących i nieżyjących. Tak, Kierownik Chochopłowskiej jest człowiekiem zacnym, tak jak były Kierownik Roztoki - Marek Pawłowski. rzeczywiście, 30 lat temu nie mogliśmy się spotkać w Roztoce. Więc zostańmy przy swoim a jeżeli jesteś w zażyłych stosunkach z Józefem Krzeptowskim, to na pewno wiesz, że jest ostatnią osobą, która chce by ją tytułować ,,Pan". Pozdrawiam.
|
~rolf
09:25 Pn, 27 Wrz 2010 |
|
|
|
|
Re: Stara Roztoka
|
|
|
Rozumiem Bombla, że w Jego odczuciach drażni Go traktowanie tych zacnych ludzi, których osobiście zna, jako swoich kolegów – zakładając, że wszystko co pisze jest szczere.
Ja bym się nie wzdragał używania słowa Pan/Pani, oczywiście w granicach rozsądku, jeżeli chodzi o osoby spoza forum. Jednak w tym wątku nie zauważyłem żeby ktoś komuś uwłaczał. Wszystkie odniesienia do osób mają pozytywne zabarwienie.
Osobiście jak zacząłem pisać na tym forum (zresztą moim pierwszym w ogóle) to miałem obiekcje, czy mogę od razu zwracać się na Ty… ale zorientowałem się, że tak.
Tak naprawdę jednak przy spotkaniu twarzą w twarz to jesteśmy na Ty, czy nie?
Raczej chyba nie.
Pozdrawiam wszystkich zacnych forumowiczów, oczywiście razem z Bomblem.
|
|
|
Re: Stara Roztoka
|
|
|
Zauważcie Szanowni Forumowicze, że P. Bombel to niemłody już gość,/pewnie w moim wieku/ iktóry znienacka poczuł się , moim zdaniem niedowartościowany. Ma takie "ego", że zwichrował ten sympatycznie rozwijający się temat, by dowieść swoich wydumanych, a myślę że biorących się z kompleksów - racji. Staje w obronie Człowieka, którego przed Nikim nie trzeba bronić. Wymyślił tak sobie. Może i rację ma, może i mnie gdzieś tam uratował przed laty, gdy bywałem I raz w życiu w Roztoce , choć ja sobie nie przypomninam, by mnie ktoś wtedy potrzebował ratować. Jedyne, co mogę stwierdzić, to to, że diablo zmęczony, bo wtedy chodziłem ostro, później także z córkami, nie stać nas było/ nawet fizycznie/ by gaworzyć wieczorami w gronie "pomazańców tatrzańskich" w jadalence. Przyznaję się zatem, że nie znam p. Bombela i myślę - na odwrót też!. Nie mam czego żałować, gdy czytam kolejne posty Tegoż autora.!
W skrócie widzę to tak: nasza kultura nie pozwala dać kulturalny odpór Bombelowi. Kulturowo się nie rozumiemy, choć były z naszej strony gesty i ustępstwa. Trzeba to przetrzymać. JanoP przy nim to gość/pikuś - można się było domyślać o co mu chodzi.! Ostatnie zdania postu Stanisława /goralsa, to temat zasługujący na całkiem inną dyskusję i nazwę. np. Nowa Roztoka. /może już bez udziału Bombela?! Pozdrawiam.
|
|
|
|
Re: Stara Roztoka
|
|
|
Jak widzisz Stanisławie, Agata zareagowała błyskawicznie na Twoją prośbe.
Pier Giorgio nigdy wprawdzie w Tatrach nie był?, ale będzie tu w Roztoce nieźle rozpoznawalny.
--Czuję się w obowiązku kontynuować wątek naszego błogosławionego.
Oto kolejna porcja informacji, za co Frassati został świętym:
"Jego życie, pobożność i wiara wymykają się spod konwencjonalnych okreś-leń. Nie był on ani zakonnikiem, ani księdzem. Młodzi ludzie mogą odnaleźć w tej postaci przykład życia świeckiego chrześcijanina oddanego do końca Bogu i własnemu powołaniu. Kim był Pier Giorgio Frassati?
Trzeba podkreślić, że ten młody człowiek od dziecka wykazywał wrażliwość na ludzką nędzę. Oddawał biedakom swoje oszczędności, zatrzymywał ich, by dać im coś do jedzenia. Mały chłopiec potrafił kobiecie z bosym dzieckiem na ręku dać swoje buciki i pończochy. Teraz więc, jako młodzieniec, co tydzień obładowany paczkami z żywnością i lekarstwami wędrował do najbiedniejszych dzielnic Turynu, by ich mieszkańcom nieść pomoc. Jednak dawał nie tylko najpotrzebniejsze produkty, lecz także swój uśmiech, radę, zainteresowanie. Wiele osób dziwiło się, że ten przystojny chłopiec z bogatej rodziny zajmuje się taką działalnością, on zaś odpowiadał im: Jezus przychodzi do mnie w Komunii św. każdego dnia, a ja odwdzięczam Mu się za to w dostępny mi, skromny sposób odwiedzając Jego biedaków.
Modlitwa była nieodłączną częścią dnia Pier Giorgia. Rano wymykał się na Mszę świętą, codziennie odmawiał różaniec. Uczestniczył też często w nocnych adoracjach Najświętszego Sakramentu. Traktował je w dość ciekawy, charakterystyczny dla siebie sposób. Twierdził, że jeżeli nad dawnymi królami czuwały zawsze nocne straże, to Chrystus jako Król królów tym bardziej powinien mieć swoich strażników.
