|
A z Krościenkiem sprawa była taka. Piyrwyj nim powstała osada żyli tam ino jedyn chop z babą. Baba lubiła chopu dogodzać, bo mu pszoła i ciepała mu do jedzynio dużo szpyrki i inkszej omasty (dużo okraszała). A dyć chopu się to nie podobało, bo nie lubioł tusto jeść i cięgiem ją upominoł: „ Kroś cienko” (czyli nie dowej dużo omasty). A że nie ino teroz, ale downiej ludzie chodzili do siebie na klachy, nawet z daleka, to często słyszeli jak chop tak godoł do baby, gdy rychtowała jakiś poczęstunek. Z biegiem czasu zaczli tego chopa mianować „Krościenko”. I jak kajś ktoś szoł i się go ktoś pytoł: „Kaj idziesz?”, to często słyszoł odpowiedź: „Ida do Krościenków”, albo „Ida do Krościenka” (jak szoł ino do tego chopa na flaszka). I tak to zostało do dnia dzisiejszego. Bo w Krościenku nad Dunajcem nie pojysz se szpyrki z jajcem.
|