|
Pozwalam sobie na przeniesienie pewnego wątku ze Wspinanie.pl na to forum - być może kogoś temat zainteresuje.
>>>Czy ktoś mi to wytłumaczy?
Autor: jkch (IP zapamiętane)
Data: 12-04-2008 - 09:51:47
Są sprawy, których wyjaśnić się nie da - zgoda. Są sprawy, których wyjaśniać się nie chce - zgoda również, ale są tez sprawy ważkie, których nikt nigdy wyjaśnić nie próbował - o tych będzie wątek.
Cofam się do lat pięćdziesiątych, sześćdziesiątych a nawet samego początku lat siedemdziesiątych ubiegłego stulecia. Liczę, że być może - od czasu do czasu - na "Brytana" zaglądają ludzie z tamtych lat, Chodzi mi głównie o ludzi z kręgów medycyny, których wspinało się wówczas mnóstwo.
W tamtych czasach dyżurną wręcz przyczyną tragicznych wypadków taternickich, których w ciągu roku zdarzało się przynajmniej kilka (a bywało, że więcej), było "wypadnięcie z klucza zjazdowego". Wypadali wszyscy: i murarze i ślusarze i dziennikarze i inżynierowie, ale także lekarze - i tu zaczyna się mój problem.
Pamiętam doskonale jak się czułem, kiedy po zjeździe "w kluczu" wylądowałem w miejscu docelowym. Omdlewająca ręka, potworny ból głowy - a jeśli zjazd odbywał się w ścianie fragmentami przewieszonej - stan niemal do reanimacji.
Jeśli ktoś do piargów nie zjechał a się na nich znalazł, zwykło się mówić (również w oficjalnych komunikatach), że musiał po drodze uderzyć o skalny występ co skutkowało wypadnięciem z klucza ze skutkiem jedynym z możliwych w tej sytuacji. Nikt nigdy nie powiedział: klucz zjazdowy - nawet prawidłowo założony - zablokował tętnicę szyjną.
Kiedy po latach zaczęto powoli udoskonalać technikę zjazdów - od początkowo karabinka zamiast krocza, po przyrządy - powoli, nieśmiało przyznawano, że klucz zjazdowy to pętla szubienicy, zakładana dobrowolnie.
Pytam zatem sam siebie i odpowiedzi nie znajduję: gdzie byli lekarze-taternicy, którzy nie tylko nie ostrzegali ale przecież sami też ginęli?
Nawet "Stolik" -wielki niekwestionowany medyczny geniusz, twórca jednego z największych odkryć w tej dziedzinie - dializy otrzewnowej, aktywny w Tatrach, mówił długimi wieczorami w Moku o wielu pasjonujących sprawach - o tym nigdy.
Gdyby ktoś z Szanownych Czytelników zechciał odpowiedzieć, że to komunistyczna władza PRL blokowała dostęp do prawdy, to mu z góry serdeczne Bóg zapłać.
|