Zastanawiam się nad podstawami, na jakich twierdzisz, że koń bez pracy umiera. I o jakiej pracy piszesz? Ciąganiu pługa w polu? Gdyby tak było, to np. konie, które uciekły hiszpańskim konkwistadorom w Ameryce Północnej, i żyjące do dzisiaj, jako dzikie mustangi nie mają prawa bytu? Hmmmm.... Dziwna sprawa.... A może to ludzie stworzyli sobie taką teorię, bo była wygodna, hmmm?
No i kto badał tą doskonałą „równowagę biopsychospołeczną” koni? Nie czytałam takiej pracy. Dla ludzi nie wątpię, iż jest ona doskonała.
Sądziłam, że powszechnie wiadomo, iż zwierzęta były i często są nadal traktowane jako przysłowiowe "woły robocze" i do niedawna właśnie, nikt nie zastanawiał się nad tym zbytnio. Ostatnio w końcu ludzie zaczynają się nad tym zastanawiać- ci z pełnymi żołądkami oczywiście (pod warunkiem, ze nie służą im do robienia kasy),bo w biedniejszych krajach, gdzie zwierzę jest jedynym motorem utrzymania i gdzie jak sądzę, mieści się Twoja „równowaga”-człowiek raczej myśli jak nakarmić rodzine, i uwierz mi, zwierzętom na pewno nie jest tam łatwo żyć.
POzdrawiam
|