To wiara, o której mówił, że jest granitową podstawą pomagała przezwyciężać mu trudności. A miał ich wiele. Jego rodzice, którzy nigdy nie byli szczęśliwym małżeństwem, dążyli do legalnej separacji. Kto wie, ile Pier Giorgio modlił się za swojego niewierzącego ojca? Do swojego przyjaciela, Izydora Boniniego pisał: Z każdym mijającym dniem coraz bardziej się przekonuję, jak okropny jest świat, ile w nim jest nędzy i jak ciężko cierpią dobrzy ludzie, podczas gdy my, których Bóg obdarzył wieloma łaskami, niestety, źle na nie odpowiedzieliśmy. Straszna to prawda, pęka mi od niej głowa, gdy siedzę nad książkami."
Chyba najkrócej określa postać Frassatiego poniższy cytat:
"Przykład życia bł. Pier Giorgia Frassatiego pokazuje, że może być świętość roześmiana, żyjąca pełnią sił, które ofiarowuje potrzebującym. Ten młody człowiek był dokładnie taki sam, jak jego rówieśnicy. Niczym się od nich nie różnił. Jednakże jego życie przepełnione było obecnością Boga. Frassati zdawał sobie sprawę ze swoich wad i niedociągnięć, których nikt przecież nie jest pozbawiony. Wydał im jednak walkę, którą wygrał - w końcu był sportowcem. Nieustannie wspinał się w górę, dążył do osiągnięcia szczytu i ten szczyt został mu dany. Pokazał, jak przeżyć młodość z całym jej bogactwem i pięknem."
Całość zaczerpnęłam ze strony http://nowezycie.archidiecezja .wroc.pl/numery/042002/03.html , artykuł Agnieszka Tarnawska "Pier Giorgio Frassati - święty roześmiany"
pozdrawiam w imieniu Agaty i swoim.
|
|
|
Re: Stara Roztoka
|
|
|
Dziękuję miłym Paniom za kontynuację tego pięknego świadectwa życia.
Skąd tyle miłości w jednym człowieku, można by rzec, że to niesprawiedliwe… ale nie… trzeba się tym radować, brać przykład.
Znalazłem także informację, że był obdarzony powołaniem kapłańskim, ale nie dane Mu było to zrealizować, na skutek różnych przeciwności. Miało być inaczej, pozostał w pamięci młodym uśmiechniętym człowiekiem. Za swojego życia zdobywał górskie szczyty i te o wiele wyższe, piękniejsze… bo z miłości zbudowane i do Boga prowadzące.
Morał z tej opowieści może być jeden „świętość jest najwyższym szczytem jaki możemy na tym ziemskim padole osiągnąć, większego nie ma”.
No i zrobiła się Nam w „Starej Roztoce” misyjna atmosfera.
Co prawda Pier Giorgio w Tatrach nie był, ale do Starej Roztoki pewnie już zaglądnął.
Za Pier Giorgiem pozdrawiam wszystkich drabów i drabinki.
|
|
|
|
Re: Stara Roztoka
|
|
|
Bonjour,
Je suis française et pour honorer ma maman qui est décédée je fais des recherches sur sa famille à Kupowo zone Dabrovica, elle est née en avril 1924 à été emmenée en Allemagne en 1942 dans un camp où elle connu mon papa français prisonnier de guerre en 1941. eLLE HABITAIT UNE FERME COOPERATIVE EN BORDURE DE LA FOREST LITHUANIE; Kataryna Luzuk est fille de Matrona Pintruk et Fikon Luzuk, une jeune soeurElèna? LA PLUS GRANDE OLGA qu'elle n'a pas connue,est partie mariée peut-être avec Famille Plouznikoff soldat du Tzar. recevoir des renseignements sur d'éventuelles photos du lieu de son enfance serait le bienvenu Merci de me répondre
|
~Mila
19:04 Nd, 03 Paz 2010 |
|
|
|
Re: Stara Roztoka
|
|
|
zapytanie osoby o imieniu "Mila", wkradło się przez przypadek lub niezrozumienie na to forum, może mnie ktoś opieprzy, że kontynuuję taki nietematyczny wątek, ale jego treść do tego upoważnia. Takie były losy przeszłych pokoleń!
-Kupowo, Dabrawica, Las Litwiński - to chyba tereny Litwy albo Białorusi, nazwiska też jakby tamtejsze? Ma ktoś pomysł, co z tym dalej robić?
Pozdrawiam.
" dzień dobry, jestem francuską i będę reprezentować moją mamę, która
zdecydowała się poszukać informacji nt rodziny w Kupowo, rejon Dabrawica,
mama urodzila sie w kwietniu 1924 i zostala wypedzona do niemiec w 1942 do
obozu pracy, tam poznala mojego tate Francuza-więźnia wojny 1941, mieszkała
na farmie przy granicy lasu Litwińskiego,
Katarzuna Luzuk jest córką Matrona Pintruk i Fikona Luzuk,
jej młodsza siostra ELena, najstarsza siostra Olga ( nie zna jej) wyszła za
mąż za Rodzinę Prudnikov,
otrzymanie informacji i zdjęć z jej dzieciństwa byłoby bardzo miłe."
|
|
|
|
Re: Stara Roztoka
|
|
|
Warmińsko-mazurskiego, zapewne
|
|
|
Zmień styl wyświetlania forum: [ pokaż drzewko ]
|
|
Jeżeli znalazłeś/aś błąd, nieaktualną informację lub posiadasz materiały (teksty, zdjęcia, nagrania...), które mogą rozszerzyć zawartość tej strony i możesz je udostępnić - KLIKNIJ TU »» |
|