Miałem okazję obserwować tą akcję z dna Mięguszowieckiego Kotła. Kunszt z jakim pilot podchodził kilka razy do ściany, zawisał przy niej, a także lądowanie przy schronisku nad Morskim Okiem - godne największego uznania. Brawa również dla człowieka zawieszonego na linie pod śmigłowcem, którego ewakuowano ze ściany. Mimo kontuzji, która na pewno mu doskwierała, musiał mieć świetną perspektywę na Tatry.
Kilka dni później widziałem także ćwiczenia TOPR z użyciem śmigłowca w rejonie Mięguszowieckich Szczytów, ale z dużej odległości, dokładnie ze Świnicy. Śmigłowiec był tylko malutkim punkcikiem, poza tym niski pułap ciemnych chmur, nie pozwalał na dokładną obserwację tych ćwiczeń. Później kiedy schodziłem ze Świnicy w kierunku Zawratu, powracający z ćwiczeń śmigłowiec przeleciał nade mną w rejonie Niebieskiej Przełęczy. Wiem, że dla znawców tematu, którzy naoglądali się takich akcji, to być może nic wielkiego, ale na mnie, pierwszy raz oglądającego tego typu wydarzenia z niewielkiej odległości, akcja ratunkowa obserwowana z dna Bandziocha wywarła wielkie wrażenie.
We wszystkie dni mojego pobytu w Tatrach widziałem czerwono-białą sylwetkę śmigłowca TOPR albo go słyszałem. Nie wiem, czy wszystkie loty związane były z niesieniem pomocy, niemniej jestem pełny podziwu dla misji, którą pełni TOPR, dlatego też:
CHWAŁA RATOWNIKOM I PILOTOM TOPR!!!
